Wiecie jak wygląda tajfun? Nie? Wpiszcie hasło do YT i zobaczcie, co nas czeka.
Ja niestety wiem, o czym jest tajfun. Przeżyłyśmy na Filipinach dwa. Znaczy – Gaja przespała, a ja umierałam ze strachu, klepiąc Zdrowaśki jak zwariowana. Główna różnica jest taka, że wówczas oko cyklonu było oddalone o 600-1000 km, a obecnie ma przejść równo przez nasze miasteczko. Druga różnica jest taka, że wówczas mieszkałam w bambusowej chatce Ate Eping, a teraz jesteśmy w solidnym, murowanym domu.
I co z tego.
I tak się boję.
O tym będzie na live – jak przygotowujemy się do tajfunu.
Na live też o tym, że nie zgadzam się z teorią, że przyciągamy złe wydarzenia. Dla poparcia jej – opowieść sprzed ery Gai, z Peru, z serca Andów. Było grubo, bo na totalnym bezludziu spotkałam faceta, który ściągnął majtki i…. A wydarzyło się to w jeden z najpiękniejszych dni mojego życia…
O tym wszystkim i kilku innych rzeczach – na live – zapraszam!
Ps. W wakacje będziemy w Polsce i mamy nadzieję spotkać się z Wami na slajdowiskach. Ponieważ z Meksyku organizowanie ich jest nieco utrudnione (nie mogę dzwonić do Bibliotek i Domów Kultury), postanowiłam zapytać się Was, czy ktoś może chciałby takie slajdowisko u siebie zrobić vide skontaktować nas z odpowiednią instytucją. Oczywiście doślemy wszystkie informacje oraz materiały interaktywne.
***
A tu wrzucam dwa krótkie nagrania z Filipin, z chateczki Ate Eping, która przez dwa miesiące była naszym domem. Tajfun, który nas dopadł przetaczał się przez Tajwan jakieś tysiąc kilometrów dalej… Niemniej jednak to co się u nas działo, przechodziło ludzkie pojęcie. Nie wyobrażam sobie, co się działo na Tajwanie. A do tego wszystkiego jeszcze była noc, co potęgowało straszność tej sytuacji…
Nie zrażajcie się, zaczynam opowiadać później, by dać Wam posmak tego, co było. Choć nie wiem, czy da się dać posmak filmem, bez tego przerażającego widoku na wieczór, wibracji chaty, jęków bambusów i przedziwnych odgłosów z zewnątrz. W końcu Ate włączyła światło i JEST światło, co wcale nie jest takie oczywiste, bo podczas tajfunów raczej nie ma ani prądu ani internetu. Wystarczy jednak gałąź, jeden zwalony słup i po ptakach.
Było strasznie…
Dobrze, że choć Gajonek śpi smacznie i chichota przez sen…