Zapraszam serdecznie do zapoznania się z artykułem autorstwa Mili, lekarza weterynarii z 2-letnim doświadczeniem pracy w Laosie. Mila, dziękuję serdecznie, że znalazłaś czas, by na łamach Somos Dos opowiedzieć o jeździe na słoniach ze swojej, zawodowej perspektywy.
Kraje Azji Poludniowo-Wschodniej od dawna są bardzo popularnym miejscem do spędzania długich lub krótkich wakacji. Podróżuje się tutaj łatwo, relatywnie tanio i przyjemnie. Ja sama zakochałam sie w Laosie, gdzie od 2 lat pracuję jako lekarz weterynarii. Jako ze Laos to „kraj miliona słoni” (w rzeczywistosci jest ich mniej niż 1000), naszymi pacjentami, pomiędzy domowymi pupilami, sa także.. wspomniane wielkoludy.
Słonie w Laosie zaliczane są do grupy zwierzat udomowionych – niesłusznie. Sa to zwierzęta dzikie, które nigdy nie zostały poddane procesowi udomowienia. Do niedawna były głównie wykorzystywane do pracy przy wycince lasu. Obecnie coraz częściej pracują w branży turystycznej.
Niestety, dla wiekszości słoni przebranżowanie nie wyszło wcale na lepsze. Dźwiganie drzew zostało zamienione na dźwiganie turystów. Łańcuchy i techniki poskramiania (czy też raczej „łamania ducha”) postaly niezmienne – wciąż wykorzystuje się starch i ból jako metody motywacji.
Jak to jest więc z tymi słoniami na wakacjach? Kto nie chcialby, bedac w Tajlandii czy Laosie, zrobic sobie fotki z tym pięknym olbrzymem? Wstawić na insta, na fejsa, pochwalić się rodzinie i znajomym? Wydawać się to może niewinne, nikogo nie krzywdzace. Ale pamietajmy, że wchodzac w kontakt z egzotycznymi zwierzetami nawet tylko na wakacjach zostawiamy swój ślad. Róbmy to więc rozsadnie, nie przydając cierpienia zwierzętom… zwłaszcza (o ironio) w krajach buddyjskich.
Przylatujac do Tajlandii już na lotnisku w Bangkoku czy Phuket jestesmy kuszeni możliwoscia spędzenia dnia na grzbiecie słonia, zostania mahoutem (opiekun/trener) czy uczestniczenia w przedstawieniu cyrkowym. Wiekszość z nas rozumie, że cyrk ze zwierzętami niekoniecznie jest rzeczą humanitarną, ale co złego jest w jeżdżeniu na słoniu?

Wg World Animal Protection – w 2014 53% akceptowało jazda na słoniu, w 2017 – już 44%
Oferty zachęcają najczęściej do odwiedzenia tak zwanych „elephant camps”. Oferowane tam spotkania ze słoniem obejmują przejażdżki na słoniu, słoniowe wystepy, słoniowe malowanie obrazków i inne nienaturalne sztuczki w wykonaniu naszych bohaterow.
Niestety, wyżej wymienione atrakcje przyczyniają się do wymierania gatunku, napedzają nielegalny handel dzikimi zwierzętami i nie zapewniają zwierzętom minimum dobrostanu (czesto także oferując niegodziwe warunki pracy opiekunom słoni).
Wróćmy jednak do tematu przejażdżek. Wydawać by się mogło, że te olbrzymie zwięrzeta są do tego stworzone. Nic bardziej mylnego – nie sa. Anatomia słonia nie pozwala na beztroskie noszenie cieżkich przedmiotów na ich grzbiecie (np. siedzisk dla turystów. .Niestety powoduje to ból i schorzenia kregosłupa.
Organizacja World Animal Protecion wydała raport dotyczący warunków utrzymania słoni w ośrodkach turystycznych w Tajlandii. Dowodzi on, że 80% zwierzat utrzymywane jest w skrajnie niewłaściwych warunkach. 15% ośrodków zapewnialo „nieco lepsze” warunki, lecz wciąż dalekie do akceptowalnego minimum. Słonie w takich miejscach spedzają wiekszość swojego dnia, często na krótkim (nie dłuższym niż 3m) łańcuchu lub po prostu w klatkach, nie mając możliwości socjalizacji z innymi osobnikami swojego gatunku. Trzeba przy tym pamiętać, że słonie to bardzo towarzyskie stworzenia. Do tego także nie mają możliwości rozwijania swych innych naturalnych zachowań. Dzień wypełniają im godziny pracy dla turystów – noszenie ich na grzbiecie lub pokazy. Opieka weterynaryjna jest bardzo ograniczona lub czesto nie istnieje. Zwierzeta cierpią na niedobory żywieniowe, wykazuja stereotypie (bezcelowe powtarzanie tej samej czynnosci jako reakcja na stres), cierpią na choroby kończyn i wreszcie przedwcześnie umierają.
Czy jest alternatywna?
TAK.
Istnieją ośrodki, które stawiają dobro swoich podopiecznych na pierwszym miejscu. Stworzone przez ludzi z pasją (nie do pieniądza), którzy czują i kochają swoją pracę. Są to miejsca które ratują słonie z typowych „elephant camps”, współpracują z lokalną społecznością, tworzą miejsca pracy dla mahoutów (czesto wykupiony słon przechodzi do sanktuarium razem ze swoim opiekunem, z którym spedził całe życie). Zapewniając słoniom dobre warunki do życia i socjalizacji, tworzą programy rozrodowe.

