Home / Ameryka / Kolumbia / Puerto Asis – życie na wodzie

Puerto Asis – życie na wodzie

 

1

Do portu, a raczej miejsca zaladunku i wyladunku towarow nie bylo latwo sie dostac. Najpierw nalezalo przebyc cale Puerto Asis pieszkom, co zabieralo prawie godzine, lub jakims stopem. Moto, lub konio oczywiscie:)))

 

2

Potem nalezalo zasuwac kolejne 40 minut droga przez pola, hmm, pelne wygladajacych jak bawoly krow i drzew rodem z „W pustyni i w puszczy”, by wreszcie, obierajac spocona twarz, dotrzec na skraj wioski, dumnie zwanej La Playa.

 

3

To, co od razu zwrocilo moja uwage, to hmmm.. nadrzeczna zabudowa. Walow ochronnych tu nie ma, za to sa gigantyczne tereny zalewowe, na ktorych zyja ludzie. Okazalo sie szybko, ze nie tak dawno temu Rio Putumayo bylo tak wysokie, ze zalalo caly moj 40 minutowy odcinek, ktory przedeptalam pieszko. A jak ludzie sobie radzili?..
– No, jakos se radzili – poskrobal sie w glowe rozmowca i wrocil do rabania drzewa – oczywiscie maczeta.

 

 

4

A w La Playa, gdzie trzy domy na krzyz, ruch jak na Marszalkowskiej, lub Alejach w Krakowie. I smrodek niestety podobny.

 

5

Przytupalysmy na brzeg Rio Putumayo w zasadzie w celach poznawczo-kapielowych. I gdy wpatrywalam sie w rzeke, oceniajac gdzie najbezpieczniej mozemy sie zanurzyc, zaczepilo nas dwoch mezczyzn na motorach.
Poczatkowo nieco nieufna rozmowa szybko nabrala tempa, a zakonczyla sie zaproszeniem na kawe.. na barke. Bo jeden z owych facetow, noszace bardzo hamerikanskie imie John -okazal sie byc wlascicielem, a drugi – o latynoskim imieniu Jorge – jego wspolpracownikiem. Zaswiecily mi sie oczy – kolumbijska kawa na kolumbijskiej barce na amazoñskiej Rio Putumayo?.. Con mucho gusto, amigos! Con mucho gusto!

 

6

Pierwszy na trapie postawil swa nozke Gaj. Zagryzlam zeby z niepokoju, z trudem powstrzymujac sie od zlapania jej za raczke. Maluch popatrzyl pytajaco.
– Wchodz Gajku, tylko uwaznie, bo jest wasko – powiedzialam z pozornym spokojem w glosie.
Gaj wiec skupil sie po gajkowemu i po chwili juz skakal po pokladzie wydajac dzikie okrzyki, a ja oddychalam z ulga. Metoda dawania maksymalnie bezpiecznej swobody mimo wszystko wyczerpuje mnie psychicznie.

 

7

Na barce w kuchni niepodzielnie krolowala Nata, zona Jorge. Patrzylam ze zdumieniem, jak po zaserwowaniu kawy z drozdzowka, na 4 metrach kwadratowych przygotowuje obiad. Ku mojemu totalnemu zaskoczeniu, zdziwieniu i zszokowaniu do wszystkich czynnosci obiadowych wymagajacych wody, uzywala wody z Rio Putumayo. Gdy potem na ow obiad zostalysmy zaproszone, przez moment stanela mi w oczach tablica Mendelejewa, plus ryciny wszystkich mi znanych bakterii, wirusow i pasozytow. Choc te ostatnie – mialam nadzieje – wrzatek wytukl dostatecznie.

