Home / Tag Archives: podroz z dzieckiem (page 7)

Tag Archives: podroz z dzieckiem

U sąsiadow Ismy

Pomoc Ismy była dla Awanga nieoceniona. Z latami na karku i poważnym zawałem serca nie mógł już pracować, zresztą ileż mógłby urobić ze swoim podstawowym wykształceniem. Żona, Che Su, choć dwie dekady młodsza, pracować nie mogła, bo choroba męża wymagała jej ciągłej nieobecności. Było im niewątpliwie ciężko. Finansowo wspierał ich jak mógł moj host, a emocjonalnie? Emocjonalnie mieli tylko Allaha. Więc godzili się ze swoim losem, ciężko wzdychając, wierząc, że to wszystko po coś jest. Rozmawiałam z nimi i tak ...

Czytaj całość »

Batik

Muzeum Batiku było jednym z miejsc, które bardzo w Terrenganu chciałam zobaczyć. Ku memu zaskoczeniu Isma nie miał pojęcia, gdzie ona jest. – Jak to nie wiesz? Przecież tu się urodziłeś? – dziwiłam się głośno – Tak, urodziłem się. Ale od studiów już tu nie mieszkałem. Poza tym mnie nie interesowało, jak się batik robi, to dla bab jest. Dla bab, czy nie dla bab – kilka stuknięc w google i adresik sie znalazł. Tak więc wskoczylismy do auta i ...

Czytaj całość »

Neighbours of Isma

In Marang, Terrengany we spend tremendous few days. Before we left, we had a breakfast with neighbours of Isma. Awang was a friend of Ismas father, and both with his wife were friends of Isma now. And as a friend, my host was generously supporting them with money. They couldnt work. Awang had a serious heart attack, his wife dedicated herself to him. He needed her constatn help. Their life was difficult by no means. But their faith was helping ...

Czytaj całość »

Isma, malajskie jedzenie i Loco Loco – najtańsze pole namiotowe na Pulau Kapas

Isma był moim najwiekszym zaskoczeniem tej części podróży. Przez cały czas myślałam, że jest Chinką, cały czas korespondowałam z nim, jak z osobą o tej samej płci, co ja. Wiadomo, po angielsku „you” jest „you” – nie zgadniesz, kim jest rozmówca. A na zdjęciach z CS w zasadzie niewiele było widać, poza jego czarną czupryna i oczami, które mogły należeć do każdego. Tak więc gdy na dworcu, zamiast kobiety w moim wieku zobaczyłam starszego ode mnie gościa – oniemiałam. A ...

Czytaj całość »

Last morning

The very last morning welcomed us with stunning eruption of colours and shapes. Sea was tempting me with promicingly cool, turquoise waves was hissing to my ear welcome news from my underwater friends. Yes, I would like to meet it. It would be our last time..    

Czytaj całość »

Droga

Tukłyśmy się wolno podmiejskim autobusem, smutno wyglądając przez okno. Przyroda krzyczała radosnymi kolorami po naszej lewej stronie, po prawej natomiast zbierało sie na mordor.  – A w Mari-Mari teraz słonko świeci – powiedziała Gajenka smętnie po dłuższym milczeniu.– Acha. – przytaknęłam, także w minorowym nastroju – Eddy pewnie płynie do wsi po zapasy. – Acha – pokiwała głową Gaja – Komu on teraz chipsy kupi?.. – Pewnie nikomu – odpowiedziałam smutno. Czarna chmura po prawej stronie zjadała coraz wiecej nieba. ...

Czytaj całość »

Nasz czas się dokonał

  ***   Nasz czas się dokonał. Wykrawcowałam zasłonę do prysznica. Pożegnałam się ze wszystkimi naszymi przyjaciółmi. Wymalowałysmy z Gajka piękne „Witajcie w Mari – Mari”. Więc witajcie. Zawsze, o każdej porze roku i dnia, będziecie tam mile widziani, a powita Was Zack Eddy i napis skreślony moją i Gajki ręką. Witajcie w Mari – Mari. My się już żegnamy. Do zobaczenia. Kiedyś. Wierzę w to głęboko.      

Czytaj całość »

Ostatni poranek

Tym razem dzień wstał przepiękny, krzyczący intensywnościa barw i wyrazistością kształtów. Na drugim brzegu widziałam wyraznie różnoniebieskie łancuchy górskie, olśniewającą biel zabudowań wioski, obłą kopułę meczetu i wystrzeliwujący ku niebu minaret. Daleka i czesto niewidoczna Pulau Rawa wyrastała wyraźnie z morza, a garść innych wysepek malowniczo odcinała się od lazurowego nieba. Sprzątałam po raz ostatni plaże, łakomie spoglądając w kierunku naszej rafy. Temperatura rosła, turkusowe morze szumiało odpływem, wabiąc mnie obietnicą rozkosznego chłodu i obietnicą spotkania z moimi podwodnymi przyjaciółmi. To ...

Czytaj całość »

Pożegnanie

Mari – Mari żegnało nas pięknie. Niebo ozdobiło się wszystkimi kolorami zachodu, rozpalając oddalającym się słońcem paletę złocistości, pomarańczy i czerwieni. Kto żyw wybiegał na plażę, a potem zastygał w niemym podziwie, urzeczony soczystością barw, żarliwie malowanych na puchowej kanwie miękkokształtnych chmurek. Nawet morze zastygło w zachwycie, odcinając się ostro od smolistej czerni brzegu, za to miękko odbijając ulotne tony rozpłomienionego nieba. Spektakl trwał, kierowany niewidzialną ręką oddalającego się słońca, a ja, z zachwytem przyglądając się trwającej ferii myślałam sobie, ...

Czytaj całość »