O Whang-Od, legendarnej Mambabatok, czyli mistrzyni tatuażu plemiennego słyszałam jeszcze przed wyjazdem z Polski. Pamiętałam tylko, że żyła gdzieś daleko, daleko w wysokich górach, na egzotycznej wyspie Luzon, w tropikalnych Filipinach. Wiedziałam, że jest stareńka i że sztuka, którą uprawia od 15 roku życia póki co nie ma zbyt wielu następców, bo i zmieniły się czasy. Kiedyś jej klientami byli wojownicy, którzy w zależności od zasługi, nagradzani byli odpowiednim tatuażem, oraz kobiety, w ten sposób przyozdabiające swoje ciało. Teraz plemienne walki ustały, więc wojownicy zajęli się uprawą ryżu i hodowlą zwierząt, ale dla Whang Od pracy nie brakuje.
Wszystko to za sprawą turystów tłumnie odwiedzających plemię But But w nadziei otrzymania tatuażu z ręki legendarnej Staruszki. Legendarnej dlatego, że jest kobietą w tradycji But But, od której zaczęło się przełamanie patriarchalnej tradycji plemiennej. Kiedyś sztukę tatuażu uprawiać mogli tylko wybrani mężczyźni. Uprawiał ją także ojciec Whang-Od, Onggay. On to zauważył nieprzeciętny talent córki i wbrew tradycji zaczął wprowadzać ją w tajniki plemiennego tatuażu. Dziewczyna, z czasem kobieta, tatuując – zgodnie z tradycją nuciła odpowiednie melodie, a także przepowiadała przyszłość. Dziś już tego nie robi, bo i sił nie starcza, a i pieśni tradycyjne do tradycyjnych obrzędów plemienych przynależą i nie wolno ich kalać komercyjną pracą.
Whang Od własnoręcznie tatuuje już tylko specjalnych gości. Turyści otrzymują plemienny rysunek z ręki jej uczennic, należących jej rodziny. Ta przynależność do rodziny Whang Od jest także rodzajem wabika na turystów. Większość, wiedząc, iż nie otrzymają tatuażu od samej Mistrzyni, pragnie choć być wytatuowanych ręką kobiety należącej do jej rodu, tak jakby cząstka kunsztu Whang Od miała spłynąć na nich za pomocą kuzynki lub bratanicy. Tak czy inaczej Whang Od podpisuje wszystkie tatuaże, które wyszły spod ręki jej uczennic, nieważne czy z rodu, czy też nie. Jej podpisem są trzy kropki jako symbol starej wiedzy uprawianej obecnie, a przekazywanej kolejnemu pokoleniu.
Do owego Buscalan, w dystrykcie Kalinga, głęboko w górach Luzonu wybrałyśmy się z Gajenką, by spełnić podróżnicze marzenie i zobaczyć ową Mistrzynie, której wieść się niesie przez świat. Mając za sobą już 7 miesięcy na Filipinach i życie w najróżniejszych ich zakątkach, miałam w głowie jakąś taką romantyczną wizję tego miejsca. Jakież wielkie było moje rozczarowanie w zetknięciu z wioskową rzeczywistością, zobaczcie na filmie..
Zapraszam!
Zdjęcia: Somos Dos
Montaż: Kacper Buratyński
***

Nastoletnia Filipinka z plemiennym tatuażem. źródło: Internet