 

8

Obiad pachnial pysznie, a my bylysmy glodne. Wiec rzeczna zupke, a potem rzeczne rybki z nierzecznym ryzem wsuwalysmy az milo, by nastepnie, przy kolejnej kawie, oczywiscie na wodzie z Rio Putumayo, znow pograzyc sie w rozmowie. Panowie – ze swoimi pogladami, lotnoscia i niezla wiedza o swiecie okazali sie byc swietnymi rozmowcami – nim sie spostrzeglam, zrobila sie piata, czyli zostala godzina swiatla, akurat by sprobowac zlapac stopa z powrotem do domu. Pozegalismy sie wiec z prawdziwym zalem, umawiajac na kolejna kawe w dniu nastepnym.
Gdy jechalismy motostopem w kierunku cywilizacji moj usmiech konczyl sie chyba w okolicy potylicy.

9

Nastepnego dnia o umowionej porze znow wyladowalysmy na „naszej” barce. Gaj przeszczesliwy zamienil sie w pirata – kapitana oczywiscie, z ktorym zartow nie bylo. Ja pilam hektolitry kawy wraz z Panami Wlascicielami, ktorzy z radoscia zabijali czas rozmowa. Czas oczekiwania na kolejna dostawe pampersow, makaronu i papieru toaletowego.

 

34

Bo jak sie szybko okazalo, na dniach mieli wyplywac do.. Letici. I jak sie okazalo jeszcze szybciej, w zasadzie nie mieliby nic przeciw, gdybym do owej Letici sie z nimi udala. Oczywiscie wraz z Gajsonem!

 

10

Gaj jako kapitan czul sie coraz pewniej, a ja nie moglam uwierzyc w to, co uslyszalam. Czyzby kolejne moje marzenie mialo sie spelnic?

 

11

Amazonia, wiela rafa, oceany trzy – glos Jurka Porebskiego spiewal mi w glowie, gdy w miedzyczasie Gaj przeslizgiwal sie do sterowki, siadajac za kolkiem. I dobrze, na tak dlugim rejsie sternik bedzie potrzebowal zmiennika.

 

12

Tak wiec kolejnego dnia zwiozlysmy swoje graty na brzeg rzeki, do chatki, w ktorej mialysmy szczesliwie doczekac wyplyniecia.

 

13

Chatka byla piekna, prosta jak wszystkie tutejsze chatki, z paleniskiem w ramach kuchni i podloga w ramach lozka. I cos, co jeszcze przedwczoraj uznalabym za niezla przygode, dzis przestalo mnie necic. Przeciez 100 metrow od chatki stala „Parce”. Przeciez i tak mialysmy na niej plynac. Co wiec stalo na przeszkodzie, by tam wlasnie zamieszkac?..

 

14

Jak sie okazalo, na przeszkodzie nic nie stalo. Zabralysmy potrzebne graty, reszte zamykajac w nadbrzeznym domku i sprawnie przenioslysmy sie na lodke. Przed nami bylo dobrych kilka dni zycia na barce, bo zamowione towary wciaz nie docieraly..

 

15

Tak wiec zaczelysmy zyc zyciem rzeki. Wstawalysmy switem i popijajac rzeczna kawe obserwowalysmy swiat..

 

16

A dzialo sie wiele.. Co chwilke do stojacych na glebszej wodzie barek podjezdzaly dwokolki to wypakowujac towar, to znow go wywozac, a wszystko przy akompaniamencie gwizdow, krzykow, soczystych przeklenstw i latynoskiej smiechawy.

 

17

Wyplywajace barki byly zaladowane po uszy. Albo po listwe odbojowa jak kto woli. Przygladalam im sie z niedowierzaniem, bo wydawac by sie moglo, ze pierwsza wieksza fala wysle barke na dno. Choc z drugiej strony bylam pewna, ze Ludzie Rzeki wiedza, co robia. Choc z trzeciej – juz zdazylam poznac latynoska bylejakosc i jakostobedziesizm.

Niemniej jednak o zatonieciach barek na Putumayo jakos nie bylo slychac..

