– Mama! MAMA! Mira! Payaco!!!
Rozgladam sie wokol. Zmeczona, przysiadlam na podlodze, a z perspektywy podlogi niewiele przeciez widac.
– MAMA!!! TU!!!
Moj dziec sprawnym ruchem reki nakierowuje moja glowe w pożądaną stronę.
– O rany! Faktycznie!
Gaj uwielbia klaunow. Klauni sa wyczuleni na dzieci. Ten z metra od razu dostrzegl bałwochwalczy wzrok Gai.
– O! Kogo my tu mamy! Guera! (Biała! – sposób określania białych kobiet przez Latynosów, określenie pozytywne) Skad jestes?
– De Polonia – odpowiada Gaja zapatrzona w klauna
– To pewnie lubisz baloniki?
– O tak! – rzekło moje dziecko, nie spuszczajac wzroku z kolorowej postaci
– To dostaniesz zaraz balonikowego pieska!
– Ale my już teraz wysiadamy – krzyknelam w przerażeniu, zbierajac sie z podlogi
– Spoko – loco! – odpowiedział klaun i 30 sekund pozniej Gaja wyskakiwała z metra z pięknym, zielonym balonikowym psiakiem, a klaun doliczał nas do grona swych gorących fanów.
O klaunie z meksykańskiego metra Gaja opowiadała wszystkim do wieczora, a ja nie mogłam oprzeć się myśli, że czasem wystarczy tak niewiele, by mocno odcisnąć sie w pamięci i emocjach człowieka. I choć klaunowanie to sposób na zarabianie pieniędzy, to wciąż jest to bardzo piękna praca – dająca radość, uśmiech i wiele pozytywnych emocji zarówno pracującemu, jak i klientowi.
Oby więcej prac takowych na świecie było.