Kuala Lumpur. Poranek.
– Mamo?.. Co dziś zjemy?.. – pyta zaspanym głosem Gaj, wtaczając się do hostelowej kuchni.
– Muesli.
– Muslim? – oczy Gai ogromnieją nagle – Muslim?.. MUSLIM???.. To będzie mięsko na śniadanie?…
Tym razem mi ogromnieją oczy. Mija chwila, po czym zaskakuję i zapewniam córkę, że nie mam w planach ani jedzenia ludzi, ani żadnych z nich przetworów, natomiast na śniadanie proponuję nam najzwyklejsze na świecie crunchy.
A swoją drogą – czy crunchy dorobiło się już polskiego słowa-odpowiednika?

Muesli to jedna z rzeczy, którą zawsze staram się mieć ze sobą. To świetne śniadanie w każdych warunkach, ale i – obok zupek chińskich – nasze „jedzenie ratunkowe”, które można skonsumować, gdy nie możemy upolować nic innego (sporadycznie, ale się zdarza). Dodam jeszcze, że z zupek chińskich jemy wyłącznie makaron. /Muesli/
Post scriptum
Zdaje się, że już kiedyś kannibalizm był na tapecie, hahaha.. W Meksyku, zdaje się -> Pan
A swoją drogą – to niezwykłe, jak łatwo o mylne zrozumienie drugiego czlowieka, pomimo naszych najczystszych chęci i intencji.. Ot, spójrzcie chociażby też i tutaj -> Bańkę łap
Malezja, moja ukochana malezja <3 i to jedzenie, takie pyszne, najlepsze w calwj azji.
Dobre tu jedzonko, fakt. I jak się dobrze poszuka – to niedrogie 😉
Powiem ci że nie ma odpowiednika , bardziej w użyciu jest musli niż crunchy
Ale to przecież dwie różne rzeczy..
U mnie to płatki (od owsianych zaczynamy robienie mieszanki) albo chrupki (bo te różne słodkie).