Kochani, Święta.. Jakże się cieszę, ze są palmy i jest gorąco. Cieszę się, bo tu świąteczny nastrój nie jest taki jak w Polsce. Bo dzięki tym palmom i tropikalnemu słońcu cierpię trochę mniej. Tęsknię za moimi Rodzicami, Ciotkami, Wujkami, cała moja Rodzina, która spotyka się zawsze przy wigilijnym stole. Tęsknię za naszymi małymi i dużymi tradycjami, za zapachem domu i wzruszeniem ściskającym za gardło. I wybuchami śmiechu przy odpakowywaniu prezentów. Tęsknie za Domem moim. Mam nadzieje, ze Wy kochani – ...
Czytaj całość »Nie żegnając dawnych dróg (…) sen odnaleźć..
Wciąż nie mogę przestawić się na pisanie na blogu. Byc może to kwestia nawyku, ale lubię tą fejsbukową, niezobowiazującą formę przekazywania wiadomości. Krotką, slowną migaweczkę popartą gorącym jeszcze zdjęciem. A tu blog mam. Odpowiedzialność. No bo jak tu wrzucić muzyke, która cały dzień kołacze się po głowie?.. Jak tu skreślić parę zdań bez fotki, lub wrzucić same fotki, bez opisu.. Jak tu połączyć moje ulubione krótkie formy z dlugą wordpressowską białą kartką?.. Nie wiem. Nie mam doświadczenia. Nie mam ...
Czytaj całość »Kierunek – Panama
Puerto Obaldio, granica. Przygnębiające wrażenie. Mur jednostki wojskowej, śmieci, szarobure kolory, których nie równoważy nawet wyglądające zza chmur słońce. Góry wokół przepięknie zielone, morze turkusowe, Puerto Obaldia smutne, szare i betonowe. Siedzimy z Daniela na pomoście. Na łódce, maleńkiej motoróweczce także siedziałyśmy razem. Dokładnie siedziała za mną, niska, uśmiechnięta dziewczyna w okularach. Wyglądała na Francuzkę, a duży plecak i konkretne buty mówiły, ze w podróży już od jakiegoś czas. Zagadałam do niej po angielsku, ona odpowiedziała po angielsku ...
Czytaj całość »Granica Kolumbia – Panama. Puerto Obaldia. Kubańczycy – post scriptum.
Granica Kolumbia – Panama. Puerto Obaldia. Tydzień później. – Jak to nie dadzą nam wizy, powariowali chyba – komentowałam zaogniona ostatnie wydarzenia w Migración do idącej obok mnie Argentynki – bo co, bo nie mam biletu do Polski?! Powaliło ich?! Normalnie nie wierze!!! To co, oszukiwać ich mam?! Stworzyć bilet w photoshopie?! Co za debilizm, co za debilne prawo!!! – ASIA??? – w tym samym momencie jakaś ręka zatrzymała mnie gwałtownie w miejscu – ASIA??? TO TY??? ASIA???ASIA!!! UDAŁO SIĘ!!! Odwróciłam się ...
Czytaj całość »Kubańczycy
Necocli. Pewna ciepła, październikowa noc. – Wiesz Asia – powiedział Walter, w którego namiocie przyszło nam nocować – gdybyś widziała ludzi idacych w nocy plaza, wiesz duzo ludzi, nie przejmuj sie, tylko spij. To Kubańczycy, oni nic Ci nie zrobia. – Kubańczycy? – zainteresowalam sie szybko – czekaj, jak to Kubańczycy? – No.. Kubańczycy. Nielegalni imigranci. Uciekaja z Kuby i tedy noca ida do portu. Mnóstwo ludzi. Tak kolo 3-4 nad ranem. Wiec nie przejmuj sie, jak ...
Czytaj całość »Wyprzedzajac nieco czas..
31 listopada. Fiesta de Halloween. Gaj w swojej ulubionej, rozowej sukieneczce i zmajstrowanej przez mame koronie. Rozowej oczywiscie – jakikolwiek inny kolor nie wchodzil nawet w gre. We wiosce szal. Wszystkie dzieciaki biegaja poprzebierane. Te bogate maja disfrasas (przebrania) ze sklepu, te ubozsze poprzebierane sa domowymi sposobami. Patrze z zachwytem na kreatywnosc rodzicow. Gumka wciagnieta w nogawki dresowych spodni – bach – sa pumpy. Do tego pas z szala mamy i z drugiego szala turban. I bach – mamy Sindbada. Czarne ...
Czytaj całość »…
Kolumbia to kraj latynoamerykańskiego kochanka i olbrzymiej pruderii. Wciąż nie ogarniam tego zjawiska, o które potykam się na każdym kroku. Na kontynencie, gdzie pod ciepłym dachem nieba kochanków zmienia się ja rękawiczki, gdzie jest mnóstwo nastoletnich matek, a kobiety maja po piątce dzieci, każde z innym mężczyzną – pod spódnicą nosi się spodenki, na plaży jest mi zwracana uwaga, ze należy Gajce ubrać majtki. Sklepy dla maluchów są pełne kompletów z biustonoszami, które zakładają mamy już 2-3letnim dzieciom, ...
Czytaj całość »Podniosłam z ziemi gumkę
Podniosłam z ziemi gumkę. Leżała sobie brudna, zagrzebana w pyle drogi. Ot, taka zwykła recepturka. Podniosłam z ziemi gumkę i pomyślałam – o, przyda się – po czym schowałam ja do kangurki. Refleksja przyszła po paru krokach. O tym, jak mało rzeczy mamy. O tym, ile maja dziur, zaszytych rożnymi kolorami nitek. O tym, jak niewiele potrzeba nam do życia i jak cieszymy się z rozmaitych drobiazgów – ot, chociażby z napotkanej na drodze gumki – recepturki.
Czytaj całość »Początek bloga – backstage
Nie pojechalysmy dzisiaj. Po kolejnej nocy z 4 godzinami snu wstalam o swicie, by nas spakowac i prawie przewrocilam sie ze zmeczenia. Bo moje zycie w podrozy biegnie liniowo, nie rownolegle. Poza podroza zeszta tez, jak wszystkich rodzicow, ktorzy sa sami. Co to znaczy? To znaczy, ze trzeba wszystko zrobic osobiscie. Chcemy jesc – musze isc do sklepu, przygotowac skladniki, ugotowac obiad, zjesc go z Jej Malenkoscia, potem pozmywac naczynia i dopiero uznac etap za zmkniety. Zapomnialam kupic ...
Czytaj całość »Keli
– Słuchaj, muszę Ci coś powiedzieć – wyszeptała Keli wrzucając do wody ryż na obiad. – Co? – zapytałam zdziwiona – Musze Ci coś powiedzieć, obiecaj ze nie wygadasz, nikomu nie wygadasz! – Obiecuję – podniosłam na nią załzawione od cebuli oczy – Ale.. co? – Jestem w ciąży. – COOO??? – nie wiedziałam sama jak zareagować. Próbowałam wyczytać z jej oczu, czy ta nowina to przekleństwo czy powód do radości – No.. gratuluję! Jak się z tym czujesz? – ...
Czytaj całość »