Dziś opowieść z najdalej na północ (choć dla mnie nie do końca) wysuniętego punktu Meksyku, czyli z Punta Cometa.
Opowiem Wam trochę o tym magicznym miejscu, w którym odbywały się przedhiszpańskie rytuały, także o samym Mazunte oraz o tym, na co przeznaczę wszystkie od Was kawy, bo przed nami nowa podróż!
Nagranie się zrywa niestety, bo tak to już jest z zasięgiem internetowym w Mazunte – raz jest, a raz go nie ma… To jeden z poważnych cieni w życiu kogoś, kto potrzebuje tegoż udogodnienia.
Kawa postawiona nam w Wirtualnej Kawiarni? Z największą radością! Wejdź tu, ucieszymy się z każdej małej czarnej: buycoffee.to/somosdos
Także bardzo się cieszymy z każdej nowej Matronki oraz Patrona – jeśli kibicujesz naszemu życiu „po naszemu”, po drodze Ci z tym, jak widzimy świat, cieszysz się i wspierasz w tym co robimy w sieci – zajrzyj na nasz Patronite.pl – o tutaj: https://patronite.pl/SomosDos