Home / Inspiracje / List, który dotknął mego serca – cz. 2

List, który dotknął mego serca – cz. 2

 
Pisałam Ci, że Cię podziwiam i że sama mimo, że bardzo bym chciała spakować plecak i wyruszyć z moim dzieckiem w świat, to na razie stoję w miejscu.. Znalazłam przyczyny moich lęków, znalazłam połamane skrawki mojego życia, mojej pasji i tego wewnętrznego chłonięcia świata i życia. Podczas tego czasu odłączyłam się od całego świata tak naprawdę i skupiłam na samej siebie. Było naprawdę trudno – ale zapewne egoistycznie mam przekonanie, że tymi krokami stanięcia twarzą w twarz z moimi lękami, wyprzedziłam bardzo wiele osób, którym zazdrościłam życia albo nawet tych względem których czułam się gorsza, a nawet nikim. 
 
118 dni szybko się skończyły, szybciej niż przypuszczałam. Mój eksperyment jednak się nie skończył. Wszedł w fazę II, równie trudną, choć już bardziej oswojoną I faza była głównie pracą z moją głową, przeszłością, demonami, szukaniem przyczyn. II faza to konkretne kroki, czyli realne stawanie z lękami twarzą w twarz i przechodzenie na drugą stronę lustra. To ekscytujące, choć nadal bardzo kalekie, jak dziecięce pierwsze kroki, ale to właśnie one są fundamentem dorosłego biegu i szybkości, więc nawet nieudolnie ale je stawiam.
 
 
(…)
 
Czas jednak i przebyte doświadczenia nauczyły mnie, że wszystko dzieje się po coś. Zwłaszcza to co trudne. Dlatego i temu stawiamy czoła.
 
(…)
 
Mój dzisiejszy mail, bardzo różni się od tamtego, który napisałam kiedyś do Ciebie. Wtedy, byłam cieniem, żyjącej gdzieś w wielkim zakłamaniu samej siebie i tego co nas spotkało. Nie chciałam zaakceptować niepełnosprawności mojego dziecka, uciekałam od niej, krzyczałam w sobie, że jej nie chcę.. Nie widziałam przyszłości jako życia a jedynie jako wielki ciężki głaz, który muszę po prostu dźwigać. Dziś – mimo, że dziś właśnie „umieram” z bólu pleców, który połamał mnie tak nagle w południe 🙂 – to właśnie dziś, czuję wewnętrzna wolność, a co za tym idzie, mam swoje cele, wiem, gdzie chcę iść, wiem, że tam dojdę, może nie tak szybko jakbym chciała ale w tempie właściwym mojemu obecnemu życiu.
 
Zaakceptowałam moje dziecko, takiej jakie jest – to było ogromne uzdrowienie mnie samej, ale też całego mojego macierzyństwa i wydaje mi się, także jego życia. Mam głowę pełną planów, celów, rzeczy które chcę zrobić: jak np. skoczyć ze spadochronu, przelecieć się balonem, polecieć wreszcie samolotem (bo jeszcze nigdy nie leciałam), przebyć szlak do Camino de Santiago z moim dzieckiem, napisać własną książkę, założyć fundację dla kobiet, które (jak ja jeszcze tak niedawno) nie wiedzą, co dalej, gdy dowiadują się, że są w ciąży i że będę w tej ciąży same; chcę prowadzić warsztaty zwalczania destrukcyjnych lęków; napisać scenariusz do filmu; pisać teksty piosenek…
 
Masa tego, zaczynam się bać, że nie starczy mi życia aby to spełnić. Tak naprawdę zawsze tego chciałam, ale różnica jest taka, że kiedyś bałam się, że to nie wyjdzie a dziś prawie tak samo boję się, że może nie wyjść ale pomimo to idę tam i to robię. 
 
 
zachod slonca somos dos

Wewnętrzna wolność. Padang, Sumatra, Indonezja.

 
 
Droga Asiu, wiem, że się nie znamy, ale było by mi niezmiernie miło, poznać Cię kiedyś na żywo. (…) ze względu na ten kawałek Twojego życia, jako Mamy-Kobiety, która stanęła twarzą w twarz z samotnym macierzyństwem i przeszła na drugą stronę tego lękowego lustra. Właśnie dlatego jesteś mi, mimo obcości tak bliska sercu. Moje drzwi domu są dla Was otwarte, wino i kawa czekają. (…)”
 
 
0 0 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 Komentarz
Newest
Oldest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] List, który dotknął mego serca – cz. 2 […]

x

Check Also

Iza i rodzina

Iza, Gaja i Iwo

Nazywam się Iza. Podróżuję z prawie 5-letnią Gają i 2,5 letnim Iwo. Z podróżowaniem oswajamy ...