Mechaniczka Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy, znieruchomiałam z zaskoczenia. W męskim warsztacie, w męskich ciuchach, przy wielkim, czarnym motorze klęczało wcielenie Salmy Hayek. Początkowo mój umysł zupełnie nie mógł ogarnąć, co ta dziewczyna w tym miejscu robi. Owszem, pracowało tu kilka kobiet, ale one zajmowały się wyłącznie obsługą klienta, nie nosiły męskich ciuchów i nie miały rąk ubrudzonych smarem. A ona owszem miała. – Marie Sol, umiesz zmieniać olej w skuterze? Umiesz. O, to świetnie. Zajmiesz się nową klientką ...
Czytaj całość »Podatek od marzeń
Spaceruję po Gdańsku. Piękny jest, urokliwe jest zresztą całe Trójmiasto. Łączy to co kocham – góry i morze. Nie ma smogu, wszędzie zielono, lasy przeplatają się ze skwerkami, a na skwerach rosną wielkie drzewa. Chodzę uliczkami Starego Miasta. Jest wieczór, budynki spowijają półcienie, snuje się aura tajemniczości. Skądś dobiega mnie muzyka, stara przedwojenna piosenka, klasyk. Wciągam mocno powietrze. Ileż historii kryją te mury, strzeliste kamienice, zdobione fasady. Ileż ludzi przewinęło się przez te bramy, wyglądało tymi oknami, chodziło ...
Czytaj całość »Kot znajda czyli cena wygody.
Siedział na drodze. W zasadzie nie była to droga, ale szeroka ścieżka biegnąca przez pola, ubita nogami spacerowiczów i kołami samochodów namiętnie ciągających kuligi. Siedział i się nie ruszał. Podobnie, jak nie ruszała się Gaja, kucają na przeciwko. – Jaki słodziak, mamo! Jaki piękny kociak! Jaki śliczny! Grzeje się w słoneczku! Faktycznie. Kot siedział w słońcu, które sprawiało, że zaśnieżony świat wyglądał magicznie i bajkowo. Przyglądałam mu się z sympatią. Wyglądał pięknie. Puszysty, ze lśniącym futerkiem i przymrużonymi ...
Czytaj całość »Życie jest bogatsze niż nasza wyobraźnia. W szóstą rocznicę podróży.
Dziś obudził mnie deszcz. Nie gwałtowny, tropikalny, siekający bezlitośnie głośnym staccato, ale ten zwyczajny, polski, bębniący po mych oknach znajomym rytmem kropel. Deszcz, którego od przyjazdu doświadczyłam dopiero raz. Świat zza szyby spowił się monochromem. Zupełnie nie chciało mi się wychodzić z łóżka. Leżałam długo, przytulona do Gajenki, słuchając znajomych poświstów wiatru, które przez ostatnie sześć lat nie zmieniły się ani na jotę. Dobrze, że 6 maja 2014 roku obudził mnie promykami słońca. Gdyby było inaczej, jeszcze trudniej ...
Czytaj całość »