Home / Tag Archives: strach

Tag Archives: strach

Czerwoni Khmerzy, czyli jak zginął Pol Pot – cz. I

Killing Cave, Phnom Sampeau. Cambodia

Tematu Pol Pota, reżimu Czerwonych Khmerów i kambodżańskich Pól Śmierci unikałam starannie. Czym jest wojna, lubdobójstwo, okrucieństwo, wiem na szczęście tylko z teorii, ale na tyle dobrze, że świadomie zdecydowałam się nie dotykać tego tematu. Wystarcza mi zupełnie, że mieszkam 120 kilometrów od Auschwitz, w centrum krakowskiego getta. Wystarcza mi szczegółowa wiedza na temat tego, co się działo dosłownie na moim podwórku, na podwórku obok, czy w kanale, który biegnie pod moją ulicą.  Kiedyś, w erze przedgajkowej, szukałam tych informacji ...

Czytaj całość »

A mury runą

Opowieść, do której nawiązuję w tekście ukryta jest TU. Nasza wspólna miłość do Kaczmarskiego datuje się od pamiętnego popołudnia, kiedy to siedziałyśmy na przeciw Marina Sands Bay, wpatrując się w ów gigantyczny hotel, który – razem z Grzybowcami, stał sie wizytówką Singapuru. Przyglądałam mu się uważnie, bo sam w sobie stanowi wielki ewenement – jego bryła, krzyżujące się linie, dodające wdzięku, subtelne wklęsłości. I koncept, i wykonanie tegoż hotelu były bardzo ciekawe. Poza tym coś mi przypominał. No właśnie, tylko ...

Czytaj całość »

Rok trzeci

Trzy lata temu, 6 maja, wstawałam w podbalickim hoteliku blada i trzesąca się jak galareta. Bałam się okropnie. Zostawiałam całą swoją niekomfortową bardzo, ale wciąż znaną strefę komfortu, wydeptane ścieżki, nasze cztery sciany, wspierajacych mnie z całej siły rodziców i wraz z moja malutka córeczką ruszałyśmy w nieznane. Co nas tam czekać będzie? Czy damy sobie radę? Jak poradzę sobie sama na obcym kontynencie, wśrod ludzi, z których mowy znam raptem parę słów? Jak tam się obie odnajdziemy?     ...

Czytaj całość »

Szpital

No właśnie, nigdy nie wiadomo, jaki nam numer wytnie życie. Innymi słowy – my możemy mieć swoje plany, a życie i tak przeprowadzi na nas swój własny, bez oglądania się na nasze potrzeby, ustalenia czy chęci. Dokładnie jutro o 10 rano miałam wysiadać na terminalu autobusowym w pewnym miasteczku kawał drogi stad – taki był mój plan. Jaki plan natomiast miało życie? Otóż jutro o godzinie 10 bedę leżała na stole operacyjnym, a pewien Bardzo Miły Chirurg będzie odprawiał obrzęd ...

Czytaj całość »

Aleppo

    Żyję w strachu. Wielkim, który na codzień chowa się gdzieś pod poduszkę podróżniczych wyzwań, rozprasza się w setce obowiązków, rozpływa w serdeczności spotkanych ludzi. A jednak jest on we mnie i wyłazi na wierzch, ciągnąc  za włosy i zabierając oddech, gdy tylko otworzę internet i dopadną mnie wieści ze świata. Ze strachem żyję od dawna. W zasadzie odkąd pamiętam. Z tym największym strachem – przed wojną – którego przez tyle lat, w spokojnej przecież Polsce nie umiałam ani ...

Czytaj całość »

Psy

cd Rozpakowałam więc minimum potrzebne do przespania nocy i z Gajonem głodnym jak wilk pobiegłyśmy na Zocalo (Ryneczek). Zgodnie z przewidywaniami na Rynku wciąż stały straganiki, więc wraz z innymi mieszkańcami Pueblo Nuevo mogłyśmy napaść brzuch pysznymi empanadas. Tak więc Gaja konsumowała już swoją porcję, a ja, odwrócona do niej plecami, spokojnie kupowalam kolację dla siebie, gdy nagle usłyszałam jej krzyk – a w nim rozpacz i przerażenie! Błyskawicznie odwróciłam się na pięcie, ale jedyne co dostrzegłam – to cienie psów ...

Czytaj całość »

Droga śmierci

      To miała być taka sobie zwykła dróżka przez góry, jakich tu wiele. Mój host z Pasto nie był w stanie mi nic więcej o niej powiedzieć, tyle tylko że długo się jedzie i że kosztuje 35 mil pesos. No więc, nie spodziewając się niczego więcej poza oszałamiającymi widokami, po dwóch godzinach bezskutecznego łapania stopa zapakowałyśmy się z Gajka do zatrzymanego transportu publicznego i wiuuuu… Ruszyliśmy przed siebie.       No i faktycznie, przez pierwsze 3 godziny ...

Czytaj całość »