Home / Ameryka / Kolumbia (page 3)

Kolumbia

Zbiórka krwi

Idę ulicą z Gajką za łapkę, patrzymy, o stoi autobusik. Jakiś taki ładny, inny niż te, które widzę na codzień. Podchodzę bliżej, patrzę – zbiórka krwi. Ucieszyłam się, fajnie, tyle dobrego dostaję od ludzi, odwdzięczę się choć w ten sposób:)Odsunąwszy więc od siebie wizje HIV i WZW, bo jesteśmy przecież w cywilizacji, weszłam do środka.– Ile Pani ma lat? – śniada pielęgniarka od razu przeszła do konkretów.Odpowiedziałam.– A ile Pani waży. Bo jak mniej niz 53 kg, to nie pobieramy.Ha, tego ...

Czytaj całość »

Bogota

  Tira łapałyśmy ponad dwie godziny. Miało być łatwo, bo był to duży parking, tyle tylko, ze większość tirów jechała w przeciwnym kierunku. Wreszcie znalazł się jeden, który ulitował się nad sierotami i zabrał ich w wymarzonym kierunku. Tyle tylko, ze do naszej destynacji nie dojeżdżał, ale dojeżdżał prawie i to się liczyło. Ustaliliśmy wiec, ze zostawi nas przy ostatniej grupce garkuchni, w której zwykle posilają się kierowcy tirów, a i autobusy stają zabierając ludzi bez problemu. Tam sobie jakiś transport ...

Czytaj całość »

Wypadek

  Miałyśmy wypadek. Stłuczkę. Z zasady prawdopodobieństwa wynikało, że wcześniej czy później nas to musi spotkać. Ja miałam nadzieje, ze nie spotka nas nigdy. A jednak spotkało. Wiec dziś jestem bardzo, bardzo wdzięczna, ze żyjemy i generalnie nic się nam nie jest. W ogóle za tyle rzeczy jestem wdzięczna. Po pierwsze dziękuję, ze Gaja chora i że kaszle jak stary gruźlik. Bo tylko dzięki temu kierowca poprosił jednego z pasażerów, by się z nami zamienił. Bo my siedziałyśmy z przodu, ...

Czytaj całość »

Tierradentro – cz.2

Kolejnego dnia budzik zadzwonil dosc wczesnie. Zaklinajac dobre duchy zwleklam sie z lozka i.. az podskoczylam z radosci. Zaklecia pomogly, pogoda byla jak brzytwa, ostatnie tumbas, wysoko od niebem na nas czekaly!

Czytaj całość »

Tierradentro – cz.1

  Po przeprawie przez Koldyriere Centralna, droga do Tierradentro nie wzbudzala we mnie juz wiekszych emocji. Owszem, byla waska, ale w niczym nie dorownywala przejechanej przez nas kilka tygodni wstecz Trampoliny de los Muertos. Miala dziury i wadoly, ale w porownaniu z trasa San Andres-Popayan byly to niewinne zaglebienia. To, co mnie martwilo to byl stan jej nawierzchni. Poniewaz wladza zainwestowala w poprawe lokalnego transportu, rozpoczete wszedzie prace sprawily, ze na wiekszosci trasy mialysmy do dyspozycji nic innego jak.. blotnista ...

Czytaj całość »

Popayan. La Ciudad Blanca.

Somos Dos: Popayan - La ciudad blanca

Droga z San Jose de Isnos do Popayan nie jest spektakularnie dluga. Sto kilometrow, moze ciut wiecej. Natomiast jest bardzo dluga w wymiarze czasu. Sto kilometrow, zlapanym na stopa, nowiutkim jeepem pokonywalysmy 6 godzin. Wyboje przypominaly mi miejcami kratery na ksiezycu i nawet widoki, piekne, ale skaczace jak w zepsutym telewizorze nie umilaly nam drogi.

Czytaj całość »

Chciałabym mieć więcej pieniędzy…

Chciałabym mieć więcej pieniędzy. Nie zmieniałabym mojego stylu podróżowania, ale nie musiałabym szukać najtańszej z najtańszej garkuchni. Mogłabym wynajać konia z przewodnikiem na trekking, zapłacić drogie wstepy i spokojnie kupić nam bilet na autobus, bez targowania sie o każde peso. A potem – duże lody. Mogłabym kupować jogurty, bańki mydlane i kolorowe czekoladki, a nie wciaż powtarzać, ze ich nie potrzebujemy. I wreszcie – mogłabym robić prezenty moim couchsurferowym hostom. Ot, chociażby dziś zamieszkałyśmy z rodziną – samotna mama i ...

Czytaj całość »

Film – część druga

A tu druga czesc naszych zmagan, hahaha. Trzecia niestety, z dotarcia na miejsce zniknela w czylusciach karty, ale mam nadzieje, ze ponizsze zdjecia z San Augustin dopowiedza reszte. Bo w zasadzie kolejnosc powinna byc taka – najpierw filmiki, potem album, no ale wyszlo odwrotnie:) Posted by Bestia Peluda on 12 października 2015

Czytaj całość »