Kochani, Wpis znów niechronologiczny, bo teraz o Cali miało być, ale życie jak zwykle napisało swój scenariusz.. Otóż jestem odcięta od fejsbuka, który od ponad 2 tygodni przekształca moje konto z prywatnego na publiczne. I najgorsze jest to, ze coś w tych fejsbuczkowych trybikach się poprzestawiało, bo owszem, konto się pojawiło, ale potwornie okaleczone. Nie ma tekstów, jest raptem parę pomieszanych zdjęć, o komentarzach i korespondencji nie wspomnę. Jestem załamana. Na tymże fejsbuku miałam wszystkie kontakty – panamskie i kostarykańskie, ...
Czytaj całość »Monthly Archives: Listopad 2015
Z piratami w dal
Kontynuacja tekstu http://somosdos.pl/2015/11/ustupu-epopei-ciag-dalszy/ – Asia.. – przebudza mnie z pierwszego snu wyraźny szept Danieli – Asiaaaa.. – CO? Co się dzieje??? – Asiaaa.. Przepraszam, że Cię budzę.. Ale wiesz, nie mogę spać i tak o tym wszystkim myślę.. A co jeśli ten statek wypłynie wcześniej. No wiesz, żeby nie musieć wywiązywać się z zobowiązania?.. No tak, nie tylko mnie gnębiła ta myśl. To powszechny proceder – naobiecywać, wiedząc że i tak się z tego obiecujący nie wywiąże. W ten ...
Czytaj całość »Ustupu – migawek kilka
Ustupu. Jedna z 40 zamieszkałych wysp obok 360 niezamieszkałych. Mniej więcej tak rozkłada się proporcja. Niezwykłe miejsce, dokąd trudno się dostać, a jeszcze trudniej opuścić, zahaczone gdzieś na południowym końcu archipelagu, gdzie turystom z Panamy nie chce się docierać, a turystom jadącym z Kolumbii – docierać się nie opłaca. Bo żeby tu podróżować trzeba mieć mnóstwo czasu. By móc się zatrzymać. Zaprzyjaźnić z ludźmi. Pożyć ich rytmem. Zostać zaproszonym do kilku domów. Trzeba mieć czas, by ...
Czytaj całość »Ustupu – epopei ciąg dalszy..
Kontynuacja tekstu: http://somosdos.pl/2015/11/688/ Dzień zaczynamy znów od przeprowadzki na pomost. Kupujemy sobie rozpuszczalną kawę, by uprawomocnić zajęcie restauracyjnego stolika i pogrążamy się w oczekiwaniu. Gaj bryka z dzieciakami, ja siedzę i ścibie, choć idzie mi to coraz trudniej. Pęka mi głowa. Od kilku dni boli mnie brzuch. Najpierw od czasu do czasu, potem coraz częściej. Bez związku z posiłkami. Bez związku z niczym. Podejrzewam jednak, ze w związku z amebą. Od przedwczoraj pada. W zasadzie ciurkiem, przestaje troszkę po południu, ...
Czytaj całość »Ustupu
Kontynuacja tekstu: http://somosdos.pl/2015/11/nie-sprzedawajmy-swych-marzen/ Ustupu. Plac obok molo. Siedzimy z Gajką wymęczone przeprawą, z wolna ogarniając rzeczywistość. Tuz obok mnie, niespodziewanie przysiada Indianka. Gaj natychmiast przestaje się marszczyć , małe oczka łypią z ciekawością. Po pierwsze Kuna jest ubrana po tutejszemu. Długie sznury cekinów ozdabiają smagłą przestrzeń podudzia, przykuwając nasza uwagę, podobnie jak te, które ozdabiają przedramiona. Do tego czerwono – złota chusta na głowie, czarna spódnica w zielone wzorki i bluzka z bufiastymi rękawami. I obowiązkowo naszyte mola(tradycyjny ...
Czytaj całość »Nie sprzedawajcie swych marzeń
ciąg dalszy historii, którą możecie przeczytać Tu. *** Puerto Obaldia. 4 am. Budzika nie słyszę. Na szczęście słyszy go Daniela. – Wstawaj. Asia wstawaj! Czwarta! Niechętnie otwieram oczy. Nienawidzę wstawać w nocy. Nienawidzę być niewyspana. Nienawidzę tego piasku pod powiekami, tej mgły która przysłania świat i zmysły. Nie ma wyjścia. Wypełzam spod moskitiery, dopakowuję plecaki, przytomnie przerzucając kilka cieplejszych ciuszków do nosidła. Tropiki tropikami, ale na łódce zawsze wieje. Zarzucam brązowy plecak i podpierając się kijkiem wychodzę w ...
Czytaj całość »Kierunek – Panama
Puerto Obaldio, granica. Przygnębiające wrażenie. Mur jednostki wojskowej, śmieci, szarobure kolory, których nie równoważy nawet wyglądające zza chmur słońce. Góry wokół przepięknie zielone, morze turkusowe, Puerto Obaldia smutne, szare i betonowe. Siedzimy z Daniela na pomoście. Na łódce, maleńkiej motoróweczce także siedziałyśmy razem. Dokładnie siedziała za mną, niska, uśmiechnięta dziewczyna w okularach. Wyglądała na Francuzkę, a duży plecak i konkretne buty mówiły, ze w podróży już od jakiegoś czas. Zagadałam do niej po angielsku, ona odpowiedziała po angielsku ...
Czytaj całość »Granica Kolumbia – Panama. Puerto Obaldia. Kubańczycy – post scriptum.
Granica Kolumbia – Panama. Puerto Obaldia. Tydzień później. – Jak to nie dadzą nam wizy, powariowali chyba – komentowałam zaogniona ostatnie wydarzenia w Migración do idącej obok mnie Argentynki – bo co, bo nie mam biletu do Polski?! Powaliło ich?! Normalnie nie wierze!!! To co, oszukiwać ich mam?! Stworzyć bilet w photoshopie?! Co za debilizm, co za debilne prawo!!! – ASIA??? – w tym samym momencie jakaś ręka zatrzymała mnie gwałtownie w miejscu – ASIA??? TO TY??? ASIA???ASIA!!! UDAŁO SIĘ!!! Odwróciłam się ...
Czytaj całość »Kubańczycy
Necocli. Pewna ciepła, październikowa noc. – Wiesz Asia – powiedział Walter, w którego namiocie przyszło nam nocować – gdybyś widziała ludzi idacych w nocy plaza, wiesz duzo ludzi, nie przejmuj sie, tylko spij. To Kubańczycy, oni nic Ci nie zrobia. – Kubańczycy? – zainteresowalam sie szybko – czekaj, jak to Kubańczycy? – No.. Kubańczycy. Nielegalni imigranci. Uciekaja z Kuby i tedy noca ida do portu. Mnóstwo ludzi. Tak kolo 3-4 nad ranem. Wiec nie przejmuj sie, jak ...
Czytaj całość »Wyprzedzajac nieco czas..
31 listopada. Fiesta de Halloween. Gaj w swojej ulubionej, rozowej sukieneczce i zmajstrowanej przez mame koronie. Rozowej oczywiscie – jakikolwiek inny kolor nie wchodzil nawet w gre. We wiosce szal. Wszystkie dzieciaki biegaja poprzebierane. Te bogate maja disfrasas (przebrania) ze sklepu, te ubozsze poprzebierane sa domowymi sposobami. Patrze z zachwytem na kreatywnosc rodzicow. Gumka wciagnieta w nogawki dresowych spodni – bach – sa pumpy. Do tego pas z szala mamy i z drugiego szala turban. I bach – mamy Sindbada. Czarne ...
Czytaj całość »