Home / AZJA / Filipiny / Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa. Krwawy Piątek na Filipinach.

Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa. Krwawy Piątek na Filipinach.

Poprzednią część historii o ukrzyżowaniu Jezusa znajdziecie we wpisie: Ukrzyżowanie człowieka. Wielki Piątek czyli krwawy rytuał na Filipinach.

 

Ukrzyżowanie, zgodnie ze starożytnymi źródłami, było niewątpliwie jedną z najbardziej okrutnych i poniżających rodzajów kary w antycznym świecie.

„Medyczne aspekty śmierci krzyżowej Jezusa.” (klik) Prof. Władysław Sinkiewicz

 

Ruben podniósł się z prawdziwym trudem i stanął naprzeciw rzymskiego legionisty. Mężczyzna obserwował jego zmagania z obojętną miną, po czym wziął go za ramię i zaprowadził pod krzyż. 

Patrzyłam jak zahipnotyzowana.

 

Tłum wyciągał szyję, przepychał się do przodu, słyszałam zza moich pleców gniewne okrzyki. Siedziałam w dołku pod Golgotą, nie zasłaniając nikomu, ale też i samej niewiele widząc. W końcu wspięłam się pół metra wyżej i usiadłam obok Czecha, z którym przed widowiskiem wymieniłam kilka słów. Dalej niewiele widziałam. Ukrzyżowanie było jednak kawałek od nas, pod oślepiające słońce, odbywało sie na leżąco, a falujące na wietrze poły płaszczów Rzymian skutecznie zasłaniały widok.

– Może to i dobrze.. – pomyślałam, mając świadomość, że to wszystko to tylko marna namiastka prawdziwego ukrzyżowania (klik) – Niech to już zrobią, przybiją, ściągną z krzyża, niech ma to już za sobą ten biedak..

Żar lał się z nieba. Wyciągnęłam aparat spod koszli, ściągnęłam dekielek.

– No nic – postanowiłam – Nakręcę przynajmniej kilka ujęć.

Zzumowałam, na ile tylko obiektyw pozwolił i skierowałam aparat na Golgotę. 

Wówczas jednak, oczami zalanymi potem i oślepionymi jaskrawym słońcem nie zobaczyłam wszystkiego, co dostrzegła kamera. Z całego tego filmu, który widzicie poniżej, w moim zapaćkanym wizjerze zobaczyłam tylko nogę, która nagle wystrzeliła w górę. 

Przeraźliwy krzyk przeszył powietrze.

Potem znowu.

I znowu.

A potem wolno zaczęto podnosić krzyż.

 

 

– Jezu Chryste weźcie podnieście go i opuście, wystarczy już tego!!! – krzyczało mi w głowie – Naprawdę wystarczy już cierpienia tego człowieka!!!

Ale show must go on.

Ruben wisiał na krzyżu, a pod krzyżem trwały opisane w Bibli dialogi.

– Ściągnijcie go!.. – cedziłam przez zęby – Na wszystkich cholernych bogów tego świata, ściągnijcie wreszcie tego człowieka!.. – rozglądnęłam się wokół, jakby w poszukiwaniu poparcia.

Ale tłumu już nie interesowało, co się dalej działo z Rubenem. Przybili go już przecież, więc nie było na co się gapić. Tłum zajął sie sobą, przeżuwał przekąski podsuwane przez krążących sprzedawców, opowiadał sobie żarty, całował swoje dziewczyny, przygładzał włosy dzieciom, a nade wszystko odwracał się plecami i zaczynał odpływać w dal.

Mignęło mi przez głowę, że być może jestem jedyną wciąż przejętą tym, co się ciągle rozgrywało na Golgocie.

Wreszcie, po pewnie krótkim, ale dla mnie długim jak wieczność czasie do krzyża podszedł Rzymianin ze stołeczkiem. Wspiął się na niego, po czym krótkim, zdecydowanym ruchem wyciągnął gwoździe.

Krzyk Rubena skutecznie został zagłuszony przez skowytającą do mikrofonu Matkę Boską.

Siedziałam skulona z zaciśniętymi zębami próbując trzymać stabilnie kamerę.

Tyle męki. 

Jak silna musi być motywacja tego człowieka.

Jak silna wiara w to, co robi.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie poddałby się takim torturom, a w zdrowe zmysły Rubena ani przez chwilę nie wątpiłam.

Więc dlaczego?..

 

crucifixion san pedro cutud, san fernando, philippines

Ukrzyżowanie Jezusa i jego śmierć w rzeczywistości wyglądało inaczej (klik)

 

Tymczasem do tyłu krzyża dostawiono drabinę, po której wspiął się kolejny legionista. 

Pyk! Wyciągnął jeden gwóźdź.

Przeraźliwy krzyk znów przeszył powietrze.

Legionista spoglądał chwilę w dół, jakby lokalizując miejsce, po czym trzymany gwóźdź poleciał w dół. 

Teraz przyszła kolej na drugą rękę.