 

18

Czasem do transportu towarow uzywano sprzetow nowoczesnych, co z reguly konczylo sie zle. O wyciagniecie auta, ktore ugrzezlo w wodzie ludzie walczyli prawie 2 godziny. A ono pograzalo sie coraz bardziej. W koncu sie udalo i byl to powod do krotkiej, choc bardzo intensywnej fiesty.

 

19

Gdy tylko przychodzil odpowiedni moment, Gaj z dzieciakami radosnie moczyl sie w wodzie. Pod moim czujnym okiem oczywiscie, bo Rio Putumayo na wysokosci Puerto Asis ma szerokosc Wisly w Toruniu i zasuwa jak pociag ekspresowy. Patrzac na pluskajaca sie Gajke zastanowialam sie, ile dzieci stracilo swoje zycie w jej nurcie, bo pozostalymi absolutnie nikt, NIKT sie nie interesowal.

Kiedys Marzena Chabowska wkleila na swojej tablicy artykul, ktory bede pamietac do ostatnich swoich dni.
Przeklejam go, moze dzieki niemu kolejne osoby zostana przy zyciu.

Artykuł i zdjęcie, pochodzi z medkursy.pl

„Tonący nie wygląda jakby się topił”


Kapitan wskoczył do wody w ubraniu, prosto z kabiny i zaczął płynąć sprintem w kierunku ofiary. Jako były ratownik skupił swój wzrok na ofierze, kiedy płynął prosto na ludzi, którzy pływali między plażą, a zakotwiczoną łódką. „On chyba myśli, że się topisz”, powiedział mąż do żony. Wcześniej pryskali na siebie wodą, ona krzyczała, ale teraz już znieruchomieli stojąc po szyję w wodzie na piaskowej mieliźnie. „Przecież wszystko jest w porządku, co on wyprawia?”, zapytała żona, nieco zirytowana. Mąż krzyknął „Wszystko w porządku!” machając do kapitana, żeby zawrócił, ale ten dalej twardo płynął w ich kierunku. „Z drogi!” krzyknął, gdy przepływał między nimi. Dokładnie trzy metry za ich plecami, topiła się ich dziewięcioletnia córeczka. Już bezpieczna w ramionach kapitana wybuchła płaczem, „Tatusiu!”

W jaki sposób kapitan rozpoznał z trzydziestu metrów coś, czego nie zauważył ojciec z trzech? Tonięcie nie wiąże się z głośnym pluskiem i wołaniem o pomoc jak uważa większość ludzi. Kapitan przeszedł szkolenie jak rozpoznać tonącego, prowadzone przez ekspertów z wieloletnim doświadczeniem. Ojciec wiedział jak wygląda tonący z telewizji. Jeśli spędzasz czas na wodzie lub w jej pobliżu musisz mieć pewność, że ty i twoja załoga wiedzą na co zwrócić uwagę, gdy ktoś znajduje się w wodzie. Dziewczynka nie wydała z siebie najcichszego dźwięku kiedy tonęła. Jako były ratownik nie byłem zdziwiony, gdy usłyszałem tę historię. Ludzie toną w ciszy. Machanie rękami, pryskanie wodą i krzyk podczas takich dramatycznych chwil można zobaczyć tylko w telewizji. W realnym życiu to naprawdę rzadkość.

Instinctive Drowning Response – jak określił to dr Francesco A. Pia, jest tym, co ludzie robią, by uniknąć utopienia się. To nie wygląda tak, jak sobie większość ludzi wyobraż. Nie ma rozbryzgiwania wody, machania rękami, krzyczenia i wołania o pomoc. Żeby lepiej sobie wyobrazić jak mało dramatycznie wygląda topienie się pomyśl nad tym: utonięcie jest na drugim miejscu jeśli chodzi o przyczynę wypadków śmiertelnych u dzieci poniżej 15 roku życia. Z 750 dzieci, które utopią się w przyszłym roku 375 utonie nie dalej niż 20 metrów od rodziców lub innych dorosłych. W dziesięciu procentach przypadków rodzic widzi tonące dziecko, ale nie zdaje sobie z tego sprawy! Dr Pia opracował listę wskazówek jak rozpoznać tonącego:

Poza rzadkimi przypadkami ludzie, którzy toną, fizycznie nie są w stanie wołać o pomoc. Nasz układ oddechowy został stworzony do oddychania. Mowa pełni drugorzędną funkcję. Żeby coś powiedzieć proces oddychania musi przebiegać sprawnie i nie być niczym zakłócony.

