Home / Tag Archives: mangyanie

Tag Archives: mangyanie

Epidemia na Filipinach czyli wieści z mangiańskiej wioski

mangyan's girl and water

– Mayad pag surip! – tak wita mnie Ate Eping w każdej wiadomości. To mangiańskie „dzień dobry”, którym pozdrawiała mnie też codziennie rano, gdy mieszkając w mangiańskiej wiosce, wstawałam z bambusowej maty leżącej na podłodze połamana jak nie wiem co. Zabrało mi ponad 2 tygodnie, nim moje ciało przyzwyczailo się do spania na przysłowiowej glebie i nie budziło co chwilę bólem pleców, ręki lub biodra. Wieści od mojej ukochanej Mangianki mieszkającej na Filipinach, w plemieniu żyjącym w górach Mindoro spływają ...

Czytaj całość »

Mangianie. Nowe chatki dla Staruszków. Jak radzić sobie z ludzką zazdrością.

Mangyan Senior Bapa

Więcej o naszym powrocie do mangyańskiej wioski przeczytacie TU.   Najpierw pojawiła się Baye Unip. Weszła bezszelestnie, jak to ma w zwyczaju i przycupnęła w rogu, pozdrawiając swym charakterystycznym kiwnięciem głowy każdego z mieszkańców. Mnie też pozdrowiła. Po czym spojrzała uważniej. A potem jeszcze uważniej. Wyszłam z cienia, w którym siedziałam, wyciągnęłam rękę. – Ate Asia??? – oczy Baye Unip, wielkie na co dzień, były jeszcze większe – Ale jak to?.. Jak?.. – Niespodzianka! – zaśmiała się Ate Eping – ...

Czytaj całość »

Mangyanie. Życie we wiosce, czyli powrót do domu.

mangyan girl

Słowem wstępu W mangyańskiej wioseczce mieszkałyśmy calutki miesiąc. Wrosłyśmy w tamtą społeczność, żyjąc ich życiem, ich rytmem. Z czasem poznawałyśmy ich zwyczaje, chadzałyśmy do mangyańskiej szkoły,  z Ate kopałyśmy kasawę i gabi w dżungli, a Gaja brykała z mangyańskimi dzieciakami, szybko opanowując najpotrzebniejsze słownictwo. Poznałyśmy też ich problemy – cienie codziennych dni, ale też uczestniczyłyśmy w tylu wspólnych radościach, które życie we wiosce przynosiło.     Pięknym zbiegiem okoliczności, o którym piszę TU, poznałyśmy bliżej mangyańskich Staruszków, żyjących w skrajnej ...

Czytaj całość »

Poszłam kupić kozę czyli mangyańskie rękodzieło

gaja i koza

W mangyańskiej wiosce każdy dzień przynosił niezwykłe zwykłości. – Asia, idziemy z Kuyą kupić kozę – zakomunikowała Ate, widząc mnie w drzwiach chaty – Chcesz iść z nami? – Kupić kozę? – zdziwiłam się – Serio? – Tak. Przyda się, zeżre byle co, mleka da albo będzie na mięso. Zaraz wychodzimy, to co, idziesz? – Jasne, że idę – odparłam – W życiu nie kupowałam kozy. Zdążę Ate wypić jeszcze kawę? Zmarzłam strasznie na tym wschodzie słońca.     Faktycznie, ...

Czytaj całość »

U mangyańskich Staruszków

Mangyan hanonoo family

Poprzednia część historii znajdziesz we wpisie pt. ” Filipiński uzdrowiciel”. Któregoś dnia, po oglądnięciu jak zwykle spektakularnego wschodu słońca z wielkiej góry wznoszącej się nad wioską,  Ate zaproponowała: – Asia, tyle razy obiecywałyśmy, że zaglądniemy do staruszek. Chodźmy tam dziś, a po drodze nakopiemy kasavy i ubi na obiad. Co Ty na to? Jakto, co ja na to. Z jasną od porannego chłodu głową i uwagą podlaną nieśmiertelną kawą 3w1, byłam gotowa wymaszerować choćby zaraz. – Nie, nie, kochana.. – ...

Czytaj całość »

Eping – czyli szósty palec

mangyan handicraft

– Na imię mam Eping. Eping, rozumiesz? Wiesz, co oznacza imię Eping? Kiwam głową przecząco, przeżuwając porcję ryżu z kurczakiem. Kurczak jest łykowaty, chyba niedogotowany, trudno go pogryźć. Jem jednak grzecznie, bo wiem, że kura została zabita nie tylko po to, by nakarmić 16 osób przebywających aktualnie pod jednym dachem, ale przede wszytkim by ugościć przybyszów. Jem więc i chwalę, pomimo że niezupełnie mi smakuje, doceniając gest gospodarzy. W środowisku, gdzie każde peso zdobywane jest sprytem lub ciężka pracą ubicie ...

Czytaj całość »