Gdyby nie to, że na Penangu zaprosiła nas do siebie wspaniała hostka Sara (couchsurfing.com), w zyciu byśmy nie zorientowały się, ze zaczynaja sie obchody chinskiego Swieta Zmarlych. Po raz kolejny potwierdziło się nasze myślenie i nasz pomysł na oglądanie świata. No bo kto najlepiej opowie Ci o miejscu, do którego dotarłaś? Pan z Agencji Turystycznej? Przewodnik z Lonely Planet? Na pewno trochę, ale dla nas, od początku naszej podróży najlepszymi przewodnikami są lokalni ludzie.
Tak więc bogom dziękujemy za Sarę, malezyjską Chinke, która – pomimo swych rozlicznych obowiązków, przez 3 kolejne dni zabierała nas na China Town (chińska dzielnica), byśmy mogli nasycić się chińskim Świętem Zmarłych. Tam Gaja z otwarta buzią oglądała teatry opowiadające historię Władcy Ciemności i jego sług, a mi Sara opowiadała o symbolice poszczególnych postaci, pojawiających się na scenie, czy symbolice poszczególnych elementów ołtarza, budowanego z okazji uroczystości.
Dzięki Sarze i przemiłym Chińczykom odpowiedzialnym za ołtarz i stos ofiarny mogłysmy same włączyć sie w przygotowania, poznając tamtejszych ludzi o Nie-Do-Wypowiedzenia przez nas imionach.
Wreszcie, gdy nastąpiła godzina spalenia Władcy Ciemnosci na olbrzymim, ofiarnym stosie, Sara wpakowała nas w swój mały samochodzik i punktualnie 23.30 meldowałysmy się w chińskiej dzielnicy, aby zobaczyć jak wszystkie elementy ołtarza na czele z piekielnym Władcą wywędrowywują na zewnątrz, by punktualnie o północy spłonąc w żywym, jasnym ogniu. Nad skrzyżowaniem dróg unosiły się modlitewne tony nieznanego nam jezyka, dym z kadzideł mieszał się z dymem stosu, a wiatr rozwiewał popioły, przywodząc na myśl nasze chrześcijańskie: „z prochów powstałeś.” I tak oto dokonała sie ofiara, która miała wybłagać u strasznego Króla miłosierdzie nad duszami tych, co w jego mocy na zawsze już pozostają.
Tak wiec wszystko co zobaczylyśmy – zobaczylysmy i przezylysmy dzieki Sarze – malezyjskiej Chince, która była naszym hostem na Pinangu. A jak to wyglądało? Na migawkę, złożoną sprawną ręką Konrada – zapraszamy:)
Chinczycy w Malezji sa mniejszoscia narodowa, stanowia ok 20% populacji (dzierzac 80% malezyjskiego majątku, co bywa przedmiotem zazdrości Malajów), a ich swięta z wiekszą pompą celebrowane są głównie na China Towns, czyli w chinskich dzielnicach. W innych miejscach celebruje sie je takze – pod domami, w miejscach pracy, ale sa to raczej prywatne wydarzenia, którym też – choć już zupełnie przypadkiem – świadkować nam było dane.