Zobaczyłam dziś Gaję.
Miała co prawda ciemniejsze włosy i brązowe oczy, ale było w niej coś znajomego, coś tak bardzo bliskiego i gajkowego.
Zobaczyłam dziś Gaję.
Wsiadła do autobusu z plecakiem w reku, zatrzymała się przy kierowcy, przez moment szukała wzrokiem wolnego siedzenia, po czym spokojnie ruszyła w kierunku upatrzonego miejsca. Usiadła tuz przed nami. Śliczna, młoda koza, tak dziwnie bliska i znajoma.
Zobaczyłam dziś Gaję.
Zobaczyłam ją za 20 lat, młodą, pogodną dziewczynę, która z plecakiem ogląda świat i serducho moje aż ugięło się od emocji.
Najpierw fiknęło radosnego kozła – że tyle pięknych chwil przed nią. Potem pękło z dumy – za taka otwarta, ciekawa, i mądra jest. Następnie wpadło w czyluść smutku – że niedługo podaży swoja droga. Po czym chlastnęło się opamiętaniem – że już dąży, że tylko chwilowo jej droga splatana jest z moją. A potem znów zaśpiewało z radości – że taki piękny jest jej świat i że być może, kiedyś zechce się swym światem ze mną dzielić.
– A może nie będzie chciała podróżować – podszepnął mi rozsadek – po co wyprzedzasz czas? Może wybierze inne życie, takie, jakie znałaś przez wiele lat, być może wybierze pracę w sklepie, w fabryce, w korporacji, w Polsce, w świecie, a może przez internet?.. Być może będzie realizować się w przedszkolu, być może będzie badać planety, grać na saksofonie, albo śledząc, co w mikroskopie piszczy, w ogóle nie będzie interesowała się tym, co za miedzą?..
Nie ma co wybiegać w przyszłość. Cokolwiek wybierze – będzie to jej wybór. Byle byłaby szczęśliwa z tym wyborem. A jak nie będzie – byleby umiała zawrócić z obranej ścieżki, nie oglądając się na włożony w Drogę trud i czas. Byle był szczęśliwy ten mój ancymon mały, ten stworek drzemiący na moich kolanach, w gwatemalskim chicken-busie, pomimo jazgotu discolatino i wybojów, które podrzucają nas pod sufit. Byle była szczęśliwa ta moja dziewczynka, pełna światła i radości, tak jak ta dziewczyna, która pogodnym wzrokiem szukała dla siebie miejsca w autobusie.
Asiu, nadrabiam dziś przy śniadaniu zaległości i wzruszył mnie ten post do granic <3 Przesyłam Wam dobrą energię!
Powiem Ci, ze jak patrzylam na ta dziewczyne, ktora nomen omen usiadla dokladnie przed nami, tez mialam mokre oczy. Strasznie gajkowa byla. I pogadywala sobie z ludzmi tak sympatycznie.. Wiesz, nawet mam jej zdjecie, ale jest tak rozmazane od tych skokow chickenbusa mocno zachmurzona pora, ze wstyd mi bylo je wstawic. Zostanie w domowym archiwum – na wieczna pamiatke tej ulotnej chwili..
A dziś z kolei zaczęłam nadrabiać po wczorajszym spotkaniu z Piotrkiem Strzeżyszem, który też się o Gajce rozwinął. Magia jaki ten świat mały! :-)))))
Ooo! Pierwsze slysze! Co? Gdzie? Jak? Opowiadaj! Moze byc na priv:)
Nie, nie.. Ja wcale ani sie nie spodziewam, ani nie oczekuje, ze Gaj bedzie podroznikiem. W zasadzie to moze nawet wolalabym, zeby nie, hahaha. Ja po prostu mam nadzieje, ze odnajdzie swoja droge, jakakolwiek by ona nie byla. I ze odnajdzie swoje szczescie..
Jak ja Was kocham dziewczyny <3
Nasz Maciek w zeszłe wakacje był na obozie zuchowym. Niecałe 6 lat i już wyruszył sam na podbój świata. Wierzę, że te podróże w nich zostaną, może nie tak jak się tego spodziewamy, że z plecakiem będą ganiać po świecie i szukać swojego miejsca, ale dadzą im otwartość, ciekawość, śmiałość…
Moja 19 letnia córka już wyrusza w swój świat, już jedną nogą stoi za progiem, a ja coraz bardziej cieszę się, patrzę na rozwijający się kwiat
Piekne slowa 🙂
Piękne
❤️
Zagrało to we mnie i bardzo to lubię!
<3