Gdyby nie to, że na Penangu zaprosiła nas do siebie wspaniała hostka Sara (couchsurfing.com), w zyciu byśmy nie zorientowały się, ze zaczynaja sie obchody chinskiego Swieta Zmarlych. Po raz kolejny potwierdziło się nasze myślenie i nasz pomysł na oglądanie świata. No bo kto najlepiej opowie Ci o miejscu, do którego dotarłaś? Pan z Agencji Turystycznej? Przewodnik z Lonely Planet? Na pewno trochę, ale dla nas, od początku naszej podróży najlepszymi przewodnikami są lokalni ludzie. Tak więc bogom dziękujemy za Sarę, malezyjską Chinke, ...
Czytaj całość »Hacienda Santa Rosa – najbardziej polski skrawek Meksyku – vlog #6
Gdyby nie blog – nie spotkałabym Piotra. Gdyby nie Piotr – nie oglądnęłabym jego filmu o Santa Rosa. Gdyby nie ten film – nigdy bym pewnie o tym miejscu nie usłyszała. Pół roku później stałam wraz z Gajenką pod bramą hacjendy, zastanowiając sie, czy cerber w ochroniarskim mundurze wpuści mnie za żelazną bramę. Strażnik okazał sie być jednak przyjazny, a Ojcowie prowadzący obecnie w hacjendzie dom dziecka – życzliwi. Przekroczyłyśmy więc bramę z wielkim wzruszeniem i to wzruszenie nie opuściło ...
Czytaj całość »2 tygodnie z Huicholami – vlog #5
Tęsknię za tym życiem. Za dobrym, prostym życiem z Huicholami.. *** zdjecia: Somos dos montaż: Konrad Śniady
Czytaj całość »Huchiolski kosciolek – vlog #4
W San Andres jest kosciolek, ale nie odprawia sie tam Mszy. W San Andres jest kosciolek, ale nie ma tam oltarza. W San Andres jest kosciolek i sa wierni. A moze niewierni? A moze wlasnie wierni? Sobie.
Czytaj całość »Real de Catorce/Wadley/Wirikuta – vlog #3
Jadąc do Real de Catorce, czułam nadchodzące przygody, ale zupełnie nie spodziewałam się, że tak piękny scenariusz napisze dla nas życie. Wszystko toczyło się jak klocki domina – akcja pociągała reakcję, a jedno zdarzenie drugie, a los stawiał przed nami przepięknych ludzi, z którymi połączyły nas więzy przyjaźni.. A potem jeszcze przyszło do nas zaproszenie do wioski Huicholi, leżącej daleko, daleko w górach, która wciąż żyje życiem takim, jak to drzewiej bywało.. Film złożony lekka reką przez Konrada – o ...
Czytaj całość »Cerro Quemado – vlog #2
Zapraszam Was serdecznie na migaweczke filmową, zmontowaną sprawną ręką Konrada Śniadego. montaż: Konrad Śniady zdjęcia: Somos Dos i amigos
Czytaj całość »San Juan de Chamula – tam gdzie osy zjadałam i bimber spożywałam – vlog #1
Przedstawiam Wam materiał, ktory zgrabną i lekką reką zmontował magik Konrad Śniady. I tak to z radoscią zapraszam Was do podglądniecia świetojanskiej fiesty w majańskim Chamula, stan Chiapas. A dlaczego wlasnie tam? Bo sw Jan, czyli Juan to Chamuli patron, a sama Chamula – to magia, dosłownie. Jest tam kościół, ale nie ma księży. Są świete obrazy, ale na podłodze leży igliwie. Na kościele sterczy crucyfiks, a wewnątrz składany jest w darze martwy kogut. Tam też stara „curandera” pluje wódka ...
Czytaj całość »Palenque – ciąg dalszy
Pomimo tego, że mieszkałyśmy tuż przy bramie, okazało się, że od wejścia do Parku Narodowego Palenque do ukrytych w dżungli ruin dzieliło nas dobre kilka kilometrow. Nie uśmiechało mi się tracić ani czasu ani energii na dyrdanie asfaltową drogą (i to jeszcze pod górę), popatrzyłam więc szelmowsko na malucha. – Gajka, łapiemy stopa? – Myhy.. – odpowiedziało nieskładnie moje dziecko, zajęte robieniem selfi. – A co powiesz na ten autobusik? – zapytałam, widząc podjeżdzający, olbrzymi autokar. – Myhy – kontynuowało ...
Czytaj całość »Palenque
Jadac do Palenque miałyśmy wzrok wbity w niebo. W nadmorskim Campeche nie odczuwałyśmy pory deszczowej. Ciepelko było dosc zacne, by nie rzec – żar lejący się z nieba. Od czasu do czasu tylko pojawiał się wyczekiwany bardzo, zaslaniajacy słońce cien chmury. Deszcz padał, zdarzało się, ale tylko w nocy i tylko czasem. W sypialni mialysmy ustawiona klimatyzacje na 28 stopni i owszem, odczuwając chłód na noc ubierałyśmy podkoszulki, przykrywajac sie do tego przescieradlem. Gdy raz ustawilam klime na 27 – ...
Czytaj całość »Polowanie na kokosy
Niestrudzony Chopin codziennie właził na palmy i zrzucał tony kokosowych orzechów, wprawiając nas w podziw, podprawiony nutką niepokoju. No bo jak przeżyjemy bez kokosowego mleka, gdy Chopin wróci do swojego życia w Berlinie? Nie było wyjścia, musiałam po raz kolejny raz spróbować palmowej wspinaczki, bo za kokosami przepadałyśmy obie – i Mała, i Duża. To była wystarczająca motywacja, by pod okiem Chopina, Czarka i Wioli przerobić kokosowy szlak od A do Z – zaczynając od wlezienia na palmę, przez ukręcenie orzecha, oskórowanie ...
Czytaj całość »