Chciałabym mieć więcej pieniędzy.
Nie zmieniałabym mojego stylu podróżowania, ale nie musiałabym szukać najtańszej z najtańszej garkuchni. Mogłabym wynajać konia z przewodnikiem na trekking, zapłacić drogie wstepy i spokojnie kupić nam bilet na autobus, bez targowania sie o każde peso. A potem – duże lody. Mogłabym kupować jogurty, bańki mydlane i kolorowe czekoladki, a nie wciaż powtarzać, ze ich nie potrzebujemy. I wreszcie – mogłabym robić prezenty moim couchsurferowym hostom.
Ot, chociażby dziś zamieszkałyśmy z rodziną – samotna mama i trójka nastoletnich dzieci. Bida w domu, aż sie serce ściska, a oni dzielą się wszystkim co mają. I tylko od czasu do czasu mamie sie wysmykuje, ze cieżko, ze liquadora (blender) zepsuta, ze światło nie działa, bo kabel się spalił, a nie ma kasy na elektryka.
Chcialabym mieć więcej pieniędzy. Wówczas pod pretekstem zrobienia soku naprawiłabym liquadorę, a pod pretekstem czytania w nocy – zawołałabym elektryka, by zreperował światlo. A tymczasem, co ja moge zrobic z tymi śmiesznymi 6 dolcami na dzień, które każda z nas ma do dyspozycji? Przygotować spagetti na kolacje dla wszystkich.
I tyle.
Nic wiecej.
❤