Home / 2016 (page 3)

Yearly Archives: 2016

W krainie bursztynu

Z Chiapas wyjechać nie było łatwo. W którą stronę rzuciłam okiem, wszędzie blokady. Słuszne, niesłuszne – nie potrafiłam ocenić, natomiast widziałam wyraźnie wielką solidarność nauczycieli i ich olbrzymią determinację. Tak więc wszystkie drogi były zablokowane, a podróżowanie choć wciąż możliwe, było jednak bardzo trudne. Ze wszystkich więc dostępnych opcji wybrałam tą jedną, wąziutką, prawie nieuczęszczaną drogę, której to ledwo widoczną niteczką snuła się po zielonej połaci mapy, wpadając prosto w niebieską plamę Zatoki Meksykańskiej.  Wiedziałam, że to będzie podróż wieloetapowa. Że wielokrotnie ...

Czytaj całość »

Flaga

– Mamo! Która to jest bandera Meksyku? Nie pamiętam.. Elegi unas, pero ne se cual es.. (Wybrałam kilka, ale nie wiem która to jest..) Zaglądam pod moskitierę. Faktycznie, Gaj wybrał 4 flagi, każda z zielonym, białym i czerwonym, ułożonymi w różnej kombinacji pasów poziomych lub pionowych. Brakuje tylko tej kombinacji z orłem, którego – drocząc się z tutejszymi znajomymi nazywam pajaro (No es pajaro, amiga! Es aguila! A-G-U-I-L-A!!! Entiendes?– To nie ptaszek, moja droga! To orzeł! O-RZ-E-Ł!!! Rozumiesz?) No więc ...

Czytaj całość »

Imiona

W Ameryce Łacińskiej w zasadzie nie ma dużych ograniczeń w nadawaniu imion dzieciom, w związku z czym fantazja rodziców nie zna tu granic. I pal licho, jak jest to tylko Madrugada (świt), Leidi (dama) czy Lago (jezioro). Pal licho, jak to są tylko imiona obcojęzyczne, jak Yeison czy Yeferson (pisownia tutejsza, wymowa tamtejsza). Ale co powiecie na Uesnavi? … Czyż to nie urocze nosić imię amerykańskiej Marynarki Wojennej?:)))        

Czytaj całość »

Canion Sumidero

Kanion ten w porze deszczowej straszył niskimi chmurami, napompowanymi deszczem. Patrzyłam na nie z niepokojem. Deszcz i motorówka to bardzo kiepska kombinacja – grozi zimnem, chłostą spadających kropli przyjmowanych w pokornym skłonie, siekających bezlitośnie pędem dziestu kilometrów na godzinę. Tak więc wpatrywałam się w niebo, taktycznie zajmując miejsce za pewnym bardzo dużym i bardzo szerokim panem. Ot, taki deszczochron i wiatrochron zarazem, błogosławieństwo przy ewentualnym opadzie.     Póki co opadu nie było. Brzegi podnosiły sie stopniowo, sternik gnał całą mocą silnika, ...

Czytaj całość »

San Juan de Chamula – tam gdzie osy zjadałam i bimber spożywałam – vlog #1

Przedstawiam Wam materiał, ktory zgrabną i lekką reką zmontował magik Konrad Śniady. I tak to z radoscią zapraszam Was do podglądniecia świetojanskiej fiesty w majańskim Chamula, stan Chiapas. A dlaczego wlasnie tam? Bo sw Jan, czyli Juan to Chamuli patron, a sama Chamula – to magia, dosłownie. Jest tam kościół, ale nie ma księży. Są świete obrazy, ale na podłodze leży igliwie. Na kościele sterczy crucyfiks, a wewnątrz składany jest w darze martwy kogut. Tam też stara „curandera” pluje wódka ...

Czytaj całość »

San Cristobal

Niewątpliwą zaletą Couchsurfingu jest fakt, że w wyszukiwarce można ustawić odpowiadające nam filtry. Tak więc moje pierwsze działanie przy poszukiwaniu nowych hostów to selekcja osób na te logujące się w trakcie ostatniego tygodnia i na te po 30tce. A dlaczego? Bo jest większe prawdopodobieństwo, że zareagują na mój list, a po drugie – jest duże prawdopodobieństwo, że będą mieć.. dzieci! Wielka była więc moja radość, gdy okazało się, że Brunina nie dość, że ma córeczkę, to jeszcze praktycznie w wieku ...

Czytaj całość »

San Cristobal – epoka lodu

Z Bruniną żyło nam się dobrze i trudno za razem. Zagościłyśmy w jej maciupeńkim jak norka dla myszki mieszkanku i przez moment było dobrze. My nie mogłyśmy się nagadać, dziewczynki – nabawić. Ale już drugiego dnia wiedziałam, że musimy szukać innego miejsca. Nie byłyśmy w stanie dostosować sie do reguł domu, prostych i trudnych zarazem. Gaj nie rozumiał, dlaczego musi odkładać zabawki, które położył na chwilkę na podłodze z powrotem na półki, bo przecież one były tak kolorowe i śliczne, że ...

Czytaj całość »

Piosenka

Gaj przyszedł do mnie i rzekł: – Esto es la cancion para los bebes pequenos (to jest piosenka dla bardzo malych dzieci) Po czym, na melodie Panie Janie zaśpiewał: Esta lloviendo, esta lloviendoTenemos frio, tenemos frioNo tenemos techo, no tenemos techoPero tenemos ropa para la lluvia.. W tych paru słowach malując obraz ostatniego czasu podróży.. … Pada deszcz, pada deszcz,Jest nam zimno, jest nam zimnoNie mamy schronienia (techo – dach)Ale mamy na deszcz ubrania..    

Czytaj całość »

Palenque – ciąg dalszy

  Pomimo tego, że mieszkałyśmy tuż przy bramie, okazało się, że od wejścia do Parku Narodowego Palenque do ukrytych w dżungli ruin dzieliło nas dobre kilka kilometrow. Nie uśmiechało mi się tracić ani czasu ani energii na dyrdanie asfaltową drogą (i to jeszcze pod górę), popatrzyłam więc szelmowsko na malucha.  – Gajka, łapiemy stopa? – Myhy.. – odpowiedziało nieskładnie moje dziecko, zajęte robieniem selfi. – A co powiesz na ten autobusik? – zapytałam, widząc podjeżdzający, olbrzymi autokar. – Myhy – kontynuowało ...

Czytaj całość »

Los cubanos

Somos Dos - Kubańczycy

    Necocli. Una calurosa noche de octubre. – Sabes Asia – dijo Walter, en cuya tienda de campaña estábamos durmiendo –si ves a la gente caminando de noche por la playa, sabes, mucha gente, no te preocupes, duerme. Son cubanos, no te van a hacer nada. – Los cubanos? – ha despertado mi interés – espera, ¿cómo que los cubanos?– Eso… los cubanos, inmigrantes ilegales. Huyen de Cuba y por aquí se dirigen al puerto. Un montón de gente. ...

Czytaj całość »