Dni nam plynely zwyczajnie-niezwyczajnie. Blyskawicznie stalysmy sie czescia Parce, a po kilku dniach – czescia La Playa. Wszyscy znali las Polacas, a szczegolnie ta mniejsza, ktora jasnymi wloskami, otwartoscia i usmiechem zjednywala serducha ludzi. Na lodce kazdy mial swoje obowiazki. Do naszych nalezalo m.in. szorowanie pokladu. Mama miala wiaderko, ale ze stara sie wszystko robic razem z corka, corka szybko otrzymala kubeczek. Kubeczkiem tym pracowicie dopelniala wiadro mamy i w ten sposob w proces ...
Czytaj całość »Monthly Archives: Sierpień 2015
Puerto Asis – życie na wodzie
Do portu, a raczej miejsca zaladunku i wyladunku towarow nie bylo latwo sie dostac. Najpierw nalezalo przebyc cale Puerto Asis pieszkom, co zabieralo prawie godzine, lub jakims stopem. Moto, lub konio oczywiscie:))) Potem nalezalo zasuwac kolejne 40 minut droga przez pola, hmm, pelne wygladajacych jak bawoly krow i drzew rodem z „W pustyni i w puszczy”, by wreszcie, obierajac spocona twarz, dotrzec na skraj wioski, dumnie zwanej La Playa. To, co od razu zwrocilo moja uwage, to ...
Czytaj całość »Puerto Asis – życie na lądzie
Z Moccoa do Puerto Asis nie jest daleko. Prowadzi tam asfaltowa droga, na której, oprócz patroli, raczej nie ma żadnych niespodzianek. W związku z tym, by oszczędzić parę groszy, ustawiłyśmy się z Gajką na stopa.10 minut – nic. Kolejne 10 min – nic. Następne 10 min – deszcz.No tak, normalne w dżungli. I tak miło, że tyle wytrzymało.W związku wiec z ulewą złapałyśmy collectivo i zajęłyśmy najtańsze miejsca na pace. Z 5 dorosłych osób i 2 dzieci siedzących z tyłu ...
Czytaj całość »Wymarzyły mi się kiedyś warkoczyki
Wymarzyły mi się kiedyś… warkoczyki. Takie jak mają czarne kobiety, wodospady cieniutkich warkoczyków spadających na ramiona. Więc gdy zobaczyłam w naszym sklepiku Sandrę z córką, obie całe w przepięknych, starannych trenzach, poczułam że to już. Że przyszedł czas na te warkoczyki, właśnie tu, w Puerto Asis, gdzie gorąco i wilgotno, zielono i wielkolistnie. Sandra plotła warkocze 5 godzin z przerwa na drugą kawę. Razem plotłyśmy głupoty, czasem i mniej głupie. Gaj patrzył podejrzliwie na transformacje mamy. Sam przetransformować ...
Czytaj całość »Na koniec świata
Moccoa. Nasz pokoiczek i nasz codzienny bałaganik. Patrzę na te panoszące się wszędzie rzeczy i po raz kolejny zastanawiam się, jak one wszystkie grzecznie mieszczą się w plecaku. Cud podróży. Niemniej jednak zupełnie się tym nie martwię. Nasz genialny CS zostawił nam cale mieszkanie do dyspozycji z wi-fi od kuzyna i sprzętem do jego użytku, wiec nawet strugi wody za oknem nas nie smucą. Ja piszę maile, a Gaj w sąsiednim oknie ogląda ulubioną Peppę. Paruje kolumbijska ...
Czytaj całość »