Home / Ameryka (page 14)

Ameryka

Kłamstwa

– Mamo.. – przywitał mnie od progu skruszony głos mojego dziecięcia – Nie zjadłam śniadanka..– Jak to nie zjadłaś śniadanka? – zmarszczyłam brwi, jako że temat jedzenia jest sprawą, którą traktuję z wielką powagą – Dlaczego go nie zjadłaś?..– Bo boli mnie buś! – wyrzuciło z siebie moje dziecko ze zmartwioną miną, dla potwierdzenia faktu kiwając głową – Boli mnie buś.. Zmartwiłam się nie na żarty. Miałyśmy za sobą obie kilkudniowe, żołądkowe przejścia, ale wszystko wskazywało na to, że już ...

Czytaj całość »

Calakmul

Historia wyprawy do Calakmul z przyczyn technicznych rozciągnęła się na kilka dni. By nie zgubić atmosfery tamtego czasu, pozwolę sobie wkleić fejsbukowe migaweczki.   *** 29.06 Nie tak dawno temu bardzo, ale to bardzo chcialysmy zobaczyc slawny El Mirador. Braklo niestety czasu i konczaca sie wiza wygnala nas z przepieknej Gwatemali. Dzis chcemy zobaczyc miejce moze nie tak odlegle, jak wspomniany Mirador, ale podobnie piekne i niosace w sobie podobne budowle. W Calakmul mozna podziwiac trzecia co do wielkosci, olbrzymia piramide zbudowana ...

Czytaj całość »

Niegrzeczna dziewczynka

Z Rodolfo bez wątpienia lubimy się bardzo. Prowadzimy długie dyskusje przy każdej okazji, zgadzając się ze soba w wielu miejscach. Oczywiście miewamy także różnice zdań. Szczerze mówiąc – miewamy ich dość sporo i na różnych polach. Największe chyba na polu podejścia do dzieci. Kuchnia. Gotuję pożywny obiadek dla naszej trójki. Dziś w menu obiad na żółto, biało i zielono. Makaron, zasmażany szpinak, jajo i guacamole. Siekam, kroję, smażę i przysłuchuję się kuchennym rozmowom, od czasu do czasu rzucając okiem na ...

Czytaj całość »

Nie dotykaj mnie!

Rodolfo jest najstarszym znanym mi couchsurferem. I najsławniejszym, przynajmniej w okolicy. Dekadę temu startował w wyborach na prezydenta miasta, które przegrał, choć niehaniebnie. Do dziś nie może tego odżałować.  Do dziś też tryska energia i pomysłami, prowadząc małe inwestycje budowlane, a przy okazji przygarnia los viajeros (wędrowców), bo – jak mówi – skoro on nie podróżuje, to niech podróże przyjdą do niego. Tym bardziej, ze już mieszka sam, piątka dzieci rozproszyła sie po świecie, zdechł wierny pies. Samemu trochę nudno ...

Czytaj całość »

Domy

Kierowca wysadził nas dużo za daleko od naszego placu zabaw. Przed nami było z pół godziny drogi przez nieznaną dzielnicę, która w promieniach zachodzącego słońca wydawała się być cicha i nieco senna. Szłam ulicą jukatańskiego miasteczka i coś mi w tym miejscu nie grało. Coś było innego, wyraźnie innego, inaczej sie tu myślało, inaczej oddychało.. – Dlaczego?.. – Myślałam – co dziś jest innego, niż było wczoraj?.. Nagle olśniło mnie. Nie było krat. Nie było murów. Nie było potłuczonych butelek ...

Czytaj całość »

Kokos

To nie prawda, ze nie ma pracy. Jeśli pracy nie ma – to trzeba sobie ją stworzyć. Podobnie, jeśli chce się pracować razem, z kumplem, z matką czy z kochanką. Weźmy na przykład taką prostą rzecz, jak sprzedawanie kokosa. Jestem przekonana, że w Polsce zajęłaby się tym tylko jedna osoba. Tu jednak, gdzie i więzi rodzinne są ważne, a i więzi przyjaźni zobowiązują, kokosy sprzedają osoby trzy. Każda ma z nich swoje zadanie i nie wkracza w kompetencje drugiego, a podział ...

Czytaj całość »

Woda

Woda. Niedoceniana w Polsce, wykapująca z naszych kranów, wpuszczana hydrolitrami do naszych ubikacji, wylewana w przedłużających się, stugodzinnych prysznicach. Dobra woda, która w niektórych miejscach naszego kraju prosto z wodociągu wędruje do szklanki, a potem do ust. Woda, w której nie ma robaków, nie straszy amebą ani swym mętnym w porze deszczowej kolorem. Dobra, czysta, potrzebna nam wszysktim ciecz, bez której padamy jak muchy. Albo – jeśli jest kiepskiej jakości – pijemy i chorujemy. W wielu miejscach Latinoameryki kranówka – ...

Czytaj całość »

Virgen Santisima

„Dziewico Przenajświętsza, proszę Cię, byś sprawiła, żeby moja córka melisa Marricruz urodziła się zdrowa i żeby ona i jej mama czuły się dobrze. Proszę.”   Trudno przetłumaczyć ten tekst. Trudno oddać składnie hiszpańską, bezład tego wpisu i ortograficzne błędy. Trudno oddać niewprawność ręki kreślącej kulawe słowa, troskę i lęk z nich przebijający. Tudno oddać niecierpliwość oczekiwania. I nadzieję, tą co góry przenosi.   Na całym świecie, bez względu na kolor skóry jesteśmy tacy sami.             ...

Czytaj całość »

Karaluchy pod poduchy

ZABILAM DZIŚ KARALUCHA!!! Własnonożnie!!! Nie jakiegoś tam karaluszka, znanego nam z Polski, ale prawdziwego, tropikalnego, wyrośniętego i napasionego KARALUCHA, wielkości mojego wskazującego palca!!! Łaził dziad jak co noc. Bo one wyłażą po zmroku, w dzień kryjąc się w mrocznych, wilgotnych i ciepłych zakamarkach. Czyli praktycznie wszedzie. Ale w dzień nie dokuczają. Są dyskretne, niewidoczne. W zasadzie w nocy także. Nie narzucają się ludziom, uprzejmie czekając, aż owi pójdą na zasłużony odpoczynek. A jak już nikt nie będzie zajmował należnej karaluchom ...

Czytaj całość »

Kultur zderzenie

Byłyśmy prawie ostatnimi ludzmi opuszczającymi ruiny Ek Balan, starego majańskiego miasta, oddalonego 40 km od Valladolid. Ceny dojazdu były horrendalnie wysokie, bo choć ruiny leżały stosunkowo blisko cywilizacji, droga do nich nie należała do uczęszczanych, a przynajmniej druga jej część.  Z google map i rad innych viajeros (podróżników) wynikało, że najpierw należy wyjść na wylotówkę, potem złapać stopa w kierunku wybrzeża, a na koniec złapać stopa, z którym można przeskoczyć 7 km pewnej dróżki przez dżunglę. Z naszych doswiadczeń wynikało ...

Czytaj całość »