Szuszuszu i szuszuszu.
Szuszuszu i szuszuszu.
I szuszuszuszuszu…
– Co to może być?! – zachodzę w głowę, leżąc już sobie pod moskitierą w egipsko panujących ciemnościach. – Co się w tym kącie dzieje? Co one znów znalazły?!
– Zostawiłam cukierki. – spod lewego ramienia dochodzi mnie skruszony głos Gai
– COOO? GDZIE?!
– W kącie..
– To już po nich. Wiewióry już je jedzą, a czego nie zjedzą, dokończą mrówki i karaluchy. Oj, przecież tyle już przemieszkałyśmy w dżungli, przecież wiesz, że nie zostawia się jedzenia na wierzchu, bo na bank za chwilę przyjdą po nie chętne zwierzęta.
– No wiem, mamuś. – odpowiada dyplomatycznie moje dziecko – tylko czasem jeszcze o tym zapominam.
1