Poprzednią część historii znajdziecie w tekście pt. „Sri Lanka. W raju pełnym blizn”. O Pigeon Island pierwszy raz usłyszałam od naszych gospodarzy. Nim jednak usłyszałam – zobaczyłam ją na banerze. – To zdjęcie nie może być prawdziwe – z miną znawcy powiedziała Gaja, przyglądając się reklamie – Strasznie podciągnięte kolory. Popatrzyłam w zdumieniu na córkę. – No powiedź sama, mamo – kontynuowała, marszcząc nos – przecież w rzeczywistości nie ma takiego nieba. Ani takiego koloru palmy. Ani… A nie, ...
Czytaj całość »