Home / AZJA / Filipiny / Sąsiad terrorysta

Sąsiad terrorysta

Mieszkamy na blokowisku. Ekskluzywnym, bo ekskluzywnym, ale wciąż na blokowisku. W naszym przypadku to trzy mrówkowce i wspólne, zamknięte podwórko – z dwoma basenami, dwoma placami zabaw, siłownią, małym ogrodem i pokojem na imprezy. Azjatycki standard na osiedlach, gdzie mieszka pracująca klasa wyższa.

W naszym konglomeracie ludzie są przemieszani. Są single, rodziny, starsi i młodsi. Są też oczywiście dzieci.

Z dziećmi, które od dawna bawią się w swoich grupkach, w końcu Gaja nawiązała kontakt. Z reguły jestem z nią na dole, podpatrując co robi i i czytając sobie książkę. Od czasu do czasu wyjeżdżam na górę, by przywieść jakąś przekąskę. Tak też było i dzisiaj.

Gdy więc zeszłam na dół z talerzem owoców, z zaskoczeniem zobaczyłam Gajona biegnącego w moim kierunku. 

– Mamo! Mamo! Wyrzucili nas!

– Kto Was wyrzucił? Skąd?

– Pani, która mieszka nad placem zabaw! Z placu zabaw! Krzyczała na nas okropnie! Nic z tego nie zrozumiałam, tylko tyle, że nie możemy już się tam bawić!

– Jak to nie możecie?.. – zapytałam zaskoczona – przecież od tego jest plac zabaw! – dodałam odkrywczo

– No nie możemy – wzruszyła Gaja ramionami – Przyszła ochrona i kazała iść bawić się gdzieś indziej.

– Ale gdzie macie się bawić?

– Nie wiem mamo.. Idziemy na drugi plac, ale on jest dla dzieciaczków. Nie ma tam miejsca, nie ma gdzie grać w piłkę, ani biegać.. Ooo, idzie strażnik! Możesz go zapytać!

Zapytałam oczywiście.

– Tak, pani z piętra nad placem zabaw nie może spać. Prosi, by dzieci opuściły to miejsce.

– Ale jest piąta po południu!

– To nie ma znaczenia, ta pani o tej porze śpi.

– Ale tu jest prawie 20 dzieci, które nie mogą się bawić! A godzina siedemnasta, to moment, kiedy własnie się zbierają. Są po szkole, po obiedzie, to jest ich czas na zewnątrz, na placu zabaw, w miejscu bezpiecznym, stworzonym dla nich!

– Ale pani zrozumie, tamta pani nie może spać!

– Ale pan zrozumie, te dzieci nie mogą się bawić, do czego mają pełne prawo. I naturalnym jest, że hałasują, gdy się bawią. Nie wiem, jak państwo to rozwiążą, ale przypominam, że wszyscy mieszkańcy opłacają wspólną przestrzeń, która należy do wszystkich. Dzieci bawią sie tutaj głównie między szesnastą trzydzieści,  a osiemnastą.  To godzina, maksymalne dwie, kiedy mogą to robić.

 Strażnik pokiwał głową, po czym odwrócił się na pięcie i odmaszerował.

 

Manila, condominium

Ulubione miejsce, w którym dzieci grają w piłkę. Dokładnie pod oknami pani, której to przeszkadza. [Sąsiad terrorysta]

 

Konwersacji przysłuchiwała się trójka rodziców. Żaden z nich mnie nie wsparł w trakcie rozmowy, ale za to po rozmowie od razu do mnie podeszli.

– Świetna robota! Dobrze mu pani powiedziała! Zgadzamy się! – mówili na zmianę – Nie może tak być, że jedna kobieta wyrzuca dzieci z placu zabaw! Mogła sobie przecież zamknąć okno!

– A nie zamknęła? – teraz ja się dziwię. Choć z drugiej strony te nowoczesne mieszkania w blokach są jak puszki sardynek. W środku jest makabrycznie duszno, a okienka do wentylowania są mikroskopijne. Mury nagrzewają się ogromnie, a potem oddaje ciepło także do wewnątrz. U nas, gdy w po zmroku dotykam ściany, jest wciąż ciepła. Życie bez klimy w takiej puszce jest nieznośne.

– No nie zamknęła! Rozumie pani? Chce, by dzieci były cicho, ale okien nie zamknie!

 

Manila, condominium

Ulubione miejsce do zabawy – tu, na pobliskim betonie oraz na placu zabaw. I jak pogodzić to z panią, która w mieszkaniu narożnym chce spać? [Sąsiad terrorysta]

 

Kolejnego dnia, gdy zeszłyśmy na plac zabaw, dzieci nie było. Bawiły się, a raczej nudziły w najbadziej odległym kącie ogrodowego piętra.

– Co się stało?

– Znowu nas przegnali. – odpowiedział jeden z chłopców – Nie wolno nam się tam bawić. Pani chce spać.

Złapałam się za głowę.

Rodzice dzieci siedzieli na ławce, dosiadłam się więc do nich.

– Widzi Pani! Terrorystkę w bloku mamy! – zaczęli od razu narzekać – Dzieci nie mogą się bawić jak zawsze! Ta kobieta znowu na nich wrzeszczała!

– No i co, rozmawialiście znią Państwo? Ze strażnikiem?

– No, nie..

Dzień później, gdy zeszłyśmy na dół, dzieci znów siedziały w kącie piętra z placem zabaw i ogrodem. 

– Znowu Państwo tutaj z dziećmi?

– No znowu. Wrzeszczy ta baba tak, że głowa mała. Nie chcemy się kłócić, to przyszliśmy tutaj. 

– No ale widzę, że dzieciaki się straszliwie nudzą.

– No nudzą się, ale co robić..

 

chalk art Gaja

Rysowanie kredą przynosi dużo radości, ale dzieci też muszą gdzieś pobiegać. [Sąsiad terrorysta]

 

No właśnie, co robić?

Działać, szukać porozumienia, rozmawiać. To jest moje zdanie. Sytuacje trudne się zdarzają wszędzie, sztuką jest znaleźć rozwiązanie, zadowalające obie strony. Przyznam Wam, że cieszę się, iż jestem tu tylko gościem, bo szczerze mówiąc nie wiem, co z tą sytuacją zrobiłabym, gdybym mieszkała tu z Gają na stałe.

A Wy? Co byście zrobili? Czy znaleźliście się kiedyś w takiej sytuacji? Podzielcie się, pomóżcie. Bo my co prawda wyjeżdżamy, za to zostaje mnóstwo dzieci i rodzice. Może będę im mogła – dzięki Wam – coś podpowiedzieć?..

 

 

0 0 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

2 komentarzy
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
pharlap
pharlap
5 lat temu

Uważam, że rodzice powinni zażądać od administracji, żeby podała do oficjalnej wiadomości godziny, w których wolno korzystać z placu zabaw.

Alicja
Alicja
5 lat temu

Jeeenyyy. Nie znoszę takich sytuacji. W Polsce nie byłoby problemu…
Jeśli rodzice tych dzieci się nie zbiorą i nie zareagują to nic nie osiągną, ale to pewnie wiesz.

x

Check Also

Asia i Gaja jako palmy

Rozterki czyli kulisy podróżowania

Ile we mnie lęku, ile niepokoju… Wydaje mi sie, ze ciagle jestem spóźniona, ciągle nie ...