Przedstawiam Wam materiał, ktory zgrabną i lekką reką zmontował magik Konrad Śniady. I tak to z radoscią zapraszam Was do podglądniecia świetojanskiej fiesty w majańskim Chamula, stan Chiapas.
A dlaczego wlasnie tam? Bo sw Jan, czyli Juan to Chamuli patron, a sama Chamula – to magia, dosłownie. Jest tam kościół, ale nie ma księży. Są świete obrazy, ale na podłodze leży igliwie. Na kościele sterczy crucyfiks, a wewnątrz składany jest w darze martwy kogut. Tam też stara „curandera” pluje wódka na petenta, niedaleko stołów pelnych świec dwie Indianki wiodą pełną westchnień dyskusję, tamże otwierają się drzwi koscioła i wpada grupa „mariachi”, zgrabnie wyśpiewując skoczną i bynajmniej nie religijną piosenkę.
Tak, ta opowieść też Wam jestem winna i znów nie wiem, kiedy ja popełnię.
A tymczasem, dzieki Konradowi zabieram Was na fiestę do indianskiej Chamuli, choć tym razem bez wejścia do kościoła..
***
montaż: Konrad Śniady
zdjęcia: Somos Dos i amigos
osy ? nawet nie pomyślałabym, że można je zjeść, i to jeszcze prażone 🙂 podziwiam otwartość na nowe smaki 🙂 kolory wokół Ciebie Joasiu niesamowite, a u nas tak szaro i ponuro
To kolory sprzed pol roku – ale one sie nie zmieniaja, dalej takie wokol nas sa, choc czas leci.. <3