Słonie porozumiewają się ze sobą dźwiękami o bardzo niskiej częstotliwości, niesłyszalnymi dla ludzkiego ucha. /Jazda na słoniu/
Jednymi z takich miejsc są Mandalao Elephant Conservation (Luang Prabang, Laos), oraz Elephant Conservation Center (Sayabouri, Laos).
Miejsca jak te wyróżniają się zasadą ‚no riding‚ – takich ofert powinniśmy szukać na azjatyckich wakacjach. Jeśli będziecie w Laosie koniecznie odwiedźcie jedno z nich. Zwierzęta nie są więzione i zmuszane do pracy. Umożliwia się im jak najwięcej czasu na socjalizację i zabawę, ot po prostu na bycie słoniem. Samice mają czas aby zajść w ciążę i odchować młode. Zachowany jest balans pomiędzy pracą z turystami, a „życiem prywatnym” słoni. Odwiedzający mają okazję obserwować naturalne zachowania słoni, pojść z nimi na spacer (w przepięknych okolicznościach przyrody!), a także wiele się nauczyć. Pracownicy posiadają szeroką wiedzę i chetnię się nią dzielą. Jest czas, aby zaprzyjaźnić się ze słoniem, podzielić bananem i zrobić sobie zdjęcie. Jest to niezwykłe doświadczenie dla oka i ducha.
Świata nie zmienimy w jeden dzień, ale w naszej mocy jest wybór. Jeśli tylko zechcemy, możemy doświadczać Azji w niekrzywdzący dla nikogo sposób.
Post scriptum
O jednym z Elephant Camps, gdzie szukałyśmy wraz z Gają bezpłatnego wolontariatu wspominam we wpisie pt. Co zobaczyć w Chiang Mai z dzieckiem.
Zapraszam także do rzucenia okiem na poniższe artykuły/filmy:
Katarzyna Boni – „Zlamane dusze” – artykul, GW
Jak trenuje sie slonie? – material video, youtube
Nielegalny handel sloniami. – materialy video, youtube
Na tle tego artykułu reklamowanie przejażdżek na słoniach w Aceh jest nie na miejscu…
Nie bardzo rozumiem tą uwagę. Wskaż mi proszę, gdzie reklamuję jazdę na słonia h???
[…] to ciągle słonie zmuszane są do obcowania z człowiekiem. Zdecydowanie potępiamy też przejażdżki na słoniach. Nad safari w Udawalawe zastanawialiśmy się kilka dni. Czy jest to etyczne? Czy zwierzęta nie […]
A mnie zawsze zastanawia europejska jazda na koniu. Też nie są przystosowane do ujeżdżania przez ludzi. Nie w tym celu natura ich stworzyła. Takie same wątpliwości zresztą coraz większe mam w kwestii ZOO czy coraz bardziej popularnych papugarni. Wszystko to.dla uciechy gawiedzi. Ile w.tym cierpienia zwierząt tylko one wiedzą…
Hmm.. Zdaje sie, ze z koniami jest inaczej, bo nikt z tego powodu nie robi larum (poza wypadkami przeforsowania zwierzecia), a z powodu sloni bije sie na alarm od dawna. Dobroslawa Bugajna-Bielecka, rzekłabys słowo na ten temat, proszę? Bo Ty o koniach wiesz wszystko i absolutnym ekspertem jestes.. <3
Asiu, nikt nie robi larum.z powodu koni wyścigowych, a ja mam w rodzinie zawodowych koniarzy którzy opowiadali jak okrutnie się je traktuje. Czy pałowanie konia który nie wygrał wyścigu jest humanitarne? Ale nam Europejczykom wolno, bo konie są nam potrzebne… I dlatego wielkiego larum się nie podnosi.
Magdalena Łozńska Mowisz tu o ekstremum ( w mojej opinii) i o koniach specjalistycznych. Ja raczej, czytajac Twoj komentarz, zastanowialam sie nad wplywem ciezaru czlowieka na powstawanie schorzen kregoslupa n u konia bo tak wlasnie (pomijajac inne aspekty jazdy na słoniu) dzieje sie u slonia..
Asiu, a ja się zastanawiam czy aby dać sobie spokój z wykorzystywaniem zwierząt trzeba u nich stwierdzić pogorszenie zdrowia, będące wynikiem naszego działania.
Magdalena Łozńska Rozumiem. I co Ci wychodzi?
Mi wychodzi że nie potrzebne jest cierpienie zwierząt żeby zaprzestać ich wykorzystywania.
Magdalena Łozńska ❤️❤️❤️
WIesz, tak sobie mysle nad nasza konwersacja i nieustannie wychodzi mi tak: nie potrzebne jest cierpienie ludzi żeby zaprzestać ich wykorzystywania.
Jakiś czas temu widziałam zdjęcie jednej znajomej ze szkoły na słoniu w którymś z tych azjatyckich państw. Wygląda na to, że to popularna rozrywka 🙁
Rosomaku, glowa mala jak bardzo. Wierze, ze to wynika z niewiedzy, dlatego mam nadzieje, ze artykul Mili przyczyni sie do wzrostu swiadomosci i w tym sezonie wakacyjnym liczba osób jeżdżących na słoniach zmaleje..
Bardzo popularna, Rosomaku..
Niestety ludzie stawiają częściej pieniądze, niż dobro zwierząt. Mam znajomą, która zawsze chciała pływać z delfinami. Zrobiła to, ale gdy się dowiedziała, w jakich warunkach one żyją, to nie może do teraz sobie wybaczyć, że wsparła ten biznes. Jednak tak jak wspomniałaś, są jeszcze osoby, które robią coś z pasji, nie dla pieniędzy