Nasze ciuszki. Wciaz te same, co na poczatku podrozy. Kilka podarowanych przybylo. Sporo ich ubylo, rozdanych jeszcze w Peru, niemowlaczkowych ubranek. Zostaly te najwieksze, najbardziej potrzebne, ale nawet im mocno juz skurczyly sie rekawki i nogawki. I znow przybylo dziurek, ktore pracowicie zaszywa mama. A czasem wyrecza ja w tym Gaj, na co mama patrzy z niedowierzaniem, zdumieniem i zachwytem..
❤