Pyk! Krótkim ruchem wyszarpnął ostatni gwóźdź.

Ruben zawył.

Pozostało jeszcze odwiązać sznury, które przytrzymywały jego ramiona przy belce krzyża.

W końcu ręce Rubena obwisły, nogi się ugięły i na białej wstędze materiału zaczęto go powoli opuszczać w dół.

W międzyczasie pod krzyż wmaszerowali ratownicy, udzielili mu pierwszej pomocy, ułożyli na noszach i znieśli do namiotu medycznego. 

Podniosłam sie z miejsca. W głowie wirowało mi od słońca i trudnych do obrobienia myśli, emocji i uczuć.

– Asia!

Lady Ann machała mi ręką spod namiotu.

– Jezus Maria! – wykrzyknęła, jak klapnęłam ciężko na sąsiednim krześle – Nie do pomyślenia to było! Nie do pomyślenia! Co za człowiek! Jaka wiara w nim jest! Wiesz, że on to w podziękowaniu robi? Za cuda, które spotkały go w życiu?

Tak. Znałam ten fragmenty życia Rubena. Mnie także zdumiewała głębia wiary, którą ten człowiek w sobie nosił.

– Tyle cierpienia!.. Tyle cierpienia!.. – kontynuowała hostka. –  Ja na to patrzeć nie mogłam, słuchać tego nie mogłam! O-KRO-PNE to było!

Zgadzałam się z nią absolutnie. To było okropne bez dwóch zdań. 

– Ale pamiętaj Lady An, że nikt go do tego nie zmusza. – wypowiedziałam myśl, która ciągle widziałam w swej głowie – To jego dobrowolna ofiara..

– Wiem, wiem.. Przecież tu mieszkam.. Wszyscy, którzy biorą udział w Misterium, robią to dobrowolnie. O rany! – przerwała nagle – Patrz Asia! To chyba nie koniec!

Faktycznie. Pod krzyż szła grupa ludzi, a tuż za nimi trzymając nosze, szły ekipy ratowników.

Przez moment trwało zamieszanie, po czym kolejne, przeraźliwe krzyki rozdarły powietrze.

Pierwszy w górę podniósł się środkowy krzyż, na którym była.. KOBIETA!..

 

 

– O Jezu.. – hostka złapała mnie za ramię – Ochotniczka!..

Miałam poczucie, że większość ludzi nie była zainteresowana już kolejnymi ukrzyżowaniami. 

Zgasły światła reflektorów, sławny Ruben po raz trzydziesty trzeci dokonał swojej ofiary. Cierpienie bezimiennych ludzi nie było dla tłumu istotne. 

– Asia, rozumiesz tych turystów? Tych tu, obok? – zapytała nagle hostka, zerkając w bok – Oni brzmią tak, jak Ty kiedy mówisz do Gai.

– Nie, nie rozumiem. – skłamałam, choć rozumiałam doskonale.

Tuż obok siedziała grupa Polaków.

Komentarze, które słyszałam tuż obok swojego ucha sprawiały, że mimowolnie czerwieniłam się ze wstydu. W eter leciały niewybredne słowa. A refleksja? Co oni zrozumieli z tego, co przed chwilą zobaczyli? Czy to był ich sposób na poradzenie sobie z trudnymi emocjami? Czy w tych ludziach nie było ani krzty empati? Czy może po prostu wstydzili się przyznac przed kumplami do „miękkiego brzuszka”? 

Nagle kilku z nich wstało i krzyknęło:

– Hej! Zróbmy sobie zdjęcie! Na pamiątkę!

Nie wierzyłam swoim oczom, ani uszom. Przed nimi, w lejącym się z nieba żarze dobrowolnie co prawda, ale wciąż wisiały przybite do krzyża trzy osoby, a oni sobie selfi chcieli zrobić?..  Na pamiątkę?!..  Czego?!..

 

selfi with crucified people papanga, san pedro cutud

Selfi. W tle przybici do krzyża ludzie.

 

Hostka, oburzona, nie przebierała w słowach:

– Co za ludzie??? Turyści cholerni!!! Patrz na to Asia!!! Selfi z ukrzyżowanymi robią!!! To co, jak jest wypadek to też z rannym zdjęcia cykają??? Co oni w głowie mają, no wytłumacz mi co???

Milczałam zdruzgotana. Nie mogłą oprzeć się myśli, że od czasów antycznych niewiele w nas się zmieniło. Po Polakach, uśmiechnięte selfiaczki zrobiły sobie jeszcze dwie grupy turystów, zupełnie nie reagując na rozlegające się za ich plecami wycia z bólu, za to wyciągając w górę kciuk na znak..

No właśnie – czego?

 

turysci crucifixion san pedro cutud a

Pamiątkowa fotografia na tle przybitych do krzyża ludzi. Łapka w górę.

 

I tego widoku – uśmiechniętych uroczo ludzi na tle przybitych do krzyża, cierpiących postaci nie zapomnę chyba nigdy.

