Czy u Was też mama przypomina Wam o rocznicach? Czy to ona pisze do Was, że Wasz tata kończy 70 lat, Wasza ciotuchna ma 30 rocznicę ślubu, a brat – imieniny? U nas w rodzinie tak wlasnie jest. To mama pamięta o wszystkim. To mama przypomina o Rocznicach i Bardzo Ważnych Dniach. Są tylko dwie daty, o których nie trzeba mi przypominać i których pamiętać bedę do końca życia. Jedna to urodziny mojej Gajeczki. I ...
Czytaj całość »Robert Lewandowski
Tak sobie myślę, że Robert Lewandowski zrobił więcej dla rozsławienia Polski, niż Jan Paweł II czy Lech Wałęsa razem wzięci. Bo Jana Pawła II znają, owszem, ale tylko w chrześcijańskich zakątkach globu. Lecha Wałęsę znają także, ale tylko ci wykształceni lub interesujący się zmianami w Europie. A Roberta Lewandowskiego znają wszyscy, nawet dzieci. Gdy tylko powiem, że jestem z Polandii, od razu rozpromieniają się twarze. – Robert Lewandowski! Polandia! Bagus! (Dobrze! Brawo!) Tak też było i z Ryduanem. Gdy dowiedział ...
Czytaj całość »Pirat drogowy
Tej nocy przeszłam kolejny próg wtajemniczenia podróżniczego. Po drogach Ameryki Południowej sądziłam, że niewiele mnie już zdziwi. Wspinałam się tam wąskimi andyjskimi półeczkami na pięciotysięczne przełęcze, a potem, przez kolejne 6 godzin zjeżdżałam w dół, na wysokość tysiąca-tysiąca pięciuset metrów, tylko po to, by przekroczyć płynącą doliną rzekę. Następnie kolejne 6 h wspinałam się pełnymi dziur, wąskimi serpentynami na kolejną przełęcz, by potem znów zakrętasami – modląc się o wciąż sprawne hamulce i brak lawin błotnych – zjeżdżać do ...
Czytaj całość »Wolontariat w Indonezji
Jeszcze nie zdążyliśmy wyjść z terminalu promowego w Dumai, gdy zaczepił nas pewien chudy człowieczek. – Salam alejkum! – Alejkum salam! – odpowiedziałam uprzejmie, odwracając się do gościa plecami. Nie miałam ochoty na konwersację w porcie. Tu zawsze kręcą się naganiacze i naciągacze, patrzący tylko, jak turystów oskubać z pieniędzy. – Gdzie Pani jedzie? – typek nie dawał za wygraną, zagadując mnie swym łamanym angielskim – Do koleżanki. – A gdzie mieszka koleżanka? – Tu, w Dumai. Właśnie czekam na ...
Czytaj całość »A mury runą
Opowieść, do której nawiązuję w tekście ukryta jest TU. Nasza wspólna miłość do Kaczmarskiego datuje się od pamiętnego popołudnia, kiedy to siedziałyśmy na przeciw Marina Sands Bay, wpatrując się w ów gigantyczny hotel, który – razem z Grzybowcami, stał sie wizytówką Singapuru. Przyglądałam mu się uważnie, bo sam w sobie stanowi wielki ewenement – jego bryła, krzyżujące się linie, dodające wdzięku, subtelne wklęsłości. I koncept, i wykonanie tegoż hotelu były bardzo ciekawe. Poza tym coś mi przypominał. No właśnie, tylko ...
Czytaj całość »Kościoły Krakowa
Wientian, późnym popołudniem – Gaja, idziemy? – zapytałam moją córkę wpatrzoną w ściany buddyjskiej świątyni. Siedziałyśmy w środku, pogoda za oknem nie zachęcała do wyjścia. Co prawda nie padało, ale niski pułap chmur i jeszcze niższa temperatura odbierały nieco światu uroku. – Jeszcze chwię mamusiu.. – rzekła moja córeczka, zmienając pozycję z siedzącej na leżącą. – Jeszcze chwilę.. A ten Budda tutaj to strasznie wkurzony jest! – oświadczyła nagle. – Budda wkurzony!? – brwi podjeżdżają mi do góry ze zdumienia ...
Czytaj całość »Kura
Kura umierała dwa dni. Nim się zorientowałam, że jest z nią tak źle, myślałam, że wysiaduje jaja. Bo i siedziała ciągle w jednym miejscu, i plątało się wokół niej małe kurczątko. Mijałam ją po drodze, nie zwracając specjalnie uwagi. Wysiaduje – to wysiaduje. Odsiedzi swoje i pójdzie z dzieciakami w świat. Że coś jest nie tak, zaskoczyłam dopiero pod koniec drugiego dnia. Przecież kwoka powinna być czujna, łypać okiem na każdego intruza, puszyć się i srożyć, starając sie odstraszyć potencjalne ...
Czytaj całość »Jedzenie szczura
Czy jedzenie szczura budzi w Was obrzydzenie? Czy kiedykolwiek myśleliście o myszy jako o źródle pokarmu? Nie? Ja też nie. Aż do pewnego poranka.. *** Przed budzikiem, który nastawiłam na 6.30 budzi mnie trąbienie. Najpierw jedno tru- tu-tu, mija kilka minut – potem drugie: tratatata. Tratatata. Potem kolejne, jeszcze inne truuuututu – truuuuututu. – Aaaaa.. – zaspana głowa obraca znane mi skądś poranne dzwięki – Sprzedawcy obwoźni… Przez moment mam wrażenie, że znów jestem w Latinoameryce. Tam też, od 6.30 ...
Czytaj całość »Budujcie Arkę przed potopem
Zmęczone długim spacerem usiadłyśmy na nabrzeżu pod nieczynną jeszcze knajpką. Chłodna bryza wiejąca od zatoki przynosiła ulgę w tym gorącym niemożebnie dniu. Wyciągnęłam banany i wodę. Przed nami pysznił się Marina Sands Bay, gigantyczny, luksusowy kompleks hotelowy z kasynem, najsławniejszym dachowym basenem, dwoma teatrami, olbrzymim centrum handlowym i licznymi, ekskluzywnymi restauracjami. Patrzyłam sobie na ten wykwit luksusu, olbrzymiego kolosa na trzech nogach, wynoszącego pod niebiosa równie luksusową łódz. Coś mi przypominał ten widok.. Ta łódz płynąca w chmurach, z morską ...
Czytaj całość »Wizytówka
Są miasta mające swe wizytówki. Miasta, z których pocztówki wiszą na ścianie z tą jedną, charakterystyczną budowlą czy widokiem, po której rozpoznawalne są na całym świecie. Sydney ma swą Opera House, Barcelona – Sagrada Familią, Kuala Lumpur – Petronas Towers, a Singapur? Singapur ma Grzybowce i Arkę Noego. Tyle razy patrzyłam na ten kosmiczny, singapurski krajobraz zamknięty w przestrzeniach fotografii i pytałam siebie, gdzie jest ta kraina tak inna od tych które znam, tak nowoczesna, bezpieczna, droga i kontrowersyjna. Jest ...
Czytaj całość »