Home / Tag Archives: zimno

Tag Archives: zimno

Awaria silnika – koszmaru na Mekongu odsłona nowa

W drodze do Luang Prabang - awaria silnika

Ciąg dalszy – poprzedni wpis znajdziesz TU.   Laotańczycy usiedli na swych posłaniach równie zaniepokojeni jak ja. Nie mineła sekunda, jak wpadł mechanik. Błyskawicznie zsunął się do maszynowni, mamrocząc coś pod nosem. Szarpnął za jakąś linkę – nic. Szarpnął po raz drugi – silnik kwiknał, jeknął, po czym zgasł. Laotańczycy byli już na równych nogach. Jeden przez drugiego zalądali w dół, wymieniając krótkie zdania. Za chwilę wpadł drugi gość z obsługi. Stanęłam z tył na burcie. Sternik był prawdziwym mistrzem. ...

Czytaj całość »

Laotańska rodzinka

Ciąg dalszy – poprzedni wpis znajdziesz TU.   Trudno. Zdecydowałam się zaryzykować. Możliwe, że będzie to lepszym rozwiązanie, niż wystawianie się na tnące podmuchy zimna w turystycznej klasie. A jak okaże się, że będzie nam tu źle – będziemy szukać kolejnych opcji. – Gaja! Przenosimy się! Do super miejsca! Bierz dzieckiaki i chodz za mną! – Z ciężkim plecakiem, kołysząc się jak kaczka, depcząc po palcach i bagażach zaczęłam przepychać się do tył. – Oooo!!! – powitali mnie Laotańczycy – OOOO! – zdziwili ...

Czytaj całość »

Spływ barką w dół Mekongu, czyli jak przyjemność zamieniła się w koszmar

Poranek. Ostatni nasze godziny w Tajlandii. Czekamy przed hostelem na transport do granicy z Laosem. Zimno. Wietrznie. Ponuro.     Granica przechodzi płynnie. Zdjęcie, karta arrivalowo-departurowa, paszport, kasa, wiza. Szybko i bez problemu. (Przejscie granicy krok po kroku opisane jest TUTAJ) Po schowaniu paszportu przejmują nas tuktukowi naganiacze – nawet nie ma się co wzbraniać – cena jest znana i nienegocjowalna – płacisz 100 bth od osoby, bez względu na to czy jedziesz na przystań czy na leżący bliżej dworzec. Taktycznie ...

Czytaj całość »

Zaproszone do tańca

Do Huicholi nie tak łatwo się dostać. Nie da się tak po prostu przyjechać i z nimi zamieszkać. To zamknięte bardzo społeczności, nie wpuszczające obcych do swoich światów. Inaczej jednak dzieje się, gdy przbywa się z polecenia, gdy pojawia się z zaproszeniem od członka rodziny, albo od człowieka, którego darzą szacunkiem, przyjaźnią i zaufaniem. My w tym przyjeździe miałyśmy malutkiego pecha. Otóż Gema skontaktowała nas ze swoim znajomym szamanem, jednakże marakame Rogelio właśnie wybierał się do Brazyli na konferencję peyoterów i ayahuascerów. ...

Czytaj całość »

San Cristobal – epoka lodu

Z Bruniną żyło nam się dobrze i trudno za razem. Zagościłyśmy w jej maciupeńkim jak norka dla myszki mieszkanku i przez moment było dobrze. My nie mogłyśmy się nagadać, dziewczynki – nabawić. Ale już drugiego dnia wiedziałam, że musimy szukać innego miejsca. Nie byłyśmy w stanie dostosować sie do reguł domu, prostych i trudnych zarazem. Gaj nie rozumiał, dlaczego musi odkładać zabawki, które położył na chwilkę na podłodze z powrotem na półki, bo przecież one były tak kolorowe i śliczne, że ...

Czytaj całość »