Usta tonących na przemian znajdują nad i pod poziomem lustra wody. Nie znajdują się ponad powierzchnią wystarczająco długo, by zrobić wydech, wdech i jeszcze krzyknąć po pomoc.

Tonący oddychają bardzo szybko chcąc nabrać powietrza zanim znów znajdą się pod wodą. Nie są w stanie krzyczeć.

Tonący nie potrafią machać rękami po pomoc. Odruchowo rozkładają ramiona i wykonują ruchy pozwalające utrzymać się na powierzchni, by móc oddychać.

Tonący nie potrafią kontrolować ruchów rąk. Nie są w stanie się uspokoić i machać rękami po pomoc, płynąć w kierunku ratującego lub złapać się koła ratunkowego.

Od początku do końca ich ciało znajduje sie w pionowej pozycji, nie potrafią machać nogami. Ludzie, którzy toną walczą na powierzchni wody przez 20 do 60 sekund zanim pójdą pod wodę.

To oczywiście nie oznacza, że osoba krzycząca o pomoc nie potrzebuje pomocy – oni doświadczają tzw rozpaczy wodnej. Nie trwa to długo, ale w przeciwieństwie do prawdziwego topienia się, ofiary potrafią ułatwić zadanie ratownikom, bo są w stanie chwytać przedmioty takie jak lina itd.

Zwróć uwagę na poniższe oznaki:

* Głowa w wodzie, usta na poziomie lustra wody

* Głowa przechylona do tyłu i otwarte usta

* Szklane oczy i puste spojrzenie

* Zamknięte oczy

* Włosy opadające na czoło lub oczy

* Nogi nie pracują, pozycja pionowa

* Gwałtowne łapanie powietrza

* Nieudane próby płynięcia w określonym kierunku (osoba próbuje płynąć, ale stoi w miejscu)

* Próby płynięcia na plecach

Więc jeśli członek załogi wypadnie za burtę i wszystko wygląda ok – nie bądź tego taki pewien. Czasami najczęstszą oznaką, że ktoś się topi jest to, że na to nie wygląda. Mogą wyglądać jakby „kroczyli” w wodzie i patrzeli w kierunku pokładu. Jak się upewnić? Zapytaj „Wszystko w porządku?”. Jeśli taka osoba nie potrafi odpowiedzieć – prawdopodobnie się topi. Jeśli patrzy na Ciebie pustym spojrzeniem – całkiem prawdopodobne, że zostało ci 30 sekund, by ją uratować.

Do rodziców: dzieci, które bawią się w wodzie robią hałas. Jeśli ucichną podpłyń do nich i dowiedz się co jest grane.

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

4 komentarzy
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Danka
Danka
3 lat temu

Magdalena B. ;)
Magdalena B. ;)
8 lat temu

Każdy wpis jest piękny!!! Mi się strasznie podoba fragment ten gdy piszesz „Metoda dawania maksymalnie bezpiecznej swobody mimo wszystko wyczerpuje mnie psychicznie.” Wiedz, że jesteś inspiracją dla nauczycieli!
Piękna z Ciebie Mama! <3

Pełną Parą
8 lat temu

Piękna ta Twoja córa! 🙂

Dana Kasicka
8 lat temu

Piękny fragment – muszę puścić dalej

x

Check Also

Tylko jak tu pisać bloga?..

Z tym założeniem bloga wcale nie było łatwo. Gdy planowałam swą podróż, w myślach miałam ...