Home / 2015 (page 5)

Yearly Archives: 2015

Soy la princessa

Somos Dos: Soy la princessa

– Soy la princessaaaaa… – spiewa Gaja – y yo soy bonitaaaaaaaa!… … – Coreczko, skad wiesz, ze jestes princessa – zapytalam Gajke ktoregos dnia, dociekajac genezy tegoz pomyslu – Porque me gusta color rosado (poniewaz lubie roz) – odpowiedziala bez chwili zastanowienia Gaja Mama wymiekla.  

Czytaj całość »

Eclipse..

Somos Dos: Eclipse

Dane nam bylo ksiezyca zacmienie tu, gdzie Krzyz Poludnia z Wielkim Wozem sie spotyka. Zadzieralysmy wysoko glowe, patrzac na to dziwo z lekiem i fascynacja, myslac o tych, w ktorych czerwona tarcza ksiezyca pomor zwiastowala i wojny i pozoge.. Co nam zwiastuje eclipse? Oby po prostu nocke pelna czarow i niezwyklosci.. Idziemy spac. Dobranoc.  

Czytaj całość »

Miałam w ręce 50 mil pesos

Dziś miałam w ręce 50 mil pesos. Ostatnie pieniądze w kieszeni na skromne przeżycie 2 dni. Miałam je dokładnie w plecakowym schowku, w którym noszę większe pieniądze, w portfelu mając tylko na bieżące wydatki. Wiadomo, portfel łatwiej jest ukraść. Tak więc wyciągnęłam ze schowka 50 mil, dyskretnie, by nikt nie zauważył, z myślą o przełożeniu ich do portfela, po czym zawołała mnie moja córeczka. Godzinę później, kończąc obiad w podrzędnej garkuchni, sięgnęłam po portfel, by zapłacić za jedzenie. A portfel… pusty!!! Z pokerową ...

Czytaj całość »

Motory

    Motory. Sa wszędzie. Pedzą ulicami szeroką falą, wjeżdzają na chodniki, niosą na sobie jedna, dwie, trzy, cztery, a nawet pieć osob. Obładowane pakunkami, szafami, zwierzętami i wszystkim, co tylko da się na moto włożyć. Pierdzą i smierdzą i znów pierdzą, a dym z ich rur wydechowych definiuje każdą z miejscowości, jak Latinoameryka długa i szeroka. Czasami, przy bezwietrznej pogodzie ulice przypominaja komory gazowe, bo tu jakiekolwiek normy spalania sa fikcją. I zasady bezpieczeństwa także. Patrzę na te rzeki ludzi ...

Czytaj całość »

Nad rzeki wielkim brzegiem..

Somos DOs: Nad rzeki wielkim brzegiem_nad-rzeki-wielkim-brzegiem_01.jpg

Kilka migawek z niezwyklego zycia nad Rio Putumayo.. Tym razem bez komentarza, bo i mysle, ze niepotrzebny jest..   Tam w dali, bardzo odleglej od Putumayo zaczynaja sie gory, a w nich Trampolina de los Muertes, czyli nieprawdopodobna gorska droga, ktora jezdzi sie tylko wtedy, gdy na prawde jest potrzeba..  

Czytaj całość »

Lagartococha – powrot do cywilizacji

Somos Dos: Lagartococha - powrot do cywilizacji

Gdybym tylko przewidziala, ze w poltora godziny od pobudki nie dotrzemy do Puerto Leguizamo, rozegralabym ranek inaczej. Spokojnie zrobilabym nam sniadanie, a i jeszcze na droge spakowala male conieco. A tymczasem Consuela zarzadzila wyjazd o siodmej, wiec zdarlam ta moja bide jak najpozniej, tak by plecak zdazyc dopakowac i wsadzic nas na lodke. I siedzial ten moj czlowiek maly, nieprzytomny z niewyspania, bo w ostatnia noc dzieciaki hulaly do pozna, a ja kolanem upychalam rzeczy w plecaku.   Wiec zrozumialym ...

Czytaj całość »

Spray na karaluchy

Somos Dos - Tatianka

  Kolumbijska selva, poranek Dziś rano, gdy jeszcze leżałam w naszym zaimprowizowanym łóżku,  przyszła do mnie 2-letnia Tatianka, oblizując jakiś spray. Niespecjalnie się tym przejęłam, no bo przecież jesli coś liże, to z pewnością to coś służy do jedzenia. Może to jakaś śmietanka, lub coś takiego. Ale zaraz przyszło otrzeźwienie. Jaka śmietanka??? Śmietanka tu??? Na środku dżungli, gdzie Gaja codziennie wcina jajko, ryż i juke??? – Daj mi to pequenia! (mała) – rzekłam stanowczo i wyciagnęłam reke. Tatianka poslusznie oddała mi ...

Czytaj całość »

Migawki z (nie)zwyczajnego życia

Bardzo mnie bolala ta scieta palma (historia z albumu wczesniej), wiec z uwaga obserwowalam, jak Consuela wykorzysta ta garstke lisci, ktora z niego zabrala. Liscie lezaly sobie spokojnie pod dachem przed swietlica jakies dwa dni, po czym stopniowo, listek po listku Consuela rozcinala je, odkladajac na bok tylko gibki trzpien. Pomagali jej w tym chlopcy, oczywiscie jak ich do tego zagonila, bo – jak przystalo na dzieci XXI wieku – woleli grac na tabletach, ktore ladowali sobie przez kilka wieczornych ...

Czytaj całość »

W dzungle, huh!

Ktoregos dnia prawie cala rodzina gotowala sie do drogi. Viktor tez, wiec postanowilam zasiegnac jezyka. -Viktor, gdzie oni wszyscy ida? -W las. Na pole pozbierac troche ziol i lisci na artesanias. Consuela ma zlecenie. A, no to pieknie. Chetnie sie tez przejde. – Moge isc z Wami? – Zapytaj Consueli, jak sie zgodzi, to jasne:) Consuela pokrecila troche nosem. – Z dzieckiem? Isc? Nie ma gumiakow dla Ciebie, sa tylko te dziurawe.. -Moga byc dziurawe – zapewnilam szybko, majac za ...

Czytaj całość »

Mamy wyprawa do selvy

-Wiesz co Asia, mialem sen – powiedzial ktoregos ranka Viktor – Snilo mi sie, ze waz uciekl. Szukalem go jak szalony po wszystkich zakamarkach i nie moglem znalesc. A tu wiesz, tyle ludzi w szkole mieszka.. Rodzina Consueli, my.. Szostka dzieciakow, w tym trojka malych.. A to jest cholernie jadowity waz, nie jestem pewny, czy maja tutaj nawet antidotum.. Pewnie nie maja.. Viktor zadumal sie na chwile i kontynuowal dalej. -No wiec obudzilem sie mokrusienki ze strachu. To znak Asia, ...

Czytaj całość »