Pozwolę sobie zostawić link do Patronite (klik) gdzie można otoczyć nas małą, acz stabilną opieką, oraz także link do Wirtualnej Kawiarni, gdzie z radością damy się Wam zaprosić na kawę! Ps. Serdecznie zapraszam Was na nasz nowy fanpage, gdzie – po zamknięciu starego – staram się odbudować to fantastyczne grono ludzi, które nas tam kiedyś otaczało, oraz do zapisania się na blogowy newsletter – bo blog (mam nadzieję) będzie trwał, a jak widać na naszym przykładzie – social ...
Czytaj całość »Posty chronologicznie
Live z Meksyku 41 – chwile grozy, czyli atak pod moskitierą
„(…) Lampka się świeciła, ale co z tego! W szale paniki, trzęsącymi się rękami nie mogłam odnaleźć swoich okularów, a bez nich przecież jestem ślepa jak kret! Gaja musiała działać, bez względu na to, jak bardzo ją bolało! I działała! Trzymając się za rękę, zanosząc się płaczem, przepatrywała pościel za intruzem, a ja macałam za okularami. -AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA – usłyszałam znowu wrzask Gai. W jej głosie było tyle zgrozy, że aż zmartwiałam. – Jezu, co? CO??? Mów jak najszybciej! – SKOOOOOOOOOOORPIOOOOOOOOOOON!!! ...
Czytaj całość »Atak skorpiona czyli o tym jak Gaja otarła się o śmierć
„Atak skorpiona czyli o tym jak Gaja otarła się o śmierć” – pojechałam klikbajtowo, ale serio, był moment, że życie stanęło nam przed oczami – a Gai na pewno. Z książek podróżniczych wynikało, że jad skorpiona może zabić. Widzieliśmy na własne oczy, jak zareagował na ugryzienie skorpiona nasz były sąsiad, dwudziestokikuletni, zdrowy jak byk surfer. Skończył w szpitalu, dar od losu, że nie na intensywnej terapii. Gdy więc Gaję ugryzł skorpion… ...
Czytaj całość »Live z Meksyku 42- o chorobie Gai, kupnie motoru i szkole pod palmami
To nie był łatwy tydzień. Niby mieszkamy w jednym miejscu, a co rusz dopadają nas przeróżne przygody. Zeszły tydzień to głównie akcja ze skorpionem, który pogryzł Gaję (Jak to się stało i co wtedy zrobiłam, możecie przeczytać w tekscie: „Atak skorpiona czyli o tym, jak Gaja otarła się o śmierć”(klik)) oraz kupno motoru, a także próba uniknięcia niebezpieczeństw z tym związanych (cała wiedza będzie wkrótce na blogu w postaci poradnikowego tekstu). Ten tydzień – to choroba Gai. Najpierw zachorował sąsiad, ...
Czytaj całość »Live z Meksyku 43 czyli dlaczego nie zamieniłabym naszej mieszkalnej kuchni na apartament przy morzu
Na live, w którym opowiadam, dlaczego za skarby świata NIE zamieniłabym naszej mieszkalnej kuchni na apartament z basenem tuż przy morzu – zapraszam! Ps. Tutaj ważny link do tekstu o którym mówię na live – czyli JAK ROZPOZNAĆ TONĄCEGO CZŁOWIEKA(klik!) Wirtualna Kawiarnia, czyli miejsce gdzie nam lub innym twórcom można postawić pyszną kawkę: buycoffee.to/somosdos Nasz Patronite niezmiennie tutaj – rzuccie okiem, o co w nim chodzi: https://patronite.pl/SomosDos
Czytaj całość »Krótki live z Meksyku 44 – o Wigilii, zwyczajach bożonarodzeniowych i tym co nam się przydarzyło
To Boże Narodzenie pozostawiło mnie w głębokim szoku. Myślę, że już zawsze będę je wspominać, jako te najdziwaczniejsze i najbardziej zaskakujące w życiu. Po pierwsze, na kolację wigilijną zaprosiła nas Sąsiadeczka. Bardzo się z tego ucieszyłam, bo rodzina Sąsiadki Od Motoru to rodzina lokalna, meksykańska, żyjąca tak jak tutejsi ludzie. – Znakomita okazja, by zobaczyć, jak taka rodzina świętuje – pomyślałam Gaja także się ucieszyła, bo w tej rodzinie są dwie dziewczynki, które zna i lubi. ...
Czytaj całość »Live z Meksyku 45 – o szewcu, śmieciach i o tym, dlaczego moje życie NIE różni się od Waszego
Dziś krótko, bo internet nie rozpieszcza, za to o rzeczach ważnych: o tym, dlaczego lepiej ratować rzeczy, a nie wyrzucać (poznacie naszego osiedlowego Pana Szewca, który reanimuje moje buty), dlaczego moje życie NIE różni się zupełnie od Waszego, aż wreszcie o magicznej półtorej godziny dziennie, które wszystkimi siłami staram się wygospodarować z dnia pełnego zajęć. Poszłam za Waszą (słuszną bardzo) radą – dlaczego to robię i jak ten czas spędzam, o tym jest też na live. To niestety wiąże się ...
Czytaj całość »Kasia i Anika
Gdy Asia zaprosiła mnie do opisania naszej historii, zastanawiałam się, czy podołam temu zadaniu. Nasza podróż rozpoczęła się całkiem niedawno, ale korzenie decyzji o wyjeździe sięgają dalekiej przeszłości. “Gdzie zacząć?”, pomyślałam. Ta historia wydaje się tak zagmatwana, że zebranie wieloletnich, chaotycznych już myśli w ciąg zdarzeń zdaje się niemal niewykonalne. Każdy samotny rodzic pewnie doskonale rozumie co mam na myśli, bo przecież tyle się wydarzyło w naszym życiu. Dni zlewają się w tygodnie, tygodnie w miesiące i tak minęło 11 ...
Czytaj całość »