Death Valley, wyłudzenie, odwołany lot i dramat na lotnisku to tylko kilka ze zwrotów akcji, które dopadły nas w trakcie zaplanowanej przecież przez nas podróży. Przed wyjazdem sama się uśmiechałam do siebie, że dawno wszystko nie wyglądało tak dobrze, pomimo szalonych, bo aż piętnastoMETROWYCH opadów śniegu w kalifornijskich górach. Niemniej jednak wciąż były szanse, że te wspaniałe drzewa, choć poza terenem parku wciąż zobaczymy.
Życie jednakże już chichrało się za rogiem, rzucając nam kłodę za kłodą, ale to, co przygotowało nam na koniec, przeszło już wszelkie pojęcie!
Zapraszam, posłuchajcie, w którym Parku Narodowym ostatecznie wylądowałyśmy, jak wyłudzono ode mnie 120 USD pod pozorem odwołanego lotu (i szczęście, że tylko tyle, bo podałam numery karty, tak, tak, wiem – Tobie się to nie zdarzy, a kuku – też tak do niedawna myślałam, że mnie to nikt nie wypuści) oraz jaką dramę przeżyłam potem na lotnisku.
Wróciłyśmy wyczerpane psychicznie i fizycznie, ciesząc się że już w domu.
W domu natomiast czekały nas inne, ekstremalnie trudne nowiny.
Zapraszam.
Kawa, to coś, co bardzo lubimy. Można z nami ją wypić na odległość, w Wirtualnej Kawiarni, w ten sposób okazując nam sympatię oraz wspierając we wszystkim, co robimy. Można nas także objąć Matronitem lub Patronitem przez stronę, która zwie się Patronite.pl – zapraszam Was tam serdecznie!