Opowieść, do której nawiązuję w tekście ukryta jest TU. Nasza wspólna miłość do Kaczmarskiego datuje się od pamiętnego popołudnia, kiedy to siedziałyśmy na przeciw Marina Sands Bay, wpatrując się w ów gigantyczny hotel, który – razem z Grzybowcami, stał sie wizytówką Singapuru. Przyglądałam mu się uważnie, bo sam w sobie stanowi wielki ewenement – jego bryła, krzyżujące się linie, dodające wdzięku, subtelne wklęsłości. I koncept, i wykonanie tegoż hotelu były bardzo ciekawe. Poza tym coś mi przypominał. No właśnie, tylko ...
Czytaj całość »Budujcie Arkę przed potopem
Zmęczone długim spacerem usiadłyśmy na nabrzeżu pod nieczynną jeszcze knajpką. Chłodna bryza wiejąca od zatoki przynosiła ulgę w tym gorącym niemożebnie dniu. Wyciągnęłam banany i wodę. Przed nami pysznił się Marina Sands Bay, gigantyczny, luksusowy kompleks hotelowy z kasynem, najsławniejszym dachowym basenem, dwoma teatrami, olbrzymim centrum handlowym i licznymi, ekskluzywnymi restauracjami. Patrzyłam sobie na ten wykwit luksusu, olbrzymiego kolosa na trzech nogach, wynoszącego pod niebiosa równie luksusową łódz. Coś mi przypominał ten widok.. Ta łódz płynąca w chmurach, z morską ...
Czytaj całość »Wizytówka
Są miasta mające swe wizytówki. Miasta, z których pocztówki wiszą na ścianie z tą jedną, charakterystyczną budowlą czy widokiem, po której rozpoznawalne są na całym świecie. Sydney ma swą Opera House, Barcelona – Sagrada Familią, Kuala Lumpur – Petronas Towers, a Singapur? Singapur ma Grzybowce i Arkę Noego. Tyle razy patrzyłam na ten kosmiczny, singapurski krajobraz zamknięty w przestrzeniach fotografii i pytałam siebie, gdzie jest ta kraina tak inna od tych które znam, tak nowoczesna, bezpieczna, droga i kontrowersyjna. Jest ...
Czytaj całość »