 

***

Post scriptum

Gdy jakieś pół godziny później schodziłyśmy z Golgoty, uwagę naszą przykuł niewielki tłumek, zgromadzony przy jednym z namiotów. Podeszłyśmy z hostką zaciekawione.

Pod wielkim napisem „media”, w asyście dwóch ubranych na biało osób zobaczyłam Rubena.

Siedział cichy, poważny, taki.. zupełnie zwykły, sprawiając wrażenie, że już najchętniej poszedłby do domu, a nie rozmawiał z prasą. Żadnego prężenia muskułów, żadnych usmiechów, żadnego gwiazdorzenia, raczej człowiek, który wypełnił trudne zadanie.

 

media conference, crucifixion, san pedro cutud ruben enaje

Ku mojemu zdumieniu, w poł godzinie po ukrzyżowaniu zobaczyłam konferencję prasową, a na niej.. Rubena. 

 

I choć już wtedy hostka pytała się, czy chcę go odwiedzić i z nim porozmawiać, jakoś wzdrygałam się, czując, że temu człowiekowi spokój potrzebny raczej, a nie kolejna osoba domagająca sie z nim rozmowy.

Czas płynał, hostka co rusz wracała do tematu. Wreszcie wytoczyła argument, który mnie ostatecznie przekonał.

– Asia, on jest znajomym mojej rodziny, mieszka w tym samym barangayu, dwie ulice dalej. Moja siostra też by go chciała do niego zaglądnąć. Chodźmy po prostu razem, my go odwiedzimy, a Ty zobaczysz, czy chcesz z nim porozmawiać dużej.

No więc, zgodnie z zaleceniami siostry, kupiłyśmy wielki worek najpopularniejszej na Filipinach kawy 3w1, bochen chleba oraz słój pasty serowej i tak uzbrojone, kilka dni później pojechałyśmy do Rubena.

To co się potem wydarzyło na zawsze zostanie w mej pamięci.

Ciąg dalszy nastąpi..

Jeśli myślisz, że opowieść o ukrzyżowaniu Rubena może zainteresować innych, udostępnij ją w swoich mediach społecznościowych. W ten sposób także wesprzesz nas w naszej drodze. 
Z góry dziękuję! – Asia

0 0 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

11 komentarzy
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Paweł
Paweł
4 lat temu

Cześć Asia. Przeczytałem dzisiaj. Nie będę obszernie komentował, bo znasz moje zdanie na ten temat. Zresztą Twój tekst w zasadzie potwierdza moją opinię o bezsensowności tej okrutnej ceremonii. KONFERENCJA PRASOWA Z UKRZYŻOWANYM, toż to dokładnie to samo co walnięcie sobie selfie na jego tle, albo gorzej, bo za chwilę w tych BBC, CNN i AL JAZIRA’ch pójdą reklamy własne albo płatne. Napisałaś, że Ruben jest przy zdrowych zmysłach, a ja myślę, że dobrze zrobił by mu psychoterapeuta, a ponieważ to trudne w jego świecie, to decyduje się na inny, ekstremalny rodzaj terapii.
Pozdrawiam Was obie, dużą i małą, ciągle z Chin. WhatsApp nie działa.
bp

Ala
Ala
4 lat temu

Przez przypadek albo i nie, trafiłam na twojego bloga.
Piszesz bardzo ciekawie!
Jestem wstrzaśnięta, tym co przeczytałam i usłyszałam o ukrzyżowaniach na Filipinach. Dziękuję Ci, bo poruszyłaś moje serce…

Gosia
Gosia
4 lat temu

Masz dar do opowiadania historii …jeśli kiedyś zdecydujesz się wydać tego bloga w formie książki, to kupie z pierwszego wydruku

Natalia HejMama
4 lat temu

Nawet nie włączam filmów. Za to nie mogę się doczekać opowieści o Rubenie.

Maria
Maria
4 lat temu

Chyba nie moge sobie pozwolic na obejrzenie filmów. jestem wstrząśnięta już samym tekstem. Nawiasem mówiąc „pióro” masz … doskonałe, jak dla mnie. Wystarczająco obrazowe. Aż nadto.
Podziwiam, że byłaś w stanie zebrać myśli po takim wstrząsie.
Ja w oczach mam tą kobietę, przybitą(???) do krzyża już … bez turystów… szok.

Renia
Renia
4 lat temu

Nie dałam rady obejrzeć filmów ukrzyżowania, zatrzymałam po pierwszym okrzyku bólu. Siedzę w domu, na wygodnej kanapie,z kawą pod ręką i mam oczy pełne łez,ściśnięte gardło. Nie wiem jak Ty dałaś radę, chyba z szacunku dla tego człowieka. Bardzo chciałabym poznać jako historię, zrozumieć…

x

Check Also

Asia i Gaja jako palmy

Rozterki czyli kulisy podróżowania

Ile we mnie lęku, ile niepokoju… Wydaje mi sie, ze ciagle jestem spóźniona, ciągle nie ...