Do wieczora mrowki skolonizowaly moj przywieziony, calotygodniowy zapas chleba.
Dopadlam go przerazona i wyciagajac buleczke po buleczce, ogladalam je uwaznie, starannie wydmuchujac malych kolonizatorow. Dziady zachwycone byly szczegolnie drozdzowkami z cukrem i marmolada, skubane wlazily do srodka wszelkimi mozliwymi buleczkowymi szczelinkami. Ale ja bylam cierpliwa, wydmuchalam je wszystkie, chlebek wsadzilam w nowa reklamowke i calosc powiesilam na sznurku na hamaku Viktora. Hamak byl przywiazany do beli na suficie, pomyslalam wiec z msciwa satysfakcja, ze nie ma szans by mrowy wpadly na to, ze – by dostac sie do chlebka, nalezy najpierw wejsc na sufit – po czym zadowolona poszlam spac.
Gdy obudzilam sie rano, chlebek dyndal tak jak go powiesilam. Wyciagnelam wiec dwie buleczki, ktore zjadlysmy z Gajka na sniadanie i reklamowka znow zawisnela na wymienionym miejscu.
Nie umiecie sobie wyobrazic mojego zdumienia, jak wieczorem okazalo sie, ze mrowki jednak wpadly do mnie na kolacje! Nie wiem jak funkcjonuja ich kolektywne lebki, pewnym jest jednak, ze funcjonuja super dobrze.
Powtorzyc znow musialam dmuchanko ze szczegolnym naciskiem na moje drozdzowki z marmolada, po czym przelozywszy je do kolejnej, nieskolonizowanej reklamowki msciwie zaczelam przemysliwac, gdzie by tu ja ukryc.
Jedna z opcji byla zmiana miejsca polozenia chlebka tak mniej wiecej co 6 godzin. Ale na to zbyt leniwa bylam. Nalezalo wykombinowac cos lepszego. Mysli pobiegly wiec do mojego dziecinstwa, do malej chatki w Beskidzie Niskim, gdzie mieszkali moi Dziadkowie w towarzystwie niezlego inwentarza. W jego sklad wchodzily takze zastepy mrowek, na ktorych – jako mala dziewczynka – prowadzilam swoje pierwsze naukowe badania. Polegaly one miedzy innymi na wabieniu mrow cukrem w najrozniejsze zakamarki chaty, ku utrapieniu Babci-Staruszki i organizowanie im najrozniejszych torow przeszkod. Wniosek z eksperymentow pamietam do dzis – mrowy nie lubia sie z woda. Tak wiec niewiele myslac, wcielilam moje odkrycie z dziecinstwa w zycie, z niemala satysfakcja organizujac duza miednice oraz garnek. Miednice napelnilam woda, garnek z buleczkami wsadzilam w jej srodek, a calosc bezczelnie postawilam na podlodze. I ciao mrowcze plemie, teraz mozecie sobie kombinowac do woli, a ja z msciwa satysfakcja w sercu, spokojna o moje sniadanie udaje sie na spoczynek.
Adiooooos!!!
?❤