Dziś mecz! Dawno nie było live. Nie było, bo ledwo trzymałam się na nogach. Ogromne upały, typowe dla tego regionu i nasze sposoby na przetrwanie piekielnie gorących nocy (mokre pareo plus wentylator) sprawiły, że kaszel odebrał mi wszelką siłę do życia. Przekaszliwałam całe noce, zapadając w krótkie drzemki pomiędzy tysiącem ataków, a gdy przychodził świt, zwlekałam się z łóżka z watą w głowie i piaskiem w oczach, bo przecież muszę być mamą i muszę pracować, czy mi się ...
Czytaj całość »