Home / Najnowszepage 24

Najnowsze

Zbiórka krwi

Idę ulicą z Gajką za łapkę, patrzymy, o stoi autobusik. Jakiś taki ładny, inny niż te, które widzę na codzień. Podchodzę bliżej, patrzę – zbiórka krwi. Ucieszyłam się, fajnie, tyle dobrego dostaję od ludzi, odwdzięczę się choć w ten sposób:)Odsunąwszy więc od siebie wizje HIV i WZW, bo jesteśmy przecież w cywilizacji, weszłam do środka.– Ile Pani ma lat? – śniada pielęgniarka od razu przeszła do konkretów.Odpowiedziałam.– A ile Pani waży. Bo jak mniej niz 53 kg, to nie pobieramy.Ha, tego ...

Czytaj całość »

Bogota

  Tira łapałyśmy ponad dwie godziny. Miało być łatwo, bo był to duży parking, tyle tylko, ze większość tirów jechała w przeciwnym kierunku. Wreszcie znalazł się jeden, który ulitował się nad sierotami i zabrał ich w wymarzonym kierunku. Tyle tylko, ze do naszej destynacji nie dojeżdżał, ale dojeżdżał prawie i to się liczyło. Ustaliliśmy wiec, ze zostawi nas przy ostatniej grupce garkuchni, w której zwykle posilają się kierowcy tirów, a i autobusy stają zabierając ludzi bez problemu. Tam sobie jakiś transport ...

Czytaj całość »

Wypadek

  Miałyśmy wypadek. Stłuczkę. Z zasady prawdopodobieństwa wynikało, że wcześniej czy później nas to musi spotkać. Ja miałam nadzieje, ze nie spotka nas nigdy. A jednak spotkało. Wiec dziś jestem bardzo, bardzo wdzięczna, ze żyjemy i generalnie nic się nam nie jest. W ogóle za tyle rzeczy jestem wdzięczna. Po pierwsze dziękuję, ze Gaja chora i że kaszle jak stary gruźlik. Bo tylko dzięki temu kierowca poprosił jednego z pasażerów, by się z nami zamienił. Bo my siedziałyśmy z przodu, ...

Czytaj całość »

Tierradentro – cz.2

Kolejnego dnia budzik zadzwonil dosc wczesnie. Zaklinajac dobre duchy zwleklam sie z lozka i.. az podskoczylam z radosci. Zaklecia pomogly, pogoda byla jak brzytwa, ostatnie tumbas, wysoko od niebem na nas czekaly!

Czytaj całość »

Tierradentro – cz.1

  Po przeprawie przez Koldyriere Centralna, droga do Tierradentro nie wzbudzala we mnie juz wiekszych emocji. Owszem, byla waska, ale w niczym nie dorownywala przejechanej przez nas kilka tygodni wstecz Trampoliny de los Muertos. Miala dziury i wadoly, ale w porownaniu z trasa San Andres-Popayan byly to niewinne zaglebienia. To, co mnie martwilo to byl stan jej nawierzchni. Poniewaz wladza zainwestowala w poprawe lokalnego transportu, rozpoczete wszedzie prace sprawily, ze na wiekszosci trasy mialysmy do dyspozycji nic innego jak.. blotnista ...

Czytaj całość »

Popayan. La Ciudad Blanca.

Somos Dos: Popayan - La ciudad blanca

Droga z San Jose de Isnos do Popayan nie jest spektakularnie dluga. Sto kilometrow, moze ciut wiecej. Natomiast jest bardzo dluga w wymiarze czasu. Sto kilometrow, zlapanym na stopa, nowiutkim jeepem pokonywalysmy 6 godzin. Wyboje przypominaly mi miejcami kratery na ksiezycu i nawet widoki, piekne, ale skaczace jak w zepsutym telewizorze nie umilaly nam drogi.

Czytaj całość »

Chciałabym mieć więcej pieniędzy…

Chciałabym mieć więcej pieniędzy. Nie zmieniałabym mojego stylu podróżowania, ale nie musiałabym szukać najtańszej z najtańszej garkuchni. Mogłabym wynajać konia z przewodnikiem na trekking, zapłacić drogie wstepy i spokojnie kupić nam bilet na autobus, bez targowania sie o każde peso. A potem – duże lody. Mogłabym kupować jogurty, bańki mydlane i kolorowe czekoladki, a nie wciaż powtarzać, ze ich nie potrzebujemy. I wreszcie – mogłabym robić prezenty moim couchsurferowym hostom. Ot, chociażby dziś zamieszkałyśmy z rodziną – samotna mama i ...

Czytaj całość »

Film – część druga

A tu druga czesc naszych zmagan, hahaha. Trzecia niestety, z dotarcia na miejsce zniknela w czylusciach karty, ale mam nadzieje, ze ponizsze zdjecia z San Augustin dopowiedza reszte. Bo w zasadzie kolejnosc powinna byc taka – najpierw filmiki, potem album, no ale wyszlo odwrotnie:) Posted by Bestia Peluda on 12 października 2015

Czytaj całość »

San Augustin – kolumbijskie Machu Picchu

Somos Dos: San Augustin - kolumbijskie Machu Picchu

No wlasnie. O tym, ze San Augustin to kolumbijskie Machu Picchu dowiedzialam sie juz w selvie. Bardzo mi zachwalano owo miejsce, w koncu w 1995 roku zostalo wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a to zobowiazuje. O waznosci tego miejsca swiadczyly tez, ekhm.. ceny dla turystow. Transport 15 minutowy z Pitalito do wioski kosztowal 5 mil pesos! Rabunek w bialy dzien! Udalo mi sie zbic cene, ale turysty pokornie placili, choc w sumie jak sie ma euro w kieszeni, to ...

