Home / Tag Archives: travelling with kids (page 2)

Tag Archives: travelling with kids

Zegarmistrz

 W Kambodży rzeczy się nie wyrzuca. W żadnym biednym kraju zresztą się nie wyrzuca, reperując je po stokroć i wskrzeszając do drugiego, trzeciego i dziesiątego życia. Pana zegarmistrza nie musiałyśmy specjalnie szukać. Było ich kilku, rozstawionych na rogach targowiska. Wędrowałyśmy od jednego do drugiego, pytając się o ceny. – 3 dolary! – 4 dolary! – 5 dolarów! – 2 dolary! Podeszłyśmy jeszcze do jednego, najstarszego. Przez chwilę nie zwracał na nas uwagi, reanimując jakis wysadzany kamieniami, ręczny zegarek. W końcu ...

Czytaj całość »

Lęk. Opowieść na piąty rok podróży.

Ta podróż zaplanowana była na 3 miesiące, z nieśmiałym marzeniem o roku. Za 3 tygodnie miną cztery lata, odkąd jesteśmy w drodze. Podróż rozrosła się i wypełnia się nowymi treściami, miejscami i ludźmi, ale jedno w niej  jest niezmienne, i o tym, u progu piątego roku podróży chcę Wam opowiedzieć..   *** – O Boże, to Wy tu – wykrzyknęła Mila na nasz widok – Jak to sie stało, że Was nie widziałam? Ja tego też nie mogłam zrozumieć. Stałyśmy ...

Czytaj całość »

Kościoły Krakowa

Wientian, późnym popołudniem – Gaja, idziemy? – zapytałam moją córkę wpatrzoną w ściany buddyjskiej świątyni. Siedziałyśmy w środku, pogoda za oknem nie zachęcała do wyjścia. Co prawda nie padało, ale niski pułap chmur i jeszcze niższa temperatura odbierały nieco światu uroku. – Jeszcze chwię mamusiu.. – rzekła moja córeczka, zmienając pozycję z siedzącej na leżącą. – Jeszcze chwilę..  A ten Budda tutaj to strasznie wkurzony jest! – oświadczyła nagle. – Budda wkurzony!? – brwi podjeżdżają mi do góry ze zdumienia ...

Czytaj całość »

Czerwony Kapitan

Na kolejną, przy ogniu opowiedzianą historię, tym razem Czerwonego Kapitana, zapraszam..  Noce przy ognisku zawsze nastrajały do rozmów. Czasem wariackich, czasem poważnych. Uwielbiałam Alejandro, przekomarzaliśmy się ciągle, żartowaliśmy, śmialiśmy się do łez. Ten przesympatyczny gaduła, z fantastycznym poczuciem humoru zupełnie skradł moje serce. Ale – w tym całym szaleństwie – Alejandro swą wrażliwością widział wiele i rozumiał wiele, a że – jako człowiek z innej kultury, z wykształceniem, obyciem w świecie i szerokim horyzontem – pomagał jak mógł. Czasem, przejeżdżając ...

Czytaj całość »

Dzieci w Laosie

Dzieci w Laosie. Są wszędzie, a tym bardziej na wiosce. Ciekawskie ogromnie małej farang (potoczna nazwa białej osoby), co to przyjechała z mamą. Gaja też ciekawa dzieci. Wyciąga swoja walizeczke z zabawkami, rozkłada laleczki, ubranka, dzieli się tym, co ma. Ja, schowana za przepierzenie w bambusa, trochę piszę, trochę obserwuję, jak biegnie zabawa. Dzieci rozmawiają na migi. – Gajka, mów do nich po angielsku. Być może zrozumieją jakieś słowo, będzie Wam łatwiej się porozumieć. Z ciekawością, ale i ze smutkiem konstatuję, ...

Czytaj całość »

Maeklong Train i Amphawa Floating Market za 30 bathów – informacje praktyczne – cz. 2

Część pierwszą wpisu znajdziesz TU.   A póki co odbywało się zwyczajnie. Wszędzie stały budy, budki i budeczki, straganki i straganeczki, porozstawiane były stoły i stoliki, a część dóbr natury leżała zwyczajnie na kartonie, folii lub płótnie leżącym na ziemi. Przepychałyśmy się wraz z Joelem i Ewą zwolna w głąb, chcąc zobaczyć samo sedno tego targowiska, czyli zastawione tory. I choć byłam przygotowana na niecodzienny widok, nie mogłam powstrzymać się od okrzyków zdumienia: – O rany! To faktycznie istnieje! Przecież ...

Czytaj całość »

Budujcie Arkę przed potopem

Zmęczone długim spacerem usiadłyśmy na nabrzeżu pod nieczynną jeszcze knajpką. Chłodna bryza wiejąca od zatoki przynosiła ulgę w tym gorącym niemożebnie dniu. Wyciągnęłam banany i wodę. Przed nami pysznił się Marina Sands Bay, gigantyczny, luksusowy kompleks hotelowy z kasynem, najsławniejszym dachowym basenem, dwoma teatrami, olbrzymim centrum handlowym i licznymi, ekskluzywnymi restauracjami. Patrzyłam sobie na ten wykwit luksusu, olbrzymiego kolosa na trzech nogach, wynoszącego pod niebiosa równie luksusową łódz. Coś mi przypominał ten widok.. Ta łódz płynąca w chmurach, z morską ...

Czytaj całość »

Wizytówka

Są miasta mające swe wizytówki. Miasta, z których pocztówki wiszą na ścianie z tą jedną, charakterystyczną budowlą czy widokiem, po której rozpoznawalne są na całym świecie. Sydney ma swą Opera House, Barcelona – Sagrada Familią, Kuala Lumpur – Petronas Towers, a Singapur?  Singapur ma Grzybowce i Arkę Noego. Tyle razy patrzyłam na ten kosmiczny, singapurski krajobraz zamknięty w przestrzeniach fotografii i pytałam siebie, gdzie jest ta kraina tak inna od tych które znam, tak nowoczesna, bezpieczna, droga i kontrowersyjna. Jest ...

Czytaj całość »

„Na współspacza” – czyli jak zredukować koszty noclegu

Obudziłam się rano z niejasnym poczuciem, że coś śmierdzi. – A, to te myszy – błysnęło mi nagle w głowie – Ugh, co za ochyda.. Zaspana poczłapałam do hostelowej łazienki. Gdy wracałam z przewietrzoną głową i czystymi nozdrzami, już na recepcji doleciały mnie słodkawe nitki smrodu. Gdy stanęłam przed pokojem, wypełniający go odór wykrzywił mi twarz w grymasie obrzydzenia. – Jak ja wytrzymałam tu całą noc? – zastanowiałam sie, na bezdechu wyciągając kompa i woreczek z Nescafe – przecież porzygać ...

Czytaj całość »

Północ na Khao San – czyli w poszukiwaniu hostelu

Nie ma to jak wylądować na Khao San Road w okolicach północy. Szłam z Gajką za łapke, diablito (dwukółka, na której od czasu pobytu w szpitalu ciągnę transportowy plecak) skakało po nierównosciach, źle założone nosidło uwierało w ramię. Patrzyłam na nocne Khao San i nie wierzyłam własnym oczom. Impreza była taka, że rozrywało głowę. Głośniki z poszczególnych knajp, skierowane prosto na ulicę wyły tak głośno, że do własnego dziecka musiałam wrzeszczeć. Choć w zasadzie to machałam tylko rękami, bo nawet ...

Czytaj całość »