U Christiana, wesołego studenta tepickiej stomatologii spędziłyśmy cztery dni, ostatecznie przygotowując się do skoku do Stanów. W planach miałam jeszcze dwa przystanki – w Mazatlan i Guaymas, tak by Gaja mogła rozprostować nogi i byśmy obie mogły jeszcze nacieszyć się błękitem oceanu. W Tepic więc dokupywałam ostatnie drobiazgi oraz – a może przede wszystkim szukałam moich ukochanych Huicholi, czując, że to ostatnie nasze spotkanie z kulturą, która zafascynowała mnie zupełnie. Gdy tylko widzialam Indian przy pracy, od razu przystawalam. ...
Czytaj całość »2 tygodnie z Huicholami – vlog #5
Tęsknię za tym życiem. Za dobrym, prostym życiem z Huicholami.. *** zdjecia: Somos dos montaż: Konrad Śniady
Czytaj całość »Dobre, proste życie
Indiańskie życie, szczególnie w nie-za-ciepłych górach jest bardzo szorstkie. Nie ma tam luksusów, wanien, a jedyny prysznic na głowy spada w postaci deszczów. Bywa zimno, a nawet bardzo zimno. Bywa tez ciepło, a nawet bardzo ciepło. W takich warunkach rodzą się i żyją dzieci, które wyrastaja na bardzo odpornych dorosłych. Bo i wciaż natura tu decyduje, kto narodzic sie ma, a kto nie, a jak juz pojawi sie na świecie taki mały człowiek, to hartowanie go przebiega od maleńkości – ...
Czytaj całość »Dzieci cd
cd Dzieci są tu bardzo samodzielne. Musza być, bo są zdane na samych siebie. Przyglądam się rodzinie mieszkającej po sasiedzku, takiej zwykłej, tutejszej. Piątka dzieci, z tego dwójka nie więcej niż półtora roku. Pozostałe – może z 5, 6, 7. Obserwuję ich i serce mi się kroi. Dzieciaki przez cały dzień bawią się na betonowym gzymsie domu – starsze ubrane w koszulki spódnice lub spodnie – mniejsze tylko w podkoszulki. Siedzą gołą pupą na betonie w tych swoich bluzeczkach, gdy ...
Czytaj całość »Dzieci
– Dzień dobry – zagadałam stojącą przed bramą, huicholską nauczycielkę – czy moja córka mogłaby wejść, pobawić się z dziećmi? Nauczycielka mierzy mnie wzrokiem, po czym odwraca się plecami. – Przepraszam – nie daję za wygraną – chciałam się zapytać, czy moja córka mogłaby się pobawić z dziećmi. Widzę, że mają przerwę. – Dzieci zaraz będą odrabiać zadania domowe – mowi nauczyciekla w przestrzeń, podczas gdy ja grzecznie stoję z tyłu. Kątem oka widzę, jak oczka Gajki wypełniają ...
Czytaj całość »Huchiolski kosciolek – vlog #4
W San Andres jest kosciolek, ale nie odprawia sie tam Mszy. W San Andres jest kosciolek, ale nie ma tam oltarza. W San Andres jest kosciolek i sa wierni. A moze niewierni? A moze wlasnie wierni? Sobie.
Czytaj całość »Peyote, Jeleń, Kukurydza
Gdy szłyśmy na podwórko, było jeszcze chłodno, ale stojąc przy ścianie można było przyjemnie rozpłynąć sie w porannym cieple. – Tienen hambre? (Jesteście głodne?) – zapytała Viviana, wychodząc z budynku kuchennego – Chodźcie, zostały tortille ze śniadania i trochę jajecznicy. Zarówno tortille, jak i jajecznica były już zimne, ale kto późno przychodzi sam sobie szkodzi. Huichole wstaja o świcie, po czym ruszają do swoich codziennych obowiązkow. Viviana już dziś zdążyła popracować w polu i teraz zabierała się za ...
Czytaj całość »Z deszczu pod rynnę
Wieczorne nowiny przyniesione przez Viviane były pozornie dobre. – Zwolniła się cabania! Możecie się tam natychmiast przenieść. Chodź, pokażę Ci, gdzie ona jest. Poszłam za Viviana z duszą na ramieniu. Słowo „cabania” kojarzyło mi się jednoznacznie – ot, chatka zbita z desek. Świetna sprawa w tropikach, o ile się ma moskitierę. Tyle że my byłyśmy w górach. Powietrze już zaczynało kąsać wieczornym chłodem, na domiar złego zerwał się wiatr. – To tu – oznajmiła Viviana, zatrzymując się przed zbudowaną na ...
Czytaj całość »Zimna noc w huicholskiej chacie – czyli jak przygotować siebie i malucha do nocy w niskiej temperaturze
Noc była zimna. W takie noce śpię bardzo czujnie, budząc się po kilka razy i sprawdzając jak się ma maluch. Jeśli się rozkryje, będzie źle, bo się zaziębi. Jeśli będzie przykryty za bardzo – też źle, bo się spoci. A spocone dziecko w zimną, ciemną noc to poważny problem. Trzeba łyskawicznie rozebrać zaspanego malucha, a potem – równie błyskawicznie ubrać go w suche ciuszki, bo jak się tego nie zrobi – przeziębienie murowane. Niestety suche ciuszki – jeśli wieczorem zapomni ...
Czytaj całość »San Andres Cohamiata
Miguel i Viviana prowadzili malutki sklepik z papierem. Stałyśmy przed nim od kilku minut, próbując dopókać się kogokolwiek żywego. Po ponad 4h jazdy po wertepach byłam wykończona, Gaja natomiast – taktycznie przesypiając wiekszość drogi – tryskała wulkaniczną energią. – Do Viviany? – zagadała mnie przechodząca obok staruszka – Niech pani wejdzie na podwórko. Stąd pani nikt nie usłyszy. No więc obeszłam dom i stanęłam wraz z Gajką u bramy. Podwórko było pełne ludzi. Siedzieli na ziemi wokół ognia, kucali pod ścianą, ...
Czytaj całość »