No właśnie, nigdy nie wiadomo, jaki nam numer wytnie życie. Innymi słowy – my możemy mieć swoje plany, a życie i tak przeprowadzi na nas swój własny, bez oglądania się na nasze potrzeby, ustalenia czy chęci.
Dokładnie jutro o 10 rano miałam wysiadać na terminalu autobusowym w pewnym miasteczku kawał drogi stad – taki był mój plan. Jaki plan natomiast miało życie? Otóż jutro o godzinie 10 bedę leżała na stole operacyjnym, a pewien Bardzo Miły Chirurg będzie odprawiał obrzęd uwalniania mnie od bólu, który zupełnie niespodziewanie dopadł me ciało dzień wcześniej.
Leżę więc w dusznej, ciemnej sali, smyczą kroplówki przypięta do wieszaka, przez cienką igłę do krwioobiegu powoli wsącza się analgetyk, spowijając mój umysł watą otępienia. Podsufitowy wentylator wolno mieli gorące powietrze, smugi swiatła ze szpitalnego korytarza przeciskają się przez zasunięte niestarannie żaluzje, zza okna gada do mnie tropikalna noc.
Tuż obok spi sobie Mały Człowiek. Posapuje i wierci się niespokojnie – znaczy, że czegoś potrzebuje.
-Gajenku?.. Chcesz siku?.. Chcesz pić?..
– Piiiic.. – slysze zachrypły nocą i pragnieniem głos
Sięgam po butelkę, Gaj przysysa się na moment, po czym pada na łóżko i w sekundzie zasypia.
Patrzę na wodę. Też chce mi się pić, okropnie, przeraźliwie. Woda z kroplówki nie wystarcza, to zbyt mało jak na upalną noc.
– Proszę nic nie pić i nic nie jeść – mam w uszach głos pielęgniarki. Od stołu operacyjnego dzieli mnie jeszcze kilka godzin. Przecież jak wypiję łyk, to nic sie nie stanie. Chyba nic sie nie stanie. Trudno, niewazne. Pociągam łyk, trzymam długo w ustach. Smak czystej wody oszałamia na moment moje zmysły. Wody, której juz w Aleppo nie ma.
Znów nasuwają mi się obrazy. Nie mogę się od nich uwolnić. Po raz setny, tysięczny widzę szpital w Aleppo po ataku. Kolejni chorzy znoszeni do piwnic. Noworodki na ziemi pod kocem. Gąszcz łóżek wydobywany smugami świateł latarek i telefonów. Unoszący się kurz i pył. Znikąd ratunku.
Szczypię się w rękę, ale otumaniony chemią mózg wolno działa. Kadry z filmików znów wypełzają z zakamarków głowy, każąc myślec o tych ludziach tam, w podziemiach szpitala. O bólu, przerażeniu, bezradności, niezrozumieniu.
Jeszcze miesiąc temu jechałam przez świat w zachwycie nad jego pięknem i nad ludzkim dobrem. Teraz leżę w szpitalnym łóżku, obolała swoim bólem, ogłuszona złem, o którym się dowiedziałam i w którym świadomie się zanurzyłam. Nie jestem w stanie się od niego uwolnić.
W każdym dziecku widze Gaję. W każdej matce widzę siebie. I teraz, leżąć w dusznej, szpitalnej sali patrzę na nią i przerażenie ściska mi serce. Bo możemy mieć swoje plany, a życie i tak przeprowadzi na nas swój własny. I może okazać się nagle, że i my znajdziemy się w złym miejscu i w złym czasie.
W Aleppo.
Ps. Uprzedzajac pytania dodam, ze sprawa jest prosta i powszechna, a każdy chirurg zoperuje mnie jedną ręką, druga popijając kawę. Gajka jest ze mna, czasem z z naszym ukochanym hostem (posiłki, wizyty u znajomych dzieciaków z Rodzinego Domu Dziecka) Jesteśmy w jednoosobowej sali. Z naszego więc powodu strachu nie ma.
Ps. I proszę, ubezpieczajcie się na czas trwania podróży. Życie ma swoje plany. Nigdy nie wiemy jakie.
Kochani! Przede wszystkim przepraszam, że nie do każdego, kto ofiarował mi swój czas i pomoc dałam radę sie odezwać. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie fakt, że nasze życie podróżnicze ostatnio stało się dość nerwowe, jako że doszło kilka spraw do ogarnięcia, upierdliwych i czasochłonnych – jak choćby powyższa z ubezpieczeniem, a wymagania codzienności zostały takie same (organizowanie czasu Gai, jedzenie, poszukiwanie noclegu, próby zarobienia paru groszy itp itd)
Przepraszam Was więc jeszcze raz za moje milczenie, jednocześnie z serca DZIĘKUJĄC WAM WSZYSTKIM ZA WASZE POMYSŁY, KONTAKTY, CZAS I WSPARCIE.
