Kochani! Pierwsza kawka z Wysp za nami, ale byłam w takim stresie, że jej nawet nie siorbnęłam. Mam nadzieję, że Wy swoje wypiliście. A poważniej – uczę się cały czas, szczególnie, że to dopiero mój drugi live w życiu, a pierwszy live z Anglii. Dziękuję więc za Wasz czas, obecność, za słane serca i uśmiechy, za wszystkie słowa wsparcia on-line i słane w prywatnej korespondencji, aż wreszcie dziękuję za wszystkie kawy postawione nam w Wirtualnej Kawiarni – Gaja tradycyjnie spije z nich piankę, co uwielbia robić od dawna. Było o różnych rzeczach – o couchsurfingu i workawayu, Anglii i Hiszpanii, uzależnieniu od ekranów, o sytuacji w której się znalazłam, pozamykanych drzwiach i drzwiach, które niespodziewanie się przed nami otworzyły…
Tak więc jednak zrywamy nasz tutejszą gentelmeńską umowę i znów ruszam w drogę.
Ale gdzie, dlaczego i po co, o tym wszystkim usłyszycie w live, na którego ZAPRASZAMY SERDECZNIE!