Wydarzenia z kilku ostatnich dni powodują, że decyduję się skonsultować Gajkę z lekarzem. Wizyty lekarskie słono kosztują i nie mieszczą się w naszym malutkim budżecie – natomiast bezwzględnie mieści się ubezpieczenie, które opłacamy od początków naszej podróży. Nauczona więc doświadczeniamy ostatnich 3 lat, napisałam więc maila do ubezpieczyciela z prośbą o zorganizowanie bezgotówkowej wyzyty, w krótkim czasie dostając odpowiedź zwrotną. Potwierdzenie gwarancje płatności zostało dla wybranego przeze mnie, najbliższego nam szpitala zostało przesłane, mogę iść na wizytę. Jestem bardzo zadowolona, bo zdażyło ...
Czytaj całość »Le Village Malacca Guesthouse – czyli najfajniejszy hostel w Malace
Do Malaki, jednego z najstarszych miast Półwyspu Malezyjskiego jechałyśmy z przygodami. Najpierw wysiadł wypożyczony nam internet (och, routerze, dlaczego w takim momecie), a potem pochorowała się Gaja. 2h drogi minęły nam więc na głaskaniu brzuszka i wymyślaniu bajek. Z dworca do Le Village Malacca Guest House (39 Plaza Mahkota Jalan pm4, 75000 Melaka) dostać się było bajecznie prosto. Wystarczyło na tym samym Melaka Sentral Bus Terminal złapać autobus miejski nr 17 i za jedyne 2 MR za Dużą (Mała nie płaci) dojechać ...
Czytaj całość »Telefon
Mój nowo-stary telefon (dzieki Tony! ) spada z hukiem na ziemię. – Masz babo placek! – mówie wkurzona perspektywą kolejnej awarii. – Masz babo plecak! – powtarza za mna moja córka-podróżniczka równie wkurzonym głosem. *** Nasze dzieci. Nasze lustra.
Czytaj całość »Z Ismą w drodze
To prawdziwa sztuka złapac stopa w kuchni. Rozmawiając o planach okazało sie, że Isma wkrótce wybiera się do Kuala Lumpur. Co więcej, jedzie autem, ale nie spieszy się nigdzie i chętnie pokaże nam trochę wybrzeża. Jak rzekł – tak się stało. Odwiedzilismy targ rybny w malutkiej wioseczce nad brzegiem morza, żółwie sanktuarium, spróbowałysmy malezyjskiej kawy w kawiarni, do której zabierał go jeszcze jego tata, biegałysmy po plażach wzdłuż wschodniego wybrzeża i zajadaliśmy się coraz to nowym, lokalnym jedzeniem. ...
Czytaj całość »U sąsiadow Ismy
Pomoc Ismy była dla Awanga nieoceniona. Z latami na karku i poważnym zawałem serca nie mógł już pracować, zresztą ileż mógłby urobić ze swoim podstawowym wykształceniem. Żona, Che Su, choć dwie dekady młodsza, pracować nie mogła, bo choroba męża wymagała jej ciągłej nieobecności. Było im niewątpliwie ciężko. Finansowo wspierał ich jak mógł moj host, a emocjonalnie? Emocjonalnie mieli tylko Allaha. Więc godzili się ze swoim losem, ciężko wzdychając, wierząc, że to wszystko po coś jest. Rozmawiałam z nimi i tak ...
Czytaj całość »Batik
Muzeum Batiku było jednym z miejsc, które bardzo w Terrenganu chciałam zobaczyć. Ku memu zaskoczeniu Isma nie miał pojęcia, gdzie ona jest. – Jak to nie wiesz? Przecież tu się urodziłeś? – dziwiłam się głośno – Tak, urodziłem się. Ale od studiów już tu nie mieszkałem. Poza tym mnie nie interesowało, jak się batik robi, to dla bab jest. Dla bab, czy nie dla bab – kilka stuknięc w google i adresik sie znalazł. Tak więc wskoczylismy do auta i ...
Czytaj całość »Vecinos de Isma
Con Isma pasamos unos dias bonitos en el pueblito chiquito Marang. Antes nuestra salida fuimos a sus amigos – vesinos a desayunar. Awang es un amigo de papa de Isma, y con su pareja son los amigos de la familia. Antes unos meses Awang tenia un attack de corazon muy duro. Desde este tiempo necessita ajuda de su esposa. Entonces no pueden trabajar. Esto significa q no tienen plata. Y porque no tienen ninguna familia – viven la vida muy ...
Czytaj całość »Neighbours of Isma
In Marang, Terrengany we spend tremendous few days. Before we left, we had a breakfast with neighbours of Isma. Awang was a friend of Ismas father, and both with his wife were friends of Isma now. And as a friend, my host was generously supporting them with money. They couldnt work. Awang had a serious heart attack, his wife dedicated herself to him. He needed her constatn help. Their life was difficult by no means. But their faith was helping ...
Czytaj całość »Isma, malajskie jedzenie i Loco Loco – najtańsze pole namiotowe na Pulau Kapas
Isma był moim najwiekszym zaskoczeniem tej części podróży. Przez cały czas myślałam, że jest Chinką, cały czas korespondowałam z nim, jak z osobą o tej samej płci, co ja. Wiadomo, po angielsku „you” jest „you” – nie zgadniesz, kim jest rozmówca. A na zdjęciach z CS w zasadzie niewiele było widać, poza jego czarną czupryna i oczami, które mogły należeć do każdego. Tak więc gdy na dworcu, zamiast kobiety w moim wieku zobaczyłam starszego ode mnie gościa – oniemiałam. A ...
Czytaj całość »Last morning
The very last morning welcomed us with stunning eruption of colours and shapes. Sea was tempting me with promicingly cool, turquoise waves was hissing to my ear welcome news from my underwater friends. Yes, I would like to meet it. It would be our last time..
Czytaj całość »