„Nagle silnik zagadał coś dziwnym głosem, charknął, warknął i ucichł.
Uniosłam głowę.
Zawsze, nawet jak dobijaliśmy na moment, by wysadzić ludzi, silnik pracował. A my jestesmy na środku Mekongu, a silnik ani dycha..
Coś było bardzo nie tak.”
Faktycznie było. Przeprawę Mekongiem z Tajlandii do Luang Prabang wspominam jako owszem, przygodę, ale z gatunku tych ciężkich. Zapraszam Was więc na wspominkowy film, uczyniony ręką Konrad Śniady, o tym, jak ta nasza droga barkami po Mekongu wyglądała. A jak sobie przypomnę, jak zimno i trudno wtedy nam było, mam ciary na plecach..
***
Historię koszmaru na Mekongu opisałam też na blogu – znajdziecie ją tutaj:
Część I – „Spływ barką w dół Mekongu czyli jak przyjemność zamieniła się w koszmar”
Część II – „Koszmaru na Mekongu ciąg dalszy”
Część III – „Laotańska rodzinka”
Część IV – „Awaria silnika, czyli koszmaru na Mekongu odsłona nowa”
***