Czytaj całość »

Nasze ciuszki

Somos Dos: Nasze ciuszki

Nasze ciuszki. Wciaz te same, co na poczatku podrozy. Kilka podarowanych przybylo. Sporo ich ubylo, rozdanych jeszcze w Peru, niemowlaczkowych ubranek. Zostaly te najwieksze, najbardziej potrzebne, ale nawet im mocno juz skurczyly sie rekawki i nogawki. I znow przybylo dziurek, ktore pracowicie zaszywa mama. A czasem wyrecza ja w tym Gaj, na co mama patrzy z niedowierzaniem, zdumieniem i zachwytem..  

Czytaj całość »

Wszy

Somos Dos: Wszy

Stalo sie. Mamy wszy. I tak cud, ze zlapalysmy je dopiero po poltora roku podozy. Piekne, tlusciutkie i najedzone wszy:( Faktycznie glowa swedziala mnie troszke, moze troszke bardziej niz zwykle. Ale wiadomo, goraco, wilgoc – ma prawo swedziec, nic nowego. A tu, w collectivo z Sibundoy glaskam lebek Gajki spiacy na moich kolanach, po czym czuje cos pod reka.. Pochylam sie, sprawdzam, nie wierze.. Sprawdzam w paznokciach, aaaaaaa… strzelila. Piekna, tlusciutka i najedzona. I pelna gnid. Wyluskalam z Gajki trzy, ...

Czytaj całość »

Żołnierze

Somos Dos: Żołnierze

Po drodze czesto spotykalysmy uzbrojonych po zeby zolnierzy i stanowiska ogniowe z wymierzonymi w nas karabinami. Zona roja. Ciagla czujnosc, pomimo ze od dawna spokoj. Bo problemy wewnetrze Kolumbii wciaz nierozwiazywalne sa, tlac sie pod skora i czekajac na pretekst do wybuchu..  

Czytaj całość »

Najmlodszy szaman we wszechswiecie

Somos Dos: Najmlodszy szaman we wszechswiecie

W zasadzie do Sibundoy nie mialam planow wracac. Ale Luisa Fernanda Chavez Paz opowiadala mi tyle o swoim przyjacielu, najmlodszym szamanie w regionie Putumayo, ze postanowilam plany zmienic i po prostu go poznac. I tak wlasnie z Gaja trafilysmy do niezwyklego domu, gdzie mama byla w radzie miasta, corki byly znanymi artesanas, a brat – najmlodszym w dolinie i poza nia szamanem. Taty w tej rodzinie nie bylo od dawna.. W tak zacnym towarzystwie nie dalo sie nudzic. Dziewczynki robily ...

Czytaj całość »

Estoy lavando mis manos

Somos Dos: Estoy lavando mis manos

– Gaja, co robisz? – pytam zaniepokojona naglym szumem w lazience. – Estoy lavando mis manos – odpowiada mi corka piekna hiszpanszczyzna … Wciaz trwam w nieustannym zadziwieniu nad plastyka mowy. Gaj jezykiem Cervantesa posluguje sie wiele lepiej niz ja, choc nauke zaczela troszke pozniej:) Uzywa poprawnej gramatyki i ma nieporownywalnie wiekszy zasob slow. I tak wlasnie dokonala sie u nas pierwsza zamiana rol i nauczyciel stal sie uczniem..  

Czytaj całość »

Mama, Mamaaa!!! MIRA!!!

Somos Dos: Mama, Mamaaa!!! MIRA!!!

– Mama, Mamaaa!!! MIRA!!! … Tak, stwory niepowszednich rozmiarow, ksztaltow i kolorow towarzysza nam od dawna. Gaj z zaciekawieniem zawsze je obserwuje, choc ja, mimo wszystko staram sie budowac w Maluchu pewna rezerwe. Bo i do konca nie wiem, jakie zamiary owe stworzenia wzgledem nas miec moga, wiec wole dmuchac na zimne. Co prawda konik (kon?) polny grozny nie jest, ale ostatnimi czasy znow przytrafil sie nam waz, na szczescie w komplecie z gosciem z maczeta:)))  

Czytaj całość »

Puerto Leguizamo – pożegnanie

Somos Dos: Puerto Leguizamo - pożegnanie

Yeisson zaczepil nas na ulicy. – Wygladacie na cudzoziemki. Co tu robicie? -zapytal Patrzylam podejrzliwie na tego kolumbijczyka w kompletnym stroju rowerowym, na wcale niezlym rowerze. Wariat albo pasjonat – pomyslalam – przeciez w Puerto Leguizamo byc moze jest ze 20 km drogi. W sumie. Reszta do selva i rzeki. I jakos tak mi sie smutno zrobilo, bo pomyslalam tez, ze jest troche takim ptakiem zamknietym w klatce selvy. Chcialby, a nie moze odleciec. Jak sie okazalo, bylam bliska prawdy. ...

Czytaj całość »

Soy la princessa

Somos Dos: Soy la princessa

– Soy la princessaaaaa… – spiewa Gaja – y yo soy bonitaaaaaaaa!… … – Coreczko, skad wiesz, ze jestes princessa – zapytalam Gajke ktoregos dnia, dociekajac genezy tegoz pomyslu – Porque me gusta color rosado (poniewaz lubie roz) – odpowiedziala bez chwili zastanowienia Gaja Mama wymiekla.  

Czytaj całość »