Wygląda na to, że sprawa, zupełnie niespodziewanie wskoczyła na pomyślne dla mnie tory. Cieszę się z tego szalenie, bo wizja zapłaty 8 tys PLNów była jak kamień młyński, wiszący u mojej szyi. Trzymajcie więc kciuki, by znów nie wydarzył się żaden niespodziewany zwrot akcji, i by wreszcie szpital dostał kasę od ubezpieczyciela, a ja – bym mogła sobie podróżować bez wizji zaciągania pożyczki.
W tym miejscu także chciałabym podziękować Wam za wsparcie finansowe naszej podrózy – za te wszystkie malutkie i troche większe kwoty, które od czasu do czasu wpłacacie na nasze konto – i za przepiękne, czasem zabawne, czasem wzruszające komentarze, ktore jako opis transakcji wysyłacie. Ze swej strony obiecuję Wam rozsądne i świadome dysponowanie owymi pieniędzmi i wydawanie ich głównie na Gajkę – na malutkie lody, karuzelę od czasu do czasu, balona nadmuchanego helem, a przede wszystkim na czasem lepszy hostel czy pozasezonowe jedzenie (np avokado, czy jej ukochane rambutany)
Dziękuję Wam z serca, ze jesteście i że w swym codziennym, pełnym obowiązków życiu wciąż znajdujecie czas, by nam towarzyszyć w drodze..
<3 <3 <3
jupi!
Gdzie jesteś ubezpieczona i jak potwierdzili Ci finansowanie leczenia ?
Priv
A moze niech Pani poda nazwę ubezpieczyciela… moze wtedy zmienia swoja decyzje, zaś dla nas bedzie to informacja z kim sie nie wiązać?
$%^&^%$ Trzymam kciuki za znalezienie biegłej osoby w niuansach ubezpieczeń i innych. Powodzenia <3
podali jakiś powód wycofania? w jaki sposób potwierdzili pokrycie kosztów?
Aleksandra Jakub jesteście w stanie pomóc?
Napisz do mnie na priva
Regina Skibinska może Ty mogłabyś coś poradzić?
Dziewczyny! niech moc będzie z Wami!
Wszystkiego dobrego i dużo sił 🙂
Wracaj do zdrowia. Pisz. Piszesz tak jak lubię.
Asiu wracaj do zdrowia i sił witalnych. Tobie dany jest inny los i inna rola niż tym ludziom co urodzili się w Aleppo. Wszystko się dzieje z jakiegoś powodu. Pomagajmy i bądźmy światłem w ciemności zanuzajac się w nadziei, spokoju i miłości. Tylko tak rozproszymy zło, o którym piszesz. Buziole
Kochana, chcialabym. Ale tu potrzebne jest dzialanie. Takie zwykle, malych mroweczek jak my. Wspolne dzialanie ludzkiego mrowiska.
Q paso?
Szybkiego powrotu do zdrowia!
Asiu zdrówka <3 trzymajcie się kochane :*
zdrowia!!! morze całe!!! i siły na dalszą podróż i podnoszenie na duchu mieszkańców Aleppo, swoją drogą wielce Tobie dziękuję 🙂 trzymajcie się cieplutko
Dużo zdrowia.
Dbajcie o siebie kochane dziewczyny, szybkiego powrotu do pełni sił:)
Szybkiego powrotu do zdrowia <3
Tak kochani, wszystko juz dobrze, jestesmy w domku, jeno mamy bana na podrozowanie.. Jeszcze tydzien teoretycznie mam ekhm.. wypoczywac. I odchudzic plecak. Ciekawe w jaki sposob, haha, wlasnie Gaja dostala taka sliczna sukieneczke od naszego hosta 😀
Napisalam jeszcze jedna migawke postoperacyjna – doswiadczenie bezwladu ciala po znieczuleniu dooponowym jest bardzo pouczajace. Napisalam, tyle ze.. No wlasnie, cos sie stalo i szlag ja trafil. Serio. Nawet spec od dziwnych hec, czyli moj autorytet odzyskujacy skasowane/stracone/pogrzebane teksty czyli Paweł Lisowski rozlozyl rece.. Nie wiem, czy dam rade wrocic do tych chwil.. Juz inny moment jest i w innych emocjach jestem. I wracam pomalu tu, do Meksyku, bo caly ostatni miesiac tak na prawde bylam w Aleppo..
Dbaj o siebie. I koniecznie pisz, jakby były potrzeby wszelakie! Najlepiej idzie mi z deserami
Oł jesss! W kazdych ilosciach! <3
Szybkiej rekonwalescencji Asiu 🙂 Do plecaka zastosuj zasadę: bierz pół. Trzymaj się!
Życzę szybkiego zdrowienia i pozdrawiam serdecznie!
Miło się o Was czyta 🙂
Kochane serducha nasze❤️ trzymajcie się, zdrowia!
Zdrówka ❤
Asia?
Zdrowka!❤️
Asienka, mam nadzieje,ze juz wszystko ok! Sciskam
Duuuuzo sił i zdrowia przesyłam :*
Szybkiego powrotu do zdrowia!!
Asiu, dużo zdrowia i siły dla Was!
szybkiego powrotu do zdrowia
Zdrowiej :)! Będzie dobrze :)!