Nie spałam dobrze tej nocy. Najpierw wybudziły mnie szelesty foliowych worków. Nie pierwszy raz słyszałam ten hałas, ale tym razem miarka sie przebrała. I tak mi do snu nie było, więc wylazłam spod mosikitiery i poświeciłam w kąt pokoju.
Od czasów ataków wiewiórek cale nasze jedzenie wynioslam do pojemnikow w kuchni.
– Co to za licho? – myslalam – Myszy? Ale czego chca myszy u mnie? Jeszcze przegryza mi plecak!
Walnęłam ręką w ścianę, robiąc trochę huku. Hałas ustał na momencik, po czym szur – szur zaczęło się od nowa.
Odsunełam pusty plecaczek, reklamówke i..
UGH..
KARALUCHY..
WIELKIE, TLUSCIUTKIE I ZAPEWNE BARDZO GLODNE.
A co jadly? Asia zapomniala wyniesc do kuchni woreczka z kakao, herbatą i pewnie jeszcze jakims cukierkiem w srodku. Woreczek śniadaniowy, szczelnie oczywiscie zamkniety był pełen mrówek i karaluchów, takich jak znam z meksykanskiej Meridy – wielkich i grubych jak palec.
Pelna obrzydzenia wrociłam do łózka, obiecujac sobie ewakulowac woreczek przy pierwszych promieniach slonca.
Zasnelam.
Śnily mi sie ławice kolorowych rybek, a potem siekajacy nas zimnem sztorm. Po czym sie znowu obudzilam.
Ze zdziwieniem skontstatowalam, ze jest 6 am. Wokol egipskie ciemnosci, szelestow brak. Znow przymknelam oko, ale spac juz nie moglam. Wylazlam wiec spod moskitiery i powloklam sie na plaze.
Morze bylo spokojniutkie, niebo wygwiezdzone. Nade mna swiecil Orion, ktorego bezskutecznie poszukiwalysmy z Gajka którymś wieczorem, przede mna wisiala Wielka Łyżka. Fale cicho szumialy melodie nocy.
Wrocilam do kuchni, nagrzalam wody do termosow, poukladalam wypucowane wczoraj kuchenne utensylia, zrobilam mocna kawe i znow, z kubkiem w ręku usiadlam na ulubionych naszych skalach.
Wstawał dzień.
Promienie slonca rozswietlaly stopniowo niebo, po wczorajszym dramacie nie bylo ani sladu. Pierwsza taksowka wiozla glodnych slonca i wody turystow, jakis gość gimnastykowal sie na plazy.
Siedzialam tak sobie, po czym złapałam lapka i poszłam, skacząc po kamieniach w kierunku resortu. O swicie internet powinien byc lepszy, zajrze wiec, co u Was slychac.
Wiec zagladam:)
Dzien dobry!