Dziś miałam w ręce 50 mil pesos. Ostatnie pieniądze w kieszeni na skromne przeżycie 2 dni. Miałam je dokładnie w plecakowym schowku, w którym noszę większe pieniądze, w portfelu mając tylko na bieżące wydatki. Wiadomo, portfel łatwiej jest ukraść. Tak więc wyciągnęłam ze schowka 50 mil, dyskretnie, by nikt nie zauważył, z myślą o przełożeniu ich do portfela, po czym zawołała mnie moja córeczka. Godzinę później, kończąc obiad w podrzędnej garkuchni, sięgnęłam po portfel, by zapłacić za jedzenie. A portfel… pusty!!!
Z pokerową miną, tak by nikt się nie zorientował, sprawdziłam wszystkie jego zakątki, bo możne pieniądze skryły się pod podszewka. Nie ma. Z narastającym przerażeniem zaczęłam przeglądać zakamarki mojej kangurki, wyciągając co większe rzeczy. Tak wiec na stole wylądował: notatnik, nóż Opinela, filtr przeciwsłoneczny nr.50, dyktafon, 2 lizaki, woda mineralna, miniręczniczek, skarpetki córki i pół rolki papieru toaletowego.
Banknotu nie ma.
– Mamo, co się stało? – spod blond grzywki spoglądały na mnie szarobłękitne oczka mojej 3latki.
– Chodź córeczko, poprawie Ci kucyka – wyciągnęłam ręce.
– Mamo! Co się stało? – w dziecięcym głosie brzmiała determinacja i troska. Moja pokerowa mina najwyraźniej mogła oszukać świat, ale nie moje dziecko.
– Mama… Mama zgubiła pieniądze. Dużo pieniędzy.
– 10 mil? – zapytało konkretnie moje dziecko.
– Więcej.. – nie wytrzymałam. Z moich oczu popłynęły ciurkiem łzy. Tyle kasy! Jak to się stało? I co teraz? W kieszeni miałam 2 mil w drobiazgach, a obiad, już po stargowaniu kosztował szóstkę. Dios mio, muszę powiedzieć im prawdę. Nie wiem, zaproponuje, że pomogę im w kuchni w zamian..
Kelnerka najwyraźniej także mnie obserwowała.
– Co się stało?
– Nie mam jak państwu zapłacić. Miałam pieniądze jeszcze godzinę temu. Nie wiem co się stało! Na prawdę nie wiem, portfel pusty!
Kelnerka ze współczuciem patrzyła to na mnie, to na moja Małą. Zza obdrapanych drzwi prowadzących na zaplecze wyjrzała śniada głowa kucharki.
– Niech się Pani nie przejmuje. To tylko pieniądze. Niech Pani na zdrowie ten obiad wyjdzie. I Pani dzieciątku..
Nie wierzyłam własnym uszom. I gdy tak zapłakana stałam, dziękując na zmianę to kelnerce, to kucharce, od stolika wstała jedna z murzynek i wcisnęła mi w rękę 10 milowy banknot.
– Nie, nie, dziękuję, na prawdę dziękuję! – broniłam się zaskoczona.
– Niech się Pani nie wygłupia, niech Pani bierze. Musi mieć Pani za co wrócić do domu!
– Złapiemy stopa! Jakoś dojedziemy!.. – broniłam się resztka sił.
– A jak nie złapiecie? Proszę wziąć, to tylko pieniądze..

Comedor, czyli uliczna najpopularniejsza garkuchnia, w której stołują sie lokalni mieszkańcy, gdzie za relatywnie małe pieniądze można smacznie zjeść gorący obiad bądź kolację.
❤
Dziewczyny jak was wspomóc? Podaj słońce numer konta. Na pewno jeszcze ktoś się znajdzie kto się dorzucic będzie chciał na jakiś skromny obiad ☺
na stronie bloga Asi , zakładka wsparcie
Ok